Techniczne zachęty do wyjścia z rynku

Techniczne zachęty do wyjścia z rynku

[28.08.2009] Próba wzrostu na wczorajszej sesji zakończyła się przeceną w końcówce notowań. Czarna świeca z górnym cieniem, tuż po spadkowej środowej sesji zachęca inwestorów do ostrożności.

Nie każdy naturalnie musi być zwolennikiem analizy technicznej, nie każdy też musi na wykresach widzieć dokładnie te same sygnały. Dla przykładu, na miesięcznym wykresie WIG20, MACD dopiero teraz daje sygnał kupna, co cieszy z pewnością inwestorów o długoterminowym nastawieniu do rynku.

Ale nawet zwolennicy zdrowego rozsądku muszą przyznać, że po wzroście indeksu o ponad 80 proc. w sześć miesięcy, nadejście korekty jest bardziej kwestią czasu i – jak mawia Alfred Adamiec – fizyki rynku. Zatem w krótszym terminie sprawa nie wygląda już tak różowo. Wczoraj rano impulsem do wzrostów był raport półroczny PKO BP – bank zarobił więcej niż oczekiwali analitycy. Kurs wzrósł do najwyższego poziomu od stycznia (powyżej 37 PLN).

Warto tu przypomnieć, że właśnie na tym poziomie w styczniu zakończyła się ówczesna korekta wzrostowa. Inwestorzy, którzy wtedy kupili akcje dość długo czekali na możliwość wyjścia z rynku bez strat. Ale w końcu cierpliwość na giełdzie popłaca. W początkowym zrywie uczestniczyły głównie banki, ale ochota do wzrostów szybko się wyczerpała.

Dzienny szczyt zanotowano przed 11., później trwała konsolidacja przerwana w dość nieprzyjemny sposób przez otwarcie sesji w USA. Mimo lepszych niż oczekiwanych danych o PKB ceny akcji spadały (ale ostatecznie była to tylko rewizja historycznych już danych) za sprawą spółek energetycznych i taniejącej ponownie ropy (dziś o ponad 1 proc.). Złoty nieznacznie tracił, a dolar umacniał wobec euro też bez zadziorności.

Niby nic wielkiego się nie dzieje, ale jeśli zacznie, to na wyciąganie wniosków może nie wystarczyć czasu. Pretekstem do rozwinięcia poważniejszej korekty mogą być dzisiejsze dane o wydatkach i dochodach Amerykanów. Konsumpcja prywatna jest bowiem tą dziedziną gospodarki, która ostatnio regularnie zawodzi (za wyjątkiem Polski oczywiście).

A na wzrost dochodów też specjalnie nie ma co liczyć – rynek pracy w Stanach, choć kurczy się wolniej, to jednak nadal kurczy. Nie jest to dobra atmosfera do wzrostu płac. Zatem akurat po dzisiejszych publikacjach lepiej zbyt wiele się nie spodziewać, choć naturalnie dobry odczyt PKB za II kwartał w Polsce może umilić nam przedpołudnie.

Emil Szweda, analityk Open Finance

Oceń ten artykuł: