Czy to koniec słabego złotego?

Czy to koniec słabego złotego?

[30.01.2012] Wydarzeniem ubiegłego tygodnia było z pewnością posiedzenie Fed, i tu należy szukać źródła umocnienia złotego, jednak patrząc w dłuższym terminie dla polskiej waluty większe znaczenie mają dane z Europy – wreszcie wyraźnie lepsze od oczekiwań.

W ciągu trzech tygodni polska waluta umocniła się wobec euro o niemal 30 groszy. Aby zobaczyć na wykresie EURPLN tak dużą dynamikę spadku trzeba się cofnąć do 2009 kiedy kurs spadł najpierw w kwietniu o 50 groszy w trzy tygodnie, a później w okresie wakacyjnym o ok. 35 groszy w cztery tygodnie. Czy to już koniec słabego złotego?

Choć obecny ruch trwa już trzy tygodnie, dopiero w minionym tygodniu pojawiły się informacje, które pozwalają z większym optymizmem patrzeć na perspektywy złotego w skali całego roku. Wydarzeniem tygodnia było z pewnością posiedzenie Fed, i tu należy szukać źródła umocnienia złotego, jednak patrząc w dłuższym terminie dla polskiej waluty większe znaczenie mają dane z Europy – wreszcie wyraźnie lepsze od oczekiwań. Mowa przede wszystkim o indeksach PMI dla Niemiec i Francji, które pokazują, iż po bardzo słabej jesieni, początek roku przynosi ożywienie.

To zaś oznacza, iż koniunktura w strefie euro zaczyna poprawiać się szybciej niż oczekiwaliśmy. Naturalnie problem pogrążonych w recesji peryferii z południa jest nadal aktualny i palący, ale lepsza koniunktura w północnej części strefy oddala najczarniejsze scenariusze jej rozpadu. Jeśli bowiem kraje takie jak Niemcy czy Francja unikną recesji i powrócą na ścieżkę ożywienia (nawet umiarkowanego) będą w stanie dalej finansować słabsze gospodarki południa i notowane ostatnio spadki premii za ryzyko kredytowe odzwierciedlają spadek tego ryzyka. A o wyczerpanie się takiej możliwości drżało wielu inwestorów.

Naturalnie polityka Rezerwy Federalnej (więcej o samej decyzji Fed pisaliśmy w czwartkowym komentarzu porannym) również będzie złotemu sprzyjać. W scenariuszu recesji w strefie euro czynnik ten mógłby nie odgrywać większego znaczenia, ale gdyby koniunktura faktycznie uległa poprawie inwestorzy będą dodatkowo zachęceni do inwestowania na rynku walut wschodzących (brak ryzyka nagłego odpływu kapitału do dolara z tytułu wzrostu rynkowych stóp procentowych). Dlatego też te czynniki wspierają się nawzajem i oznaczają, iż kurs EURPLN może w tym roku testować poziom 4,00.

Dane z Polski należy rozpatrywać w kontekście sytuacji globalnej. Wzrost PKB o 4,3% w 2011 roku i o 4,1-4,2% w ostatnim kwartale minionego roku zdecydowanie cieszy, ale nie można interpretować tych liczb bez zagłębienia się w strukturę. Wzrost w ostatnim kwartale napędzały inwestycje (wzrost o niemal 11% R/R, co jest pewnym pozytywnym zaskoczeniem, choć może się wiązać po części z finalizowaniem projektów infrastrukturalnych) i eksport netto, co pokazuje wpływ słabego złotego (obawiamy się, że to nie tyle bardzo mocny eksport, co raczej spadek dynamiki importu ze względu na bardzo słabą konsumpcję).

Natomiast dynamika konsumpcji była fatalna, co pokazuje, że nasz wzrost gospodarczy jest bardzo silnie uzależniony od koniunktury w Niemczech (z kolei ta jest w dużej mierze uzależniona od koniunktury w Chinach). Jak już zaznaczyliśmy, perspektywy dla Niemiec ulegają poprawie, co oznacza lepsze perspektywy dla polskiego PKB w tym roku, ale ryzyko jest oczywiście większe niż gdyby w kontrybucji dominował popyt konsumpcyjny.

Warto odnieść się do perspektyw dla krajowych stóp procentowych, szczególnie że ostatnio pojawiło się sporo głosów, iż RPP może wkrótce je podnosić, co mogło dodatkowo sprzyjać umocnieniu złotego. Naszym zdaniem słabość popytu konsumpcyjnego i brak presji płacowej w zasadzie wykluczają taką możliwość, szczególnie po ostatnim umocnieniu złotego.

Jak już odnotowaliśmy, perspektywy dla złotego na ten rok uległy poprawie. Krótkoterminowo jednak złoty (jak i cały segment walut wschodzących oraz globalne rynki akcji) jest bardzo silnie wykupiony i korekta wygląda tu na niemal pewną. W ostatnich tygodniach umocnienie złotego szło w parze ze spadkiem ryzyka kredytowego (również od polskich obligacji) i można mieć wrażenie, że część inwestorów uznała europejskie problemy za niemal rozwiązane. Podobnie było w październiku, jednak szybko okazało się wtedy, że optymizm był  na wyrost i teraz może być podobnie.

Nawet jeśli politycy będą kontynuować pracę nad paktem fiskalnym, sentyment może ucierpieć na problemach Portugalii, która może potrzebować więcej pieniędzy, a na razie nie ma pomysłu jak jej pomóc. Część inwestorów może zatem uznać, iż obecne poziomy złotego nie dyskontują ryzyka pogorszenia sytuacji na europejskim rynku długu, co powinno naszym zdaniem wywołać przynajmniej korektę wzrostową, podobnie jak wiosną 2009 roku, kiedy po silnym spadku nastąpiły dwa miesiące wzrostów kursów EURPLN i USDPLN. W piątek o 15.50 kurs EURPLN wynosił 4,2340 (spadek o niecałe 8 groszy w skali tygodnia), USDPLN 3,2250 (-12 groszy), CHFPLN 3,51 (- 6 groszy), zaś GBPPLN 5,0670 (-13,5 grosza).

dr Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

Oceń ten artykuł: