Przede wszystkim konkurencyjność

Przede wszystkim konkurencyjność

[31.01.2013] Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Niemiec, przygotowywany przez Markit Economics, wyniósł w grudniu 2012 roku 46,3 pkt. wobec 46,8 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca.

Wartość tego wskaźnika powyżej 50 punktów oznacza ożywienie w sektorze. Nie są to dane budzące głębokie obawy, ale powodów do optymizmu też nie dają. Niemcy są dla nas najważniejszym partnerem gospodarczym. Pocieszać się można tylko tym, że eksport niemiecki rośnie mimo wszystko, będzie więc zapotrzebowanie na komponenty dostarczane z Polski.

Jest też dużo lepszy sygnał zza Odry. Zaufanie niemieckich analityków i inwestorów instytucjonalnych okazało się w grudniu 2012 roku dużo lepsze niż oczekiwali ekonomiści – wynika z danych Instytutu ZEW. Indeks, mierzący oczekiwania tych grup co do wzrostu gospodarczego Niemiec, wzrósł aż do 6,9 pkt. z minus 15,7 pkt. miesiąc wcześniej.

Dobre informacje dotarły też zza oceanu. W listopadzie produkcja przemysłowa w USA wzrosła o 1,1 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca, wobec spadku o 0,7 proc. w październiku – poinformowała Rezerwa Federalna. Analitycy oczekiwali, że produkcja przemysłu w USA wzrośnie tylko o 0,3 proc. – Nawet jeśli założyć, że w Europie czeka nas płytka recesja, globalna gospodarka może wzrosnąć dzięki ożywieniu w gospodarce Chin – powiedział Art Hogan, dyrektor zarządzający w Lazard Capital Markets. WskaźnikPMI w Chinach zanotował wzrost do ponad 50 pkt. Lepiej niż miesiąc wcześniej było też w Indiach, gdzie wskaźnik podniósł się do 53,7 pkt.

Wygląda na to, że niektórzy ekonomiści zajmujący się prognozami gospodarczymi, uparcie szukają sygnałów, pozwalających tworzyć nieco bardziej optymistyczne scenariusze niż znane nam dotychczas. Jest to więc wróżenie z plusów. Ma ono taki walor, że nie pogłębia złych nastrojów wśród konsumentów. A to z kolei przekłada się na ich chęć do zakupów i nakręcanie koniunktury.

Zagrożone branże

W wyniku spowolnienia ekonomicznego i spadku dynamiki wzrostu handlu międzynarodowego, wiele sektorów gospodarczych na świecie jest zagrożonych – twierdzi portal wnp.pl. Tylko kilka z nich prezentuje średni poziom ryzyka kredytowego, wynika z analizy kwartalnej Coface. Wnioski te oparto na analizie 14 sektorów w trzech regionach: we wschodzącej Azji, w Ameryce Północnej oraz w Unii Europejskiej.

Za prężne uznane zostały: branża farmaceutyczna, która korzysta dzięki zwiększonym wydatkom na ochronę zdrowia, energetyka oraz transport morski i powietrzny. W przeciwieństwie do powyższych, trzy sektory przemysłowe uznawane są przez specjalistów Coface za wymagające obserwacji. Są to: przemysły: rolno-spożywczy, motoryzacyjny i elektroniczny. Podczas gdy sektory rolno-spożywczy i motoryzacyjny reagują różnie w zależności od regionu geograficznego, przemysł elektroniczny pada ofiarą spowolnienia gospodarczego w wymiarze globalnym. Szczególnie ponure perspektywy rysują się przed trzema branżami, określanymi jako słabe: budownictwem, metalurgią i dystrybucją. Przypadki opóźnienia lub braku zapłaty są w nich bardzo częste i potwierdzają znaczny poziom ryzyka, zwłaszcza w południowej części Europy.

Budownictwo z natury rzeczy jest narażone na zmiany klimatu gospodarczego w regionach. O ile w przypadku USA można oczekiwać nieznacznego ożywienia działalności, to w Europie trudności gospodarcze w dalszym ciągu dają się we znaki gospodarstwom domowym i instytucjom publicznym, które ograniczają swoje inwestycje, nie mając nadziei na natychmiastową poprawę koniunktury. W przypadku handlu detalicznego jest inaczej. Sektor ten cierpi przede wszystkim wskutek spadku konsumpcji gospodarstw domowych w krajach rozwiniętych.

Wczesne ostrzeganie

Belgia, Bułgaria, Dania, Hiszpania, Francja, Włochy, Cypr, Węgry, Malta, Holandia, Słowenia, Finlandia, Szwecja i Wielka Brytania – to kraje, które Komisja Europejska weźmie pod lupę w związku z nierównowagami makroekonomicznymi. Śledzenie tego wprowadził obowiązujący od grudnia 2011 roku tzw. sześciopak, wzmacniający unijny Pakt Stabilności i Wzrostu. Raport Komisji Europejskiej zatytułowany "Alert Mechanism Report", to element systemu wczesnego ostrzegania przed nierównowagami w takich obszarach jak: konkurencyjność, zadłużenie, ceny aktywów i powiązania z rynkiem finansowym.

– UE przechodzi przez trudny proces niwelowania nierównowag makroekonomicznych, które narosły w ciągu dekad poprzedzających kryzys – powiedział komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn. – Wiele już zostało zrobione, reformy przynoszą efekty, ale proces przywracania równowagi jest daleki od ukończenia, a ukształtuje on gospodarczy krajobraz na wiele lat. Kraje, które nie wdrożą rekomendacji KE, muszą się liczyć z możliwością sankcji finansowych.

Przede wszystkim konkurencyjność

W wywiadzie udzielonym "Financial Times" kanclerz Niemiec Angela Merkel ostrzegła przed kosztami hojnego europejskiego państwa opiekuńczego i podkreśliła, że Europejczycy będą musieli bardzo ciężko pracować, aby pozostać konkurencyjną gospodarką w skali globu. Kluczem do przetrwania wszelkich wyzwań, jakie Europie stawia globalizacja, jest inwestowanie w badania naukowe i edukację oraz reforma rynku pracy, a także systemów podatkowych – powiedziała.

Zachowanie najbardziej hojnego systemu państwa opiekuńczego, a zarazem konkurencyjności, w świecie, w którym pojawiły się nowe modele ekonomiczne: Chiny, Indie, Japonia, Brazylia, wymaga wysiłku oraz tego, by państwa europejskie przestały każdego roku wydawać więcej niż zarabiają. Nawet jeśli kraj kontroluje swój dług i deficyt, ale przeznacza cały swój budżet na wydatki społeczne, a nie inwestuje nic w badania, to tworzy biznesowi złe warunki do konkurowania w skali globu.

Merkel powiedziała "FT", że jej własne doświadczenia, jako kogoś, kto przeżył upadek systemu komunistycznego w NRD, ukształtowały jej optykę: – Byliśmy świadkami tego, jak gospodarka, która nie była już konkurencyjna, odbierała ludziom dobrobyt, a w końcu prowadziła do ogromnej destabilizacji – powiedziała.

Z mieszanymi uczuciami

Projekt polskiego budżetu na przyszły rok budzi mieszane uczucia wśród analityków. Niektórzy przewidują, że czeka nas nawet krótkotrwała płytka recesja. W ocenie Narodowego Banku Polskiego, skala osłabienia koniunktury może być głębsza niż zakłada Ministerstwo Finansów.

"Projekt ustawy budżetowej na rok 2013 bazuje na założeniu, że aktywność gospodarcza w strefie euro i w konsekwencji również w Polsce będzie kształtowała się na niskim poziomie. W świetle obecnych danych założenie to należy ocenić jako realistyczne. Jednocześnie ustawa budżetowa przewiduje, że kontynuowany będzie proces konsolidacji finansów publicznych, który choć niezbędny dla podtrzymania zrównoważonego rozwoju Polski w dłuższej perspektywie, to w krótkim okresie może oddziaływać w kierunku obniżenia wzrostu produktu krajowego brutto" – napisano w opinii Rady Polityki Pieniężnej.

Rząd zakłada, że tempo wzrostu gospodarczego obniży się w roku bieżącym do 2,2 proc. z 2,5 proc. w roku 2012. Według oceny NBP, obserwowane od kilku kwartałów negatywne tendencje będą się utrzymywać w 2013 roku. W szczególności tempo wzrostu popytu krajowego pozostanie na niskim poziomie, na co złoży się wolny wzrost spożycia indywidualnego i zbiorowego oraz dalsze obniżenie tempa wzrostu nakładów brutto na środki trwałe.

Wyhamowanie inwestycji w sektorze prywatnym będzie się pogłębiać. Wskazują na to niekorzystne dane, dotyczące kształtowania się nakładów inwestycyjnych pod koniec roku 2012 oraz zmniejszająca się liczba nowo rozpoczynanych inwestycji i inwestycji odtworzeniowych. Do wyhamowania aktywności w tej dziedzinie może się także przyczynić pogorszenie sytuacji finansowej firm. Nie należy się też spodziewać poprawy na rynku pracy. W efekcie, biorąc pod uwagę wyraźny spadek stopy oszczędności w ostatnich latach, dynamika konsumpcji indywidualnej może, zdaniem NBP, kształtować się na nieco niższym poziomie niż prognozuje Ministerstwo Finansów.

W komunikacie zaznaczono, że NBP podziela opinię, wyrażoną w uzasadnieniu do projektu budżetu na przyszły rok, iż ze względu na słabość popytu u głównych partnerów handlowych Polski i jednocześnie niską dynamikę popytu krajowego, tempo wzrostu eksportu i importu pozostanie niskie, przy utrzymaniu się dodatniego wkładu eksportu netto do wzrostu PKB. Wskazano też, że prognozy budżetowe, dotyczące inflacji, pozostają zbieżne z analizami NBP. W wyniku spowolnienia gospodarczego, przy niskiej presji płacowej, inflacja obniży się w przyszłym roku do poziomu 2,7 proc., czyli nieznacznie powyżej celu inflacyjnego. Jest to dobra wiadomość dla rzeszy konsumentów. Jeszcze bardziej zadowoleni byliby, gdyby przy niskiej inflacji mieli więcej w portfelach. Ale na to się nie zanosi.

Czesław Rychlewski

FAKTY Magazyn Gospodarczy

Oceń ten artykuł: