Nie pomagajmy zagranicznym bankom w ucieczce z Polski

Nie pomagajmy zagranicznym bankom w ucieczce z Polski

[29.04.2009] Jednymi z kluczowych wskaźników, które ukazują sytuację i stan zaawansowania kryzysu, są wskaźniki giełdowe. Aktualnie takim najniższym punktem, który osiągnął wskaźnik S&P500, jeśli wziąć pod uwagę sytuację na giełdach, był 9 marca i poziom 672,88. Ten dzień pokazywał, że załamanie na rynkach kapitałowych wynosiło 516 dni. Był to spadek 57 proc., jeżeli chodzi o wartość indeksu między najwyższym poziomem 1565,42 w dniu 10 października 2007 r. a minimum osiągniętym w pierwszej połowie marca.

Ogromne spadki

Od tego czasu wskaźniki wzrosły o 24 proc., a więc można mówić o marcowym i kwietniowym znaczącym odbiciu. Niemniej jeśli porównywać sytuację w ujęciu kwartalnym, to w I kw. była ona bardzo niekorzystna i niezależnie od tych wzrostów Standard & Poor’s zanotował szósty kolejny kwartalny spadek. Podobna sytuacja w ciągu ostatnich 80 lat wystąpiła tylko raz, w latach 1969-1970. Jeżeli chodzi o sektory, to największe spadki wystąpiły w segmencie finansowym, jak i w przemysłowym. W sektorze finansowym spadek nastąpił o 29 proc., zaś w przemysłowym o 22 proc. Jedynym segmentem, w którym nastąpiły wzrosty był segment technologii (4-proc. wzrost).

Pesymizm inwestorów

Jeśli spojrzymy na kwartalne spadki Standard & Poor’s od 1928 r. to ten I kw. 2009 r. jest piątym z najgorszych, jakie były w ciągu 80 lat. Ten spadek wynosi 12 proc., a więc jest taki sam jak w 2001 r. Większe spadki zanotowano jedynie w 1938 r. o 19 proc., w 1939 r. o 16 proc. i w 1933 r., a więc w okresie Wielkiego Kryzysu, o 15 proc. Jeśli spojrzeć na prawdopodobieństwa na rynku instrumentów pochodnych futures z 1 kwietnia 2009 r., to przewidywano, że prawdopodobieństwo spadku wartości dotyczących wysokości Dow Jones Industrial (w tym dniu był poziom 7 767 pkt., a obecnie – 20 kwietnia wynosi 7 841,73) w roku 2009 poniżej 6 500 pkt. będzie wynosiło aż 63 proc. Prawdopodobieństwo spadku poniżej 6 000 wynosiło 46 proc. Natomiast już prawdopodobieństwo spadku poniżej 4 000 pkt. wynosiło 8 proc. A więc przewidywano duże prawdopodobieństwa niewielkich spadków, które są kompensowane oczekiwaniami wzrostów.

Zawirowania u biednych

Porównując sytuację na świecie w pierwszym kwartale, zauważymy, że zarówno pięć krajów, które miały najwyższe wzrosty indeksów giełdowych, jak i pięć o najniższych wzrostach, to kraje wschodzące. Największy spadek zanotowano na giełdzie w Puerto Rico, wynosił on 56 proc. Wśród tej piątki znalazły się też kraje europejskie – Islandia, 34 proc., jak i Serbia, 30 proc. Jeżeli chodzi o wzrosty, to najwyższe odnotowano na giełdzie w Peru. Inne trzy kraje miały też znaczące wzrosty – giełda rosyjska o 25 proc., giełda koreańska o 27 proc., giełda chińska 30 proc.

Te wzrosty wystąpiły mimo faktu, że wzrost produktu PKB w Chinach wyniósł 6,1 proc. i był to najsłabszy wynik od 1992 r., a więc od czasu, kiedy w ogóle zaczęto liczyć te wzrosty w ujęciu kwartalnym w Chinach. W tym kraju nastąpił też spadek cen w marcu, o 1,2 proc. Warto podkreślić, że zadziałały tam już pakiety wspierające gospodarkę. W Chinach banki, które w znacznym stopniu są kontrolowane przez państwo, przedsięwzięły olbrzymią akcję kredytową wspierającą gospodarkę. W związku z tym nastąpiły rekordowe wzrosty nowoudzielanych kredytów, w I kw. na poziomie 670 mld USD (4581 mld Rmb). To kilkukrotne wzrosty w stosunku do sum z przeszłości.

Modelowe działania

Jeśli spojrzymy na plany rządowe i cele rządowe, to one już przekroczyły sumę kredytów 5 bln Rmb zaplanowanych do wykorzystania w gospodarce w ciągu całego roku. Te inwestycje w aktywa stałe stanowiły w Chinach 40 proc. PKB w 2008 r. Pokazały też zwiększone przyspieszenie wzrastając w marcu o 28,5 proc., a więc o 4,2 pkt. proc. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego.

Inwestycje rządowe w infrastrukturę, a zwłaszcza w kolejnictwo zwiększyły się po trzykroć w porównaniu inwestycjami sprzed roku. Przyspieszyły również inwestycje w projekty energetyczne, w wydobycie metali, jaki i też w wydobycie węgla. Dlatego można powiedzieć, że działania chińskie są działaniami modelowymi, starającymi się przeciwdziałać zapaści związanej ze spadkiem popytu zagranicznego i przeniesieniem tego popytu na scenę krajową.

Pesymiści

Gdy spojrzymy na sytuację w realnej gospodarce, to w Stanach Zjednoczonych, mimo polepszenia wskaźników widzimy coraz większe zwijanie się gospodarki związane z tym, że ilość pracowników (poza rolnictwem) w marcu zmalała o 663 tys. Trudno sobie wyobrazić wzrost i odbudowanie się gospodarki, przy jednoczesnym zmniejszaniu się poziomu zatrudnienia.

Dlatego nie dziwią przewidywania głównych menedżerów, czyli wskaźnika często cytowanego w Stanach Zjednoczonych, który obrazuje przewidywania ze strony manegementu (CEO) zawarte w Business Roundtable, a propos najbliższego półrocza. Ukazują one, że zarówno sprzedaż, jak i wydatki kapitałowe będą malały. 67 proc. respondentów uważa, że spadnie sprzedaż, 66 proc. uważa, że spadną wydatki inwestycyjne. 25 proc. uważa, że wydatki inwestycyjne się nie zmienią, a jeśli chodzi o brak zmian w poziomie sprzedaży, przewiduje 9 proc.

Strach o pracę

Najgorzej kształtują się oczekiwania dotyczące zatrudnienia. Ponieważ aż 71 proc. badanych uważa, że zatrudnienie w ciągu najbliższego pół roku zmaleje. Tylko 21 proc. uważa, że się utrzyma i tylko minimalna liczba respondentów (7 proc.) stwierdziła, że może wzrosnąć. Trudno sobie wyobrazić zmianę tego nastawienia, jak i odbudowanie zaufania bez zmiany sytuacji na rynku instytucji finansowych, które mogłyby wspierać gospodarkę w prawidłowej realokacji środków od tych, którzy oszczędzają do tych, którzy są w stanie efektywnie wydatkować te środki poprzez inwestycje.

Austria bankrutem?

Otóż ten segment jest głównym winowajcą obecnego kryzysu, ale też jest głównym czynnikiem, który hamuje prawidłową realokację. Zmiany, które następują dotyczące standardów rachunkowości, które odchodzą od wyceny aktywów w ujęciu rynkowym wprawdzie przedłużają okres funkcjonowania tych instytucji, jednak powodują też, że te instytucje stają się piramidami finansowymi, które podobnie jak w przypadku piramid uzależnione są od tego, czy więcej osób wpłaca pieniądze niż wypłaca.

Obecnie w Austrii toczy się olbrzymia debata, którą wywołał noblista Paul Krugman, stwierdzając, że tak naprawdę Austria jest bankrutem. Chodzi o to, że banki austriackie są zaangażowane w znaczącym stopniu w kredytowanie Europy Wschodniej, która jest dotknięta bardzo silnie przez procesy globalizacji, a obecnie odpływów kapitałów.

Problem za bilion

Uważa się, że jeden z głównych problemów Europy Wschodniej, dotyczących zaangażowania, a teraz wycofywania się instytucji finansowych z tych rynków, polega na tym, że 1 bln 600 mld to całkowita ekspozycja zachodnioeuropejskich banków dla Centralnej i Wschodniej Europy. Austria jest bardzo zaangażowana w tą ekspozycję, wynosi ona ok. 70 proc. PKB. I te procesy, które obecnie zachodzą uderzają z jednej strony w kraje wschodnioeuropejskie, a z drugiej strony w te kraje, które są ojczyną tych instytucji finansowych, w tym wypadku w Austrię.

Cała debata dotycząca faktu, że Polska jednak skorzysta ze znaczącej, bo na 20,5 mld USD linii kredytowej w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, druga po Meksyku pokazuje problemy, które drążą te kraje z powodu odpływu kapitału i próbę zastąpienia tego kapitału przez kapitał państwowy. A z drugiej strony przez te instytucje, które mogą ułatwiać wycofywanie się tego kapitału, polepszając może sytuację tych krajów macierzystych. Pogarszając sytuację krajów, w których te kapitały są ulokowane.

PKO BP strażnikiem

"Financial Times" przedstawił w swojej prezentacji pokazującej zapotrzebowanie kredytowe Europy Wschodniej. Okazuje się, że Polska w tym wskaźniku zapotrzebowania globalnego w sytuacji na 2009 i 2010 r. ma największe zapotrzebowanie w wysokości ok. 180 mld USD i wyprzedza Turcję, której zapotrzebowanie wynosi 150 mld. W sytuacji, gdy instytucje finansowe są kontrolowane przez instytucje w krajach macierzystych, które starają się wycofać swoje kapitały, by pobudzić u siebie gospodarkę, ważne jest by nastąpiło lustrzane wsparcie dla kredytowania gospodarki. W przypadku Polski to powinno przebiegać, nie poprzez umożliwianie wycofywania się kapitału i pogłębianie tym samym kryzysu kredytowego, ale poprzez wspieranie instytucji, nad którymi się ma kontrolę, takimi jak PKO BP.

Nie pomagajmy

Z drugiej strony nie powinniśmy ułatwiać wycofywania kapitałów. Te instytucje muszą starać się o wsparcie ze strony macierzystych instytucji. W tych działaniach nie następuje aktywna polityka gospodarcza. Pamiętajmy, że działanie wspomagające wycofywanie się kapitałów wspiera wprawdzie kurs walutowy, ale z drugiej strony osłabia procesy eksportowe. Jeśli wziąć pod uwagę nasz marcowy bilans płatniczy, to widać, że deficyt handlowy Polski zmalał znacząco dzięki osłabieniu złotówki. Dlatego też nie powinno być działań idących w kierunku wzmacniania złotego i ułatwiania wycofywania się kapitałów z Polski, jednocześnie wspierania importu i kreowania miejsc pracy za granicą.

Cisza na rynku

To istotne, by nie było zgody na wycofywaniu się wspomnianych instytucji i pozostawianie całych banków i ich bilansów w odpowiedzialności krajów je goszczących. To, co dziwi, to fakt, że dywagacje dotyczące Commerzbanku, a więc i tego, że może on zrezygnować z inwestycji w BRE Banku nie spotkały się z adekwatną reakcją. Nie może być warunkowana pomoc publiczna dla banku od kraju macierzystego, tym, że jego zobowiązania w kraju goszczącym nie będą respektowane. Tego typu działania nie powinny być aprobowane i powinny spotykać się z protestem. Wszelkie dywagacje na temat możliwego przejmowania tych instytucji kosztem rozwoju lokalnej akcji kredytowej przez PKO BP czy PZU powinny być z gruntu odrzucane.

Toksyczne banki

Działania polegające na udzielaniu masowych gwarancji, mogą spowodować, że takie banki, jak BGK staną się bankami, które będą miały olbrzymie aktywa toksyczne, dotyczy to również innych instytucji publicznych. Niewątpliwie nie spowoduje to zwiększenia aktywności kredytowej, tylko przerzuci ryzyko kredytowe na stronę publiczną. Dlatego też mając na uwadze te doświadczenia światowe, powinniśmy prowadzić do większej ekspansji fiskalnej, osłabiającej szok popytowy dla instytucji krajowych, zwłaszcza wspierających politykę prorodzinną. Z drugiej strony nie powinniśmy ułatwiać wycofywania się instytucji zagranicznych z naszego kraju. Kredytować powinniśmy przez instytucję nad która mamy kontrolę i to ona powinna prowadzić ekspansywną politykę kredytową, która jest właśnie realizowana w Chinach.

Chrońmy nasze

W celu efektywnego kontrolowania poziom podaży pieniądza nie powinniśmy ulegać presji banków zagranicznych na obniżenie poziomu rezerwy obowiązkowej kosztem interesu podatników. Musimy również dbać też o to by nasze instytucje publiczne nie były zarażone toksycznymi aktywami w postaci przejmowania ryzyk kredytowych będących w aktywach tych banków. Tego typu inwestycje powinny być domeną instytucji prywatnych, jak i też celem tej instytucji kontrolowanej przez rząd, która powinna się szybko rozwijać aby przeciwdziałać tegorocznej zapaści na rynku kredytowym – PKO BP.

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie odzwierciedla stanowiska instytucji, z którą jest związany zawodowo

dr Cezary Mech

Autor jest byłym prezesem UNFE i podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów

źródło: "Gazeta Finansowa"

Oceń ten artykuł: