Polacy są coraz bardziej wykluczeni finansowo

Polacy są coraz bardziej wykluczeni finansowo

[26.03.2010] Wykluczenie finansowe w sposób ewidentny łączy się z materialnym niedostatkiem lub zwykłą biedą, 17 proc. Polaków żyje dziś poniżej granicy ubóstwa. Dla nich przyszłość rysuje się wyłącznie w czarnych barwach.

Wykluczenie finansowe oznacza, że zasoby finansowe (a właściwie ich brak), którymi dysponują obywatele, nie pozwalają im na efektywne korzystanie z usług finansowych, ubezpieczeniowych, bankowych, uniemożliwiają aktywność polegającą na inwestowaniu na giełdzie, w fundusze inwestycyjne, ubezpieczenie, usługi prawne, doradztwo biznesowe, nawet ochronę zdrowia, edukację, kulturę czy też posiadanie konta bankowego. Dziś ok. 23 proc Polaków w ogóle nie posiada takiego konta, 41 proc. nie ma karty płatniczej, a karty kredytowej nie ma jeszcze około 60 proc. Polaków. Są jednak Polacy, którzy posiadają po 20-30 kont bankowych jednocześnie i po kilkadziesiąt kart kredytowych.

Bieda ma się dobrze

Blisko 25 proc. Polaków ma problemy z przyzwoitym wyżywieniem się. 20 proc. Polaków nadal ma poważne problemy z ogrzaniem swojego mieszkania, zwłaszcza w zimie. I ta liczba będzie raczej rosnąć, skoro rosną wyraźnie ceny energii i gazu i nie wszystkich stać na zapłacenie rachunków. 63 proc. Polaków nie stać, by raz w roku pojechać nawet na kilka dni na urlop poza miejsce swego stałego zamieszkania. 21 proc. rodaków ma problemy, by przynajmniej raz na dwa dni zjeść mięso, drób czy rybę. Według Eurostatu odsetek osób, których w Polsce dotyczy materialny niedostatek, wynosi co najmniej 32 proc. i jest jednym z najwyższych w Unii Europejskiej.

Wykluczenie finansowe w sposób ewidentny łączy się z materialnym niedostatkiem lub zwykłą biedą, 17 proc. Polaków żyje dziś poniżej granicy ubóstwa. Dla nich przyszłość rysuje się wyłącznie w czarnych barwach. Oczywiście te dane wydają się szokujące i zaskakujące w obliczu medialnej i urzędowej propagandy o zielonej wyspie, silnym złotym i mocnych fundamentach gospodarczych. Ale takie są fakty. Przeciętne polskie gospodarstwo domowe wydaje rocznie na usługi bankowe co najmniej kilkaset zł. Współczesny system bankowy w Polsce niestety nie spełnia dziś oczekiwań i możliwości zwykłego, zwłaszcza tego mniej zamożnego, klienta.

Grupy zagrożenia

Kto w naszym kraju jest najbardziej zagrożony owym wykluczeniem finansowym? Paradoksalnie, wcale nie są to ludzie starzy. Emeryci, mimo że otrzymują skandalicznie niskie, jedne z najniższych w Unii Europejskiej, świadczenia emerytalne i rentowe (te na poziomie minimalnym to 600-800 zł, czyli ok. 150-200 euro, te średnie to między 1200 a 1500 zł), mają przynajmniej regularne dochody. Zwłaszcza, że ludzie ci dodatkowo potrafią żyć oszczędnie, przyzwyczajeni są też do zaciskania pasa.

Blisko 40 proc. z nich musi jednak zrezygnować z zakupu lekarstw w aptece. Mamy też jako kraj jedne z najniższych w Unii Europejskiej świadczeń socjalnych, gdy idzie właśnie o owe świadczenia minimalne, np. z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, czy też renty rodzinnej – wynoszą one zaledwie 670 zł, czyli 160 euro na osobę. Z tytułu wypadku czy choroby zawodowej – 810 zł, czyli ok. 200 euro. Dodatek do sieroty zupełnej wynosi w Polsce 325,36 zł, czyli niecałe 80 euro. Skandalicznie niskie są dodatki pielęgnacyjne dla inwalidów wojennych niezdolnych do samodzielnej egzystencji, które wynoszą 259 zł, czyli ok. 60 euro.

Tacy ludzie są wręcz ustawowo wykluczeni finansowo i wypchnięci na margines życia społecznego. Szykuje się nowa wielka grupa wykluczonych finansowo, zwłaszcza tych, których obejmą nowe zasady rent i emerytur z II filara. Najbardziej jednak zagrożoną wykluczeniem finansowym grupą społeczną w Polsce, o zgrozo, są rodziny wielodzietne oraz dzieci. Dotyczy to aż 22 proc. polskich dzieci. Jest to jeden z najwyższych wskaźników wykluczenia finansowego w Europie. Posiadanie dzisiaj w Polsce dzieci to absolutny luksus – im więcej dzieci w rodzinie, tym mniejsza zamożność, choć w wielu krajach Unii Europejskiej jest zupełnie inaczej.

Polskie zasiłki rodzinne są wręcz symboliczne – rzędu 10-15 euro, czyli ok. 50-60 zł, a i tak przysługują tylko tym rodzinom, których dochód nie przekracza 500 zł na osobę. U naszych sąsiadów w Niemczech jest to ponad 200 euro, podobnie jest we Francji i Skandynawii. Drugą grupą bardzo poważnie zagrożoną wykluczeniem finansowym są ludzie wyrzuceni na margines społeczny: bezdomni, chorzy, niepełnosprawni. Ta grupa wyraźnie rośnie wraz ze starzeniem się Polskiego społeczeństwa, a bezdomnych przybywa w bardzo szybkim tempie.

Młodzi, zdolni i napiętnowani

Trzecią, chyba najgroźniejszą i gwałtownie przyrastającą liczebnie grupą wykluczonych finansowo są o dziwo ludzie młodzi. Ci, którzy ulegając medialno-bankowej propagandzie, zaciągnęli wysokie kredyty na mieszkania, samochody, meble, wycieczki zagraniczne itd., a następnie stracili pracę. Dziś nie mają możliwości spłacania dalej tych kredytów. Często jest to nawet kilka kredytów na raz w jednej rodzinie. To powoduje, że stają się osobami niewypłacalnymi i otrzymują dożywotnie piętno osób niewiarygodnych i niewypłacalnych, zarejestrowanych w różnych bazach danych informacji kredytowej i gospodarczej.

Jako bankruci nie mogą też korzystać z żadnych usług kredytowych, bankowych czy finansowych. Tym bardziej, że już wkrótce na taką listę będzie można trafić, mając zaległości w wysokości jedynie 200 zł, co wydaje się absurdem. Wkrótce ponad połowa Polaków może trafić na takie listy wstydu i wykluczenia. Ustawa antylichwiarska i ustawa o upadłości konsumenckiej w Polsce to fikcja, a jej warunki to piramida problemów. By z niej skorzystać, trzeba być człowiekiem albo bardzo zamożnym, albo wyjątkowo cierpliwym.

Zadłużeni, wykluczeni

Oto kilka faktów dokumentujących skalę polskiego wykluczenia finansowego, zaledwie obrazujących naszą rzeczywistość społeczno-gospodarczą. Blisko 17 proc. Polaków ma dochody na poziomie zaledwie 500 zł miesięcznie, tj. na granicy biologicznego przetrwania i prawdziwego ubóstwa. Wielu Polaków ma kredyty bankowe, jeszcze więcej – potężne długi w spółdzielniach mieszkaniowych, zakładach energetycznych, gazowych, telekomach – to już długi rzędu ok. 90 mld zł. Długi mają też w sklepach, u rodzin i przyjaciół – te trudno policzyć. Blisko 2 mln rodaków ma już problemy ze spłatą zaciągniętych kredytów i te problemy będą rosły. Skala kredytów zagrożonych i utraconych tylko w bankach jedynie dla gospodarstw domowych wynosi ponad 25 mld zł. Gwałtownie przyrasta wielkość tego zadłużenia i to nie pozostanie bez wpływu na skalę wykluczenia finansowego.

Tylko w styczniu 2010 r. wysokość kredytów zagrożonych wzrosła o ponad 1 mld zł. To bardzo gwałtowny skok. Jeśli nałożymy na to fakt, że blisko 60 proc. Polaków nie posiada żadnych oszczędności, to widać, że jesteśmy nadal bardzo ubogim społeczeństwem, wbrew temu, co głosi rządowa propaganda w mediach i rządowy PR o naszej doskonałej kondycji finansowej. Jesteśmy bardzo ubogim społeczeństwem w rankingach europejskich – wyprzedzamy tylko Bułgarię i Rumunię, jeśli chodzi o zamożność i standardy życia. 60 proc.

Polaków nie posiada żadnych oszczędności, bo nie bardzo ma z czego oszczędzać i po co zakładać nowe konto bankowe czy korzystać z drogich usług bankowych. Żeby móc oszczędzać, trzeba mieć z czego. To jest dowód na to, że kwestia wykluczenia finansowego wynika nie tylko z braku edukacji, czy braku zdolności i umiejętności dysponowania własnymi pieniędzmi, ale w przeważającej mierze to kwestia ubogości naszego społeczeństwa i często skandalicznie niskich świadczeń emerytalnych i rentowych oraz bardzo niskich wynagrodzeń.

Przypomnijmy, że wynagrodzenia Polaków są 3-4-krotnie niższe, czyli o 300-400 proc. niższe niż wynagrodzenia porównywalnych zawodów w krajach Unii Europejskiej. A ceny mamy bardzo dobrze zharmonizowane, czyli można powiedzieć – zbliżone do cen europejskich, często nawet wyższe. Np. ceny energii czy usług bankowych są wyższe niż w Niemczech czy Szwajcarii – krajów żyjących z bankowości. Nie będzie wyższych emerytur, jeśli nie będzie wyższych wynagrodzeń, a do 100 lat nie da się pracować, jakby chcieli tego nasi liberałowie.

Jeśli banki, z tytułu wysłania do klienta upomnienia o zaległych ratach, doliczają sobie 40 czy 50 zł, czyli 10-15 euro, to pokazuje skalę ździerstwa, jakie panuje w naszym kraju w kontekście i tak przecież niewysokiej siły nabywczej polskiego klienta. Mimo że wynagrodzenia i płace rosły w ostatnich latach, to proces ten został obecnie wyraźnie zahamowany, natomiast nadal rosną ceny i koszty utrzymania. Zapowiadane podwyżki cen energii i gazu w tym roku spowodują, że będziemy mieli wkrótce nową grupę ludzi wykluczonych również z posiadania i korzystania w XXI w. w środku Europy z energii elektrycznej i gazu, bo wielu z nich nie będzie stać na opłacenie rachunków.

Należy walczyć z kwestią wykluczenia finansowego, bo ono powoduje wykluczenie społeczne, czyli niemożność korzystania z usług i dóbr kultury, usług w zakresie zdrowia, edukacji, wypoczynku. Trzeba walczyć poprzez aktywność również państwowych instytucji – instytucji nadzoru finansowego, instytucji publicznych – w obszarach, w których czujemy się wyzyskiwani, oszukiwani, gdzie ponosimy nieuzasadnione, nadmierne wydatki. Musimy gonić bogate kraje Unii, ale pamiętajmy, że ta pogoń nie może być oparta wyłącznie na tym, że Polacy poza Ukraińcami, Białorusinami, Bułgarami i Rumunami, są najtańszą siłą roboczą w Europie.

Dobrobytu państwa nie buduje się tylko na taniej sile roboczej, ale również na innowacjach, bezpieczeństwie socjalnym, na bezpieczeństwie systemu emerytalnego, na sprawnie działających instytucjach państwa i samorządu. Jeśliby dzisiaj wprowadzić euro, tak jak chcą euroentuzjaści w naszym kraju, to mielibyśmy emerytury po 100-200 euro. Są to kwoty, które uznane by były u naszych sąsiadów zza Odry za kwoty będące poniżej progu ubóstwa, czy biologicznego przetrwania.

Tam trzeba znacznie więcej niż 300 euro. To pokazuje, że jako kraj na dorobku jeszcze długo będziemy krajem biedy i wykluczenia finansowego, jeżeli nie przeprowadzimy istotnych reform w zakresie finansów publicznych, nie powstrzymamy dalszego zadłużania kraju, ale również tego typu reform, które pozwolą Polakom na dysponowanie choćby minimalną rezerwą finansową, umożliwiającą im aktywne włączenie się w życie publiczne, a nie wypychanie coraz większej grupy Polaków na margines życia publicznego i życia zawodowego.

Okazuje się, że nawet ta najnędzniejsza emerytura jest większym zabezpieczeniem finansowym przeżycia niż kilka lat szukania pracy i to niskopłatnej. Dramatycznym wskaźnikiem wykluczenia finansowego jest fakt, że blisko 70 proc. absolwentów szkół wyższych w Polsce jest w tej chwili bezrobotnych. To już grupa 150 tys. osób, która nadal rośnie. Drugi bardzo niebezpieczny skutek wykluczenia finansowego w Polsce to pojawiające się zjawisko odbierania rodzinom dzieci właśnie z powodu biedy. Tego typu przypadki mają już miejsce, co pokazuje, jak bardzo niebezpieczne jest zjawisko wykluczenia finansowego, które może uderzać nawet w podstawowe prawa człowieka.

Kraj dla pięknych, młodych i bogatych

Na razie blisko 86 proc. Polaków ma sporadyczne problemy finansowe, ale aż 46 proc. rodaków ma takie problemy często. To niewątpliwie potencjalnie nowa grupa wykluczonych finansowo i społecznie. Wskaźniki poziomu życia, komfortu zabezpieczeń socjalnych, społecznych, poziomu dobrobytu, warunków mieszkaniowych, dostępności infrastruktury, edukacji, sportu, kultury, dostępu do leczenia, usług prawnych, pozostają i tak nadal na bardzo niskim poziomie. Jesteśmy na szarym końcu Europy i problemy te już dziś dotykają dużą grupę polskiego społeczeństwa. To z pewnością nie jest kraj dla starych ludzi, choć młodzi ludzie wolą emigrację do przeżywającej kryzys Anglii czy Irlandii.

Budowanie państwa wyłącznie dla bogatych, zaradnych i młodych, zerwanie z ideą solidarności społecznej, odbieranie kolejnych praw nabytych, pogarda i bezduszność wobec ludzi starych, chorych, niezaradnych i biednych, wychodzi nam niestety coraz lepiej. To potęguje liczbę wykluczonych – finansowo i społecznie. Mamy jedne z najdroższych w Europie usług telekomunikacyjnych, ubezpieczeniowych, bankowych, jak również usług prawnych i sądowych, a do tego jedne z najniższych świadczeń socjalnych, rentowych, świadczeń na rzecz rodziny, osób niepełnosprawnych i osób samotnie wychowujących dzieci. To wciąż niewątpliwie grono potencjalnie wykluczonych finansowo.

Bez podniesienia zarówno wynagrodzeń, jak i świadczeń emerytalno-rentowych, wykluczonych finansowo będzie przybywać, a nie ubywać, a rząd właśnie przymierza się do obniżenia świadczeń np. rentowo-emerytalnych. Sama edukacja społeczeństwa nie wystarczy. Żeby oszczędzać i nie być wykluczonym finansowo trzeba albo mieć majątek albo dochody. Majątek jako państwo wyprzedaliśmy, dochodów bez miejsc pracy nie będzie. Wykluczonych finansowo więc szybko nie będzie ubywać w naszym kraju.

Nowe zasady przyznawania rent w systemie kapitałowym, nowe emerytury w OFE, zapowiadane w rządowych planach cięcia wydatków budżetowych, schładzanie polskiej gospodarki, ogromne zadłużenie, mogą szybko powiększyć grupę wykluczonych finansowo. O potrzebie walki z wykluczeniem finansowym w Polsce mówią praktycznie tylko przedstawiciele SKOK-ów i NBP. Państwo Polskie jak na razie ma lekceważący stosunek do tego zjawiska. Aby wyraźnie zmniejszyć wykluczenie, usługi bankowe w Polsce, w tym podstawowy rachunek bankowy, powinny być powszechnie dostępne bez zawiłych i nieuczciwych klauzul i bardzo tanie w obsłudze. Wyższe muszą być też polskie wynagrodzenia. W nędzy bardzo ciężko jest dojść do pieniędzy.

Janusz Szewczak

Autor jest głównym ekonomistą SKOK

źródło: "Gazeta Finansowa"

Oceń ten artykuł: