Czy Polska znów dostanie znaczącą pomoc strukturalną?

Czy Polska znów dostanie znaczącą pomoc strukturalną?

[30.12.2010] W połowie 2011 r. rozpocznie się zasadnicza faza negocjacji perspektywy finansowej Unii Europejskiej na lata 2014-2020. Polska stanie wówczas przed wielką szansą na uzyskanie podobnej wysokości wsparcia z unijnego budżetu, jak w obecnej perspektywie.

Czy w latach 2014-2020 Polska znów dostanie znaczącą pomoc strukturalną? Nic nie jest pewne. Wobec trudnej sytuacji gospodarczej w krajach UE wszystko się może zdarzyć. W połowie 2011 r. rozpocznie się zasadnicza faza negocjacji perspektywy finansowej Unii Europejskiej na lata 2014-2020. Polska stanie wówczas przed wielką szansą na uzyskanie podobnej wysokości wsparcia z unijnego budżetu, jak w obecnej perspektywie, czyli 67,2 mld euro, a może nawet większej.

Czy potrójne uderzenie Polski w postaci kraju prezydencji UE w drugiej połowie 2011 r., funkcji unijnego komisarza ds. budżetu pełnionej przez Janusza Lewandowskiego oraz przewodniczenia komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego sprawowanej przez Sidonię Jędrzejewską, nie wspominając o szefowaniu deputowanym przez Jerzego Buzka wystarczy do osiągnięcia podobnego sukcesu, jakim był wysoki poziom unijnego wsparcia w latach 2007-13?

Goszcząc w polskim parlamencie komisarz Unii Europejskiej ds. budżetu Janusz Lewandowski lojalnie uprzedzał polskich parlamentarzystów, że istnieje duża groźba zmniejszenia funduszy dla Polski na lata 2014-2020.

– Klimat wokół UE i jej budżetu się pogarsza. Widzę zagrożenie i wiąże je z tym, czy Europa w 2011 roku będzie Europą zaleczonych czy potęgujących się problemów gospodarczych. Jeżeli Hiszpania ani Grecja się nie zawalą, to jestem optymistą. Wtedy jest szansa, że wielkość funduszy dla Polski będzie zbliżona do obecnej perspektywy – tłumaczył komisarz Janusz Lewandowski. Projekt budżetu Unii Europejskiej na lata 2014-2020 ma być gotowy najpóźniej w czerwcu 2011 r. Już teraz jednak trwają zaawansowane konsultacje.

Polska szuka państw, które skłonne byłyby poprzeć nasze dążenia utrzymanie obecnego poziomu subwencji otrzymywanych z Brukseli także po roku 2013. Tylko z funduszy strukturalnych na lata 2007- 2013 mamy zarezerwowane aż 67,2 mld euro. To najwyższa kwota w Europie.

Korzyści dla Niemiec

Ale o utrzymanie takiego strumienia pieniędzy nie będzie łatwo. Duże kraje UE, w tym przede wszystkim Niemcy, nie chcą już być biernymi płatnikami budżetu. Polska musi ich przekonać, że wysoki poziom strukturalnego wsparcia jest korzystny także dla innych krajów członkowskich, bo dobrze wykorzystywane pieniądze z funduszy strukturalnych oznaczają duży eksport towarów do Polski, a to z kolei rozwija gospodarki innych państwa. 

Z niedawnego badania Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że suma pośrednich i bezpośrednich korzyści uzyskanych przez firmy zachodnioeuropejskie – dzięki realizacji projektów finansowanych z funduszy europejskich w Polsce w latach 2004-15 – to około 150 mld zł (czyli prawie 40 mld euro). To połowa całej kwoty, jaką na politykę spójności dostanie Polska w latach 2007-13.

Dotychczas najwięcej kontraktów na polskie inwestycje zgarnęły firmy niemieckie – 50 proc. łącznej wartości umów. Z badań MRR wynika też, że w latach 2004-15 z każdego euro wpłaconego do budżetu wspólnotowego na rzecz realizacji polityki spójności w Polsce Niemcy otrzymają z powrotem aż 85 eurocentów. Najwięksi płatnicy budżetu UE chcą, aby wydatki z unijnej kasy służyły głównie rozwojowi badań, nowym technologiom oraz odnawialnym źródłom energii. Sprzyjać takiemu stanowisku ma nowa strategia UE – Europa 2020 (kolejna po lizbońskiej), ogłoszona przez Komisję Europejską w marcu br. Opiera się ona na trzech priorytetach.

Zakłada inteligentny wzrost (zwiększenie roli wiedzy, innowacji, edukacji i społeczeństwa cyfrowego), zrównoważony wzrost (produkcja efektywniej wykorzystująca zasoby przy jednoczesnym zwiększeniu konkurencyjności) oraz wzrost sprzyjający włączeniu społecznemu (zwiększenie aktywności zawodowej, podnoszenie kwalifikacji i walka z ubóstwem). Zaplanowano m.in. przeznaczanie na inwestycje w badania i rozwój aż 3 proc. PKB Unii, a liczba osób zagrożonych ubóstwem ma ulec zmniejszeniu o 20 mln.

Nowa procedura

Zdaniem europosłanki Danuty Huebner, byłej komisarz ds. polityki regionalnej, nowa strategia gospodarcza UE niesie ryzyko segmentacji unijnego budżetu, co stanowiłoby szkodę dla polityki spójności i nie gwarantuje, że tak szczytne cele zostaną przez kraje zrealizowane. Istnieje zagrożenie, że skoro zapewne nie wzrośnie unijny budżet na lata 2013-2020 powyżej obecnego niecałego 1 proc. PKB, to realizacje nowych celów trzeba będzie finansować z oszczędności na wydatkach na politykę spójności lub rolnictwo – najważniejszych pozycji w budżecie UE.

– Trzeba popatrzeć, co jest w polityce spójności: jedna trzecia środków idzie na rozwój energooszczędny, energię odnawialną czy ochronę środowiska; prawie jedna trzecia na innowacyjne wsparcie przedsiębiorstw i jedna trzecia na infrastrukturę. Nie mówmy więc, że polityki tradycyjne, jak spójność trzeba zmniejszyć. Polityka spójności to najbardziej innowacyjna i nowoczesna polityka – tłumaczy Danuta Huebner.

Zdaniem europosłanki Huebner polityka spójności ma tę przewagę nad politykami sektorowymi, że opiera się na przyznanych krajom alokacjach na wynegocjowane wspólnie z regionami cele – w zależności od ich konkretnych i rożnych potrzeb. Jeśli budżet UE zostanie podzielony na rubryki odpowiadające konkretnym politykom, wówczas, zdaniem Huebner, środki będą rozdawane w wyniku konkursów dla najlepszych, w których Polacy wcale nie muszą przecież  wygrywać.

Na mocy traktatu lizbońskiego procedura uchwalania perspektyw finansowej 2014-2020 będzie inna, niż przed 2007 r. Zamiast tzw. trzech czytań zakończonych głosowaniami w Parlamencie Europejskim, co powodowało rozłożony w czasie proces negocjacyjny, teraz będzie tylko jedno czytanie budżetu w PE. Parlament zyskał pełną władzę nad budżetem, wcześniej mógł wraz z Komisją Europejską tylko współdecydować o tzw. wydatkach nieobligatoryjnych (np. funduszach strukturalnych), ale nie miał już żadnego wpływu na wydatki obligatoryjne, czyli choćby na wspólną politykę rolną.

Rafał Makowski

Łatwo nie będzie

Rozmowa z Sidonią Jędrzejewską, europosłanką PO, przewodniczącą komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego

Co Polska musi zrobić, by unijna perspektywa finansowa na lata 2014-20 była dla nas równie korzystna finansowo, co obecnie realizowana?

– Będzie bardzo trudno, co pokazują już rozpoczęte negocjacje. W Parlamencie Europejskim powstała tymczasowa komisja ds. nowej perspektywy finansowej, której jestem członkiem. Cała idea integracji europejskiej jest coraz głośniej kwestionowana. UE jest ofiarą swego sukcesu, zdobycze typu pokój, brak głodu, koniec komunizmu są uznawane za tak oczywiste, że są wręcz bagatelizowane.

Coraz trudniej patrzeć na Unię jako na zjawisko sukcesu. To widać bardzo wyraźnie na poziomie państw członkowskich, zwłaszcza tych, które do budżetu UE więcej wpłacają, niż wypłacają, czyli w Niemczech, Holandii, Szwecji, Austrii, Wielkiej Brytanii. Na to nakładają się kłopoty ekonomiczne i gospodarcze spowodowane kryzysem. Pada coraz więcej pytań, dlaczego akceptować transfery pieniędzy do krajów nowej Unii. Atmosfera jest zatem dla nas niekorzystna.

Polska racja stanu jest prosta – utrzymać hojną politykę spójności  i korzystną dla nas politykę rolną. Z drugiej strony chcemy też utrzymania korzystnego poziomu finansowania innowacyjności i programów sprzyjających mobilności, a moim prywatnym zdaniem – dodatkowo także projektów z zakresu edukacji i młodzieży. Są one dotychczas wręcz nieproporcjonalnie korzystne dla Polski, bo mamy w kraju dużo młodych ludzi. Trzeba to wykorzystać.

Czy tzw. miękkie programy są skuteczne? Co z finansowaniem rozwoju infrastruktury, która w Polsce jest wciąż na dalece niewystarczającym poziomie?

– Oczywiście trzeba budować drogi, ale nie można zapominać o rozwoju umiejętności ludzkich, wymianach grup młodzieży. Dlatego trzeba utrzymać wysoki poziom solidarności europejskiej, bo właśnie wtedy Polska ma szanse na dalsze szybkie gonienie zaległości powstałych w wyniku kilku dekad przebywania za żelazną kurtyną. Utrzymanie tak hojnego poziomu finansowania polityki spójności będzie niezwykle trudne. Finał negocjacji dopiero za dwa lata, i nikt nie wie, jaka będzie wówczas sytuacja gospodarcza Europy. Trzeba też będzie wielkiej debaty w Polsce – które pieniądze unijne tak naprawdę zmieniają nasz kraj na lepsze, a które są upychane po kątach i bez wielkiego bólu można z nich zrezygnować. Trzeba krytycznej refleksji, a nie tylko się puszyć i krzyczeć "chcemy, chcemy".

Na jakie ustępstwa budżetowe możemy się zgodzić?

– Inny profil finansowania programów i celów nie oznacza, że przepływy pieniędzy będą dla nas niekorzystne. Można dostać mniej więcej tyle samo środków globalnie, za to inaczej zaklasyfikowanych. Nie można zatem sztywno trzymać się obecnego status quo, bo to droga w ślepą uliczkę. Szukać też trzeba partnerów, głównie w krajach starej Unii – przede wszystkim Francji i Niemiec, bo zamykanie się w kręgu biednych kuzynów Europy nic nam nie da. Solidarność europejska, czyli przekazywanie pieniędzy biedniejszym, to inwestycja w spójność i w przyszłość Unii, bo największe napięcia i niebezpieczeństwa dla Europy znajdują się przecież poza jej granicami. Wystarczy spojrzeć na dynamiczne rozwój Chin, Indii czy Brazylii. Bez spójności nasza przyszłość wygląda więc blado.

Czy Polska jest dobrze przygotowana do negocjacji?

– Kluczowy moment negocjacji przypadnie na jesień 2011 r. To wtedy Polska będzie przewodniczyć UE, wielką rolę odegrają Polacy w Parlamencie Europejskim – przewodniczący Jerzy Buzek i komisarz Janusz Lewandowski. Ale nie można przy tej okazji wzbudzać nadmiernego apetytu. Uczestniczyłam w negocjacjach perspektywy finansowej 2007-13. Wówczas to klamka ostatecznie zapadła dopiero dwa tygodnie przed końcem roku. To był wtedy wielki sukces Polski. Teraz będzie jednak znacznie trudniej, bo UE ma coraz więcej ambicji, np. finansowanie drogiego satelitarnego programu nawigacyjnego Galileo i coraz mniejsze możliwości ich finansowania.

A jaki jest ogląd Polski w Parlamencie Europejskim? Czy dobrze wykorzystujemy unijną hojność?

– Polska to największy unijny beneficjent polityki spójności. Wypadamy w statystykach dobrze, nie odstajemy od innych. Naszą reputację bardzo poprawiło skuteczne oparcie się kryzysowi finansowemu, na co w dużym stopniu złożył się słabo rozwinięty, ale przez to ostrożny, system bankowy. Legendarna już jest niesamowita mobilność Polaków, za granicą widać i polskich studentów i osoby starsze. Nikt w Europie na Polskę nie może być obojętny – jesteśmy krajem ludnym i ważnym partnerem gospodarczym. Ze względu na naszą wielkość i pozycję nie można więc lekceważyć.

Rozmawiał: Rafał Makowski

Treści dostarcza: czasopismo Fundusze Europejskie

Oceń ten artykuł: