Sporu klientów z Citi Handlowym ciąg dalszy

Sporu klientów z Citi Handlowym ciąg dalszy

[23.11.2010] Decyzją sądu prokuratura musiała wznowić postępowanie w sprawie nieprawidłowości, do jakich miało dojść przy dystrybucji obligacji Lehman Brothers przez Citi Handlowy. Zdaniem sądu śledczy nie wyjaśnili wielu istotnych okoliczności, przecenili zeznania bankowców i nie docenili wagi argumentów pokrzywdzonych.

Trzy miesiące temu opisaliśmy spór Citi Handlowego z klientami o obligacje Lehman Brothers (LB). W umowie ustalono, że ich wykup nastąpi 14 marca 2010 r., jednak we wrześniu 2008 r. amerykański gigant zbankrutował. Nabywcy papierów zostali na lodzie, gdyż Citi odmówił wzięcia odpowiedzialności za zobowiązania LB. Tłumaczył, że był jedynie pośrednikiem, dystrybutorem not strukturyzowanych.

Pokrzywdzeni twierdzili co innego, gdyż bank – według nich – miał doradzać im zakup pechowych instrumentów finansowych. Poza tym w umowie znajdował się zapis o 100-proc. ochronie kapitału (choć gwarantem były podmioty z grupy LB, a nie Citi Handlowy).

Dwóch kontra śledczy

Spór trafił do sądu. Klienci złożyli też doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pracowników banku z art. art. 286 § 1 kodeksu karnego. W międzyczasie Citi złagodził swoje stanowisko i zaproponował pokrzywdzonym wykup obligacji za 60 proc. ich nominalnej wartości. Na ugodę przystali prawie wszyscy poszkodowani.

10-miesięczne śledztwo ws. niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie klientów w błąd co do bezpieczeństwa inwestowania w obligacje LB prowadzone przez prokuraturę na warszawskiej Pradze umorzono 30 marca br. z powodu braku ustawowych znamion czynu zabronionego.

Nie zgodzili się z tym dwaj pokrzywdzeni, którzy złożyli do sądu zażalenie na postanowienie prokuratora. Zdaniem Kazimierza K. i Marka O. śledczy popełnili błąd w ustaleniach faktycznych, bezzasadnie przyjmując, że nie ma dowodów na to, iż pracownicy Citi działali z zamiarem popełnienia przestępstwa. Klienci twierdzą, że nie zbadano wszystkich dowodów ani istotnych okoliczności oraz nie podjęto wszelkich możliwych środków w celu ich wyjaśnienia.

Temida po stronie klientów

Sąd uznał argumenty skarżących i polecił prokuraturze wznowić postępowanie przygotowawcze. W uzasadnieniu napisano, że nastąpiła niepełna ocena faktów przez prokuratora, który w ocenie sytuacji zbytnio przychylił się do argumentów banku i zminimalizował znaczenie racji pokrzywdzonych. Poza tym przedstawiciel wymiaru ścigania w postanowieniu z 30 marca w ogóle nie odniósł się do zeznań Kazimierza K. i Marka O. Sąd uznał też, że nie można jednoznacznie stwierdzić, iż nie wystąpiły przesłanki czynu zabronionego.

W ocenie sądu "nie można z całą pewnością przyjąć, iż bank nie doprowadził pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem". Dlaczego? Bank obciąża fakt, że jako właściciel 4,5 proc. akcji LB mógł mieć świadomość jego kiepskiej sytuacji finansowej, a mimo to oferował papiery dłużne. Poza tym pracownicy Citi zapewniali nabywców, że obligacje są objęte 100-proc. ochroną wkładu (taki zapis znajduje się w umowie, jaką zawierano z klientami), tymczasem bank zwrócił jedynie 60 proc. (i to po nagłośnieniu sprawy przez media oraz wezwaniu do ugody pod groźbą oddania sprawy do sądu).

Sąd karci prokuraturę

Sąd uznał decyzję prokuratora o umorzeniu śledztwa na etapie postępowania przygotowawczego za niedopuszczalną, ponieważ "wiele istotnych okoliczności nie zostało wyjaśnionych". W ponownym postępowaniu organy ścigania mają ustalić, dlaczego bank bez żadnego uzasadnienia oferował klientom trefnych papierów wykup akurat 60 proc. ich wartości, podczas gdy gwarancje opiewały na 100 proc. (choć zdaniem sądu jest to materia do rozpatrzenia w postępowaniu cywilnym, a nie karnym). Śledczy mają też ostatecznie wyjaśnić, kiedy doszło do złożenia tej propozycji – Kazimierz K. twierdzi, że 4 lutego br. prokurator -że 22 stycznia.

Śledztwo wznowiono. Pod koniec października pokrzywdzeni zostali wezwani na kolejne przesłuchanie. Zgodnie z art. 294 § 1 KK za czyn wymieniony w art. 286 § 1 KK grozi kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat.

Stracili zaufanie

Na postępowaniu karnym może się jednak nie zakończyć. Kazimierz K. oraz Marek O. nie przystali na ofertę banku i domagają się 100 proc. wpłaconego wkładu plus ustawowych odsetek za zwłokę (bank nie wypłacił im dotąd żadnych pieniędzy). Na razie chcą porozumieć się polubownie, ale wobec braku reakcji drugiej strony sprawa trafi do sądu z powództwa cywilnego. Mają poważne argumenty przemawiające za słusznością ich żądań.

– W "Informacji dla klientów", czyli opisie produktu, jest potwierdzona gwarancja 100 proc. kapitału – twierdzi Kazimierz K. – Poza tym nie zaistniał warunek utraty kapitału. Stałoby się tak, gdybym odsprzedał obligacje na rynku wtórnym przed datą ich wykupu.

Nabywca przywołuje podobną sprawę z Niemiec, gdzie sąd przyznał rację klientom i polecił Citibankowi wypłatę rekompensat, na co ten przeznaczył 27 mln euro. -Ale to nadal bankowi nic nie mówi, bo kieruje się zasadą, że duży może więcej.

Poszkodowani mają do Citi żal za to, jak ich potraktował. Mimo wielokrotnej wymiany korespondencji i spotkań z menedżerami Citigold (doradcami prestiżowego klubu zrzeszającego partnerów, których aktywa przekraczają 200 tys. zł) bank nie wystąpił z propozycją nowej ugody ani nawet spotkania. Nie wyjaśnił także, dlaczego ustalił rekompensatę akurat na 60 proc. nominalnej wartości wkładu.

– Pytałem o to na piśmie, lecz nigdy nie uzyskałem nawet jednego słowa wyjaśnienia. Zachowanie banku odczytałem jako dyktat i kosmiczną arogancję – żali się poszkodowany kontrahent, który jest klientem Citi od 2000 r. Przyznaje jednak, że w wyniku całego zamieszania stracił do niego zaufanie. – Bo to był "mój" bank, partner biznesowy, któremu powierzyłem prawie cały dorobek życia – dodaje.

Co na to bank? Tego nie udało się nam dowiedzieć, ponieważ mimo usilnych starań nie otrzymaliśmy odpowiedzi ani od kierownika ds. kontaktu z mediami w Departamencie Komunikacji Korporacyjnej i Marketingu Citi Handlowego Doroty Szostek-Rusteckiej, ani od rzecznika prasowego banku Pawła Zegarłowicza.

Maciej Kusznierewicz jest dziennikarzem Portalu Skarbiec.Biz

Oceń ten artykuł: