Madryt ciągle pod presją

Madryt ciągle pod presją

[24.09.2012] Ubiegły tydzień przyniósł sporą dawkę nowych danych makro. Potwierdziły one, iż sytuacja ekonomiczna nie jest tak dobra, jak chciałyby to widzieć rynki, choć lepsze dane z Niemiec wystarczyły aby ograniczyć skalę wyprzedaży.

W tym tygodniu inwestorzy będą koncentrować się na Hiszpanii, gdzie rząd ma przedstawić plan budżetu na 2013 rok i związane z nimi propozycje reform.

Madryt ciągle pod presją

Spadek rentowności hiszpańskich obligacji to niewątpliwie duża ulga dla tego kraju. Dzięki deklaracji EBC znacząco zmniejszyło się ryzyko, iż Hiszpania utraci w najbliższym czasie dostęp do rynkowego finansowania, a Europa nie będzie w stanie jej pomóc i w konsekwencji dojdzie do rozpadu strefy euro. Rentowności hiszpańskiego długu pozostają jednak nadal zbyt wysokie, aby kraj ten mógł komfortowo finansować potrzeby pożyczkowe przez dłuższy okres. Aby rentowności mogły spaść jeszcze bardziej, rynek musi uwierzyć, że ścieżka relacji dług/PKB w Hiszpanii jest pod kontrolą.

Tymczasem z symulacji zamieszczonej we wrześniowym biuletynie EBC wynika, iż koszty obsługi długu (czyli element, w przypadku którego nastąpiła pewna poprawa) ma relatywnie najmniejszy wpływ na tę ścieżkę. Większy wpływ ma wzrost gospodarczy i determinacja rządu do wprowadzania reform. Nawet jeśli rząd początkowo chce te reformy wprowadzać przykład Grecji pokazuje, iż w pewnym momencie koło recesji i zaciskania pasa trudno jest odwrócić, co nie pozostaje bez wpływu na nastroje społeczne. Tegoroczne wykonanie budżetu w Hiszpanii pokazuje, iż kraj ten wcale nie jest daleko od tego problemu. Nawet przy obecnych rentownościach relacja dług/PKB jeszcze w 2013 roku może przekroczyć 100% (podczas gdy w 2011 była niższa niż 70%).

Publikowane dane nie wskazują na to, iż w najbliższym czasie w Europie miałoby nastąpić ożywienie, które wyciągnęłoby Hiszpanów z opresji. W tej sytuacji muszą oni przedstawić konkretny program reform, który zrobi wrażenie na inwestorach. Dotąd hiszpański rząd utrzymywał, iż nie ma potrzeby prosić EFSF o pomoc, co oznaczałoby akceptację narzuconego przez KE programu. Jeśli rynki potraktują propozycje Madrytu jedynie jako wymówkę przed dyktowanymi przez KE reformami, na rynku znów może zrobić się nerwowo.

Z rynkowego punktu widzenia, Hiszpania ma o tyle istotne znaczenie, iż ostatnia hossa na EURUSD była podparta spadkiem premii za ryzyko od hiszpańskich i włoskich obligacji (rosnąc w okolice 1,3150 para więcej niż zdyskontowała spadek premii). W ostatnich dniach te premie przestały jednak spadać i to od rządu w Madrycie zależeć może, jak dalej rozwinie się sytuacja.

Der Spiegel o Grecji

Politycy w Europie najchętniej w ogóle nie wymawialiby słowa Grecja. Wiedzą oni bowiem, iż obecny względny spokój może być krótkotrwały, a Ateny już niejednokrotnie były powodem rynkowych niepokojów. W weekend niemiecki Der Spiegel podał, iż niedobór w planie dla Grecji (zakładającym spadek relacji dług/PKB do 120% w 2020 roku) wynosi już 20 mld EUR, czyli niemal dwukrotnie więcej niż się oficjalnie zakłada.

Tymczasem Grecy już teraz mają problem aby znaleźć dodatkowe oszczędności. Na tym nie kończą się rewelacje. Gazeta donosi też, jakoby Samaras miał sondować, czy możliwa jest redukcja długu z udziałem publicznych pożyczkodawców. Dodatkowo Niemcy mają się spierać z KE co do daty głosowania nad przyznaniem Grecji kolejnej transzy. KE widziałaby to głosowanie w połowie października, Berlin zaś dopiero w listopadzie.

Na wykresach:

EURUSD, D1 – para rozpoczyna bieżący tydzień od spadków, a to oznacza, iż zbliżamy się do wsparcia, jakim jest górne ograniczenie kanału wzrostowego, w którym kurs przebywał w początkowej fazie wzrostów. Gdyby notowania znalazły się poniżej tego ograniczenia, logiczną konsekwencją byłoby cofnięcie do dolnego ograniczenia, jak i poziomu horyzontalnego 1,2747; na taki rozwój sytuacji wskazuje układ fal na wykresie – jeśli na moment obecny realizujemy korekcyjną falę 4, powinna ona być dłuższa niż fala 2; w takiej sytuacji kupujący powinni wykorzystać 1,2747 aby rozpocząć falę 5

GBPUSD, W1 – w przeciwieństwie do EURUSD, para GBPUSD oparła się w ubiegłym tygodniu spadkom i ma za sobą aż 7 wzrostowych tygodni; jednak ta dobra dla funta passa jest poważnie zagrożona – w ubiegłym tygodniu para wyrysowała formację szpulki (czyli niezdecydowania) tuż poniżej bardzo istotnego oporu 1,6290; w przeszłości dwukrotnie w tym miejscu następowały silne spadki; gdyby historia miała się powtórzyć, kurs mógłby zniżkować aż do 1,5340; jeśli udałoby się pokonać opór, kurs mógłby wzrosnąć w rejon górnego ograniczenia trójkąta (okolice 1,65)

Oil (brent), W1 – ubiegły tydzień przyniósł silną przecenę ropy naftowej, co od strony technicznej jest reakcją na (trwającą kilka tygodni) nieudaną próbę powrotu ponad linię trendu (która została przełamana w maju); warto zwrócić uwagę, iż z sytuacją, gdy cena spada po nieudanym teście oporu mieliśmy do czynienia w połowie minionego roku (wtedy rynek dwukrotnie nie mógł sobie poradzić z poziomem 120 USD) – za każdym razem spadki rozciągały się na dwa tygodnie; to może oznaczać, iż w tym tygodniu rynek ponownie będzie zmierzał na południe – pierwszym istotnym wsparciem jest poziom 102,50 USD

dr Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

Oceń ten artykuł: