Nielogiczna logika prezesa Pruskiego

Nielogiczna logika prezesa Pruskiego

[30.07.2009] Prezes Pruski już od dawna siedział na gorącym stołku, a że tonący brzytwy się chwyta, to dziwić się nie można propozycji, za którą wdzięczny powinien mu być przede wszystkim minister finansów szukający środków na załatanie dziury budżetowej.

Ostatnimi czasy wokół PKO BP zrobiło się bardzo głośno. Zaczęło się od pamiętnej propozycji zarządu dotyczącej wypłaty praktycznie całego zysku banku za 2008 rok na dywidendę. Bank miał jednocześnie przeprowadzić emisję akcji, by zebrać kapitał z rynku. Dla każdego człowieka o zdrowym rozsądku taka propozycja wydawała się niezmiernie dziwna.

Przeciw KNF

W jakim celu wypłacać 3 mld złotych, by po chwili prosić inwestorów o wsparcie na kwotę 5 mld złotych? Pikanterii całej sytuacji dodawał fakt, że wypłata dywidendy jest wyraźnie sprzeczna z zaleceniami KNF, która uważa, że pokaźne zeszłoroczne zyski powinny wzmocnić pozycję kapitałową naszych banków. To zdrowe podejście i zdawałoby się, że największy bank w Polsce, do tego w rękach Skarbu Państwa, powinien służyć innym przykładem.

Gorący fotel

Jednak prezes Pruski już od dawna siedział na gorącym stołku, a że tonący brzytwy się chwyta, to dziwić się nie można na pozór nie do końca logicznej propozycji. Takiej za którą wdzięczny powinien być przede wszystkim minister finansów szukający środków na załatanie dziury budżetowej. 30 czerwca prezes PKO BP dostał nawet absolutorium i wydawało się, że spór został zażegnany. Szczególnie, że KNF i NBP wielkiej afery także robić już nie mogą, gdyż osiągnięto kompromis co do feralnej dywidendy, która ostatecznie ma być o wiele mniejsza.

Wykorzystany?

Właśnie w takim momencie na rynek dociera kolejna informacja, że prezes Pruski został odwołany przez Radę Nadzorczą. Aby zrozumieć tę decyzję, trzeba wprowadzić do tej rozgrywki kolejnego zawodnika w postaci ministra skarbu, który może być rozgrywającym całej tej dziwnej historii. Widać bowiem, że to właśnie Aleksander Grad ostatecznie dopiął swego. Osiągnął kompromis z ministrem Rostowskim co do zmniejszenia megadywidendy, której nigdy nie był zwolennikiem, a całe zamieszanie wykorzystał do usunięcia od dawna niezbyt lubianego prezesa banku.

Na niekorzyść

Prezes do złych wcale się nie zaliczał. Zresztą jego poprzednik też miał swoje sukcesy, ale ze stanowiskiem oczywiście również musiał się przedwcześnie pożegnać. I sprawa najważniejsza – takie roszady na stanowisku prezesa oraz cyrki z wypłatą dywidendy nie służą spółce ani jej właścicielom, w tym większościowemu udziałowcowi, czyli paradoksalnie sprawcy całego zamieszania.

Bez strategii

Wyobraźmy sobie bowiem sytuację, gdy dywidenda nie jest wypłacana, a stanowisko prezesa nie jest miejscem pracy tymczasowej. W takich okolicznościach nasz narodowy bank mógłby wykorzystać swoją znakomitą pozycję kapitałową oraz możliwość pozyskania dodatkowych środków na ekspansję w najlepszych do tego czasach. Niestety długoterminowa strategia zbyt często grzebana jest przy pomocy krótkoterminowych korzyści, co gorsza, często nie do końca logicznych.

Łukasz Bugaj

Autor jest analitykiem Xelion. Doradcy Finansowi

źródło: "Gazeta Finansowa"

Oceń ten artykuł: