Przewodnik dla błądzących- czyli o finansach po prostu… cz. II


Przewodnik dla błądzących- czyli o finansach po prostu… cz. II

[18.06.2008] W poprzednim odcinku odnieśliśmy się do kwestii wstępnego oszacowania szans inwestora  na uzyskanie stopy zwrotu wyższej od tej, którą uzyskać możemy inwestując samodzielnie w hurtowe obligacje skarbowe. Naszą kalkulację oparliśmy na wyniku otrzymanym z historycznej analizy danych w co najmniej 10- letnim okresie czasu.

I już wyobrażam sobie to grono oburzonych speców od marketingu i świeżo upieczonych analityków przekonanych, że dane im było zostać wybrańcami losu, którzy w wianie od przeznaczenia otrzymali inwestycyjny odpowiednik świętego Grala.

Wszyscy oni pukają się w czoło i krzyczą (przynajmniej w duchu), że jakiś stary wapniak nie wie o czym pisze, bo przecież indeks "X" czy spółki z branży "Y", a nawet świeżo wymyślona nowinka "Z" z zakresu inżynierii finansowej to niepowtarzalna okazja do pomnożenia waszych pieniędzy wyłączona spod działania "starych zasad". Cóż, wdawanie się nimi w dyskusję publiczną nie byłoby mądre, bo jak mówi stare chińskie przysłowie: "nie kłóć się publicznie z głupkiem bo postronni mogą was nie rozróżnić".

Po kilkunastu latach pracy na rynku kapitałowym, tysiącach przeczytanych pozycji z literatury, przeżytych kryzysach i upadkach nie jednego proroka nowej ekonomii, nie można mnie już wyleczyć z przekonania, że jeśli produkt ma krótką historię i równocześnie świetną pod względem uzyskanej stopy wzrostu to prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z kolejną bańką inwestycyjną jest bliskie jedności. A pozostały obszar prawdopodobieństwa niemal w całości odpowiada sytuacji, gdy ktoś w sposób niezbyt uczciwy usiłuje zarobić na naszych pieniądzach.

A proponowany przez mnie okres 10 – letni to niemal 100% gwarancja, że produkt jest dojrzały i daje szanse realnego oszacowania oczekiwanej stopy zwrotu. A, że te oczekiwane stopy zwrotu nie wyglądają, aż tak atrakcyjnie jak w przypadku dołączenia się do bańki inwestycyjnej w jej końcowej fazie. Dla naszych portfeli to nawet lepiej.  

Oczywiście jesteśmy wolnymi istotami i jeśli za danym produktem stoi poważna instytucja finansową, co przekłada się na wysokie szanse na odzyskanie gwarantowanego nominału, to od nas tylko zależy czy dany produkt kupimy. Zakładając jednak odrobinę racjonalności- szukać powinniśmy, a jest to wybór coraz większy, ofert przejrzystych i dających realną szansę na zarobek wart porzucenia myśli o kupnie coraz wyżej oprocentowanych obligacji.

A jeśli oczekiwana stopa zwrotu z naszej symulacji jest niższa niż dochód (oczywiście dochód netto) z obligacji? To zaczekajmy. Tak będzie zdrowiej dla naszych portfeli. Gdy stopy procentowe zaczną spadać, nasze szanse na dokonanie długoterminowej inwestycji w najbardziej opłacalnym momencie będą najwyższe. A co jeśli nie będzie wtedy zachwalanego nam produktu. Nie martwmy się, będą inne. A jeśli nie znajdziemy takiego jaki nam się podoba, to sami zbudujemy sobie własny produkt gwarantowany. To wcale nie takie trudne i często opłacalne. Ale o tym w kolejnym odcinku.

[Wasz Doktorek]

>>> POWRÓT
do zestawienia analiz ekonomicznych Skarbiec.Biz

Oceń ten artykuł: