Rynek obudzi się w czerwcu?

Rynek obudzi się w czerwcu?

[29.05.2014] Jeśli będziemy uważnie obserwować wydarzenia w pierwszych dwóch tygodniach czerwca, mamy duże szanse bardzo dobrze przewidzieć dynamikę na szerszym rynku w pozostałych miesiącach lata.

  • Dla GBP pojawią się lepsze poziomy do kupowania
  • Nie sprzedawajcie JPY
  • W ostatnich dniach maja kupujcie EUR

Jeśli będziecie uważnie obserwować wydarzenia w pierwszych dwóch tygodniach czerwca, macie duże szanse bardzo dobrze przewidzieć dynamikę na szerszym rynku w pozostałych miesiącach lata.

Smutny jest fakt, że – jak aż nazbyt dobrze wiemy – lato w Europie nigdy nie jest na rynku bardzo emocjonujące. W sierpniu niemal nie widać na nim aktywności. Dorzućcie jeszcze niską zmienność z ostatnich miesięcy i już wiecie, że tego lata nie można liczyć na zbyt wiele.

Patrząc obiektywnie, z pewnego dystansu, jakie wydarzenia związane z ryzykiem czekają nas w najbliższych tygodniach? Są to comiesięczne posiedzenia ni mniej, ni więcej tylko Europejskiego Banku Centralnego, Rezerwy Federalnej, Reserve Bank of Australia, Bank of England, Bank of Japan i Bank of Canada. Poznamy też informacje o zatrudnieniu w amerykańskim sektorze pozarolniczym i ulubiony przez wszystkich globalny indeks PMI dla przemysłu, przy którym Chiny rozpoczynają rundę publikacji zanim reszta z nas wkroczy do akcji.

Nic nowego, po prostu kolejny miesiąc. Ale biorąc pod uwagę obecne otoczenie i zbliżające się lato, publikacje oraz wypowiedzi towarzyszące wspomnianym wydarzeniom będą miały spore znaczenie. Moim zdaniem roztropnie będzie zabrać was na małą wycieczkę dookoła świata i przyjrzeć się poszczególnym państwom, a w przypadku Europy – całemu kontynentowi.

AUSTRALIA: Z tego, co nam wiadomo na temat kraju na antypodach, RBA bardzo chciałby, by jego waluta straciła na wartości. Nie on jeden. Fundamentalna dynamika gospodarcza jest solidna. W 2014 r. rynek zgodnie sprzedawał wszystko, co było choć w niewielkim stopniu związane z dolarem australijskim. Najnowszy budżet federalny to koszmar. Deficyt na rachunku bieżącym jest nieunikniony. RBA został zapędzony w kozi róg – wie, że tak naprawdę nie może podnieść stóp procentowych (a i tak mu się do tego nie spieszy), ale też nie może sobie na tym etapie pozwolić na dalsze ich obniżanie. Po takim posunięciu kredyty spowodowałyby powstanie bańki. Australijczycy wciąż gadają i ekscytują się, gdy kurs USD/AUD dochodzi do 0,9500. Na posiedzeniu banku centralnego w czerwcu nie spodziewałbym się większego odejścia od modus operandi z ostatnich miesięcy, i nie liczyłbym na wiele więcej w kolejnych miesiącach.

JAPONIA: Abenomika to nie jest mój ulubiony temat, głównie dlatego, że nigdy w nią nie wierzyłem. Rynek dał się na nią złapać po prostu dlatego, że był to nowy, zrównoważony trend wspierany przez rząd. Słabszy jen to nic złego. Po osiemnastu miesiącach tego eksperymentu Japonia ma za sobą pewną skromną poprawę stanu gospodarki, która jednak już zdążyła z powrotem zwolnić tempo. Ten sygnał nie pojawi się wcześniej, niż we wrześniu, czy nawet w październiku, gdyż przewidywany podatek od sprzedaży w końcu może ujrzeć światło dzienne. W międzyczasie jednak wydaje się, że inwestorzy tak naprawdę tracą cierpliwość i "wiarę". To umocni kurs JPY/USD, po czym nastąpi kapitulacja. Niewykluczone, że zobaczymy "miasto stop lossów", gdy w parach krzyżowych jena nastąpi rozprzężenie. Przypomnijcie sobie maj-czerwiec ubiegłego roku.

KANADA: Bank of Canada wstrzymuje się z luzowaniem. Liczby nie są fantastyczne, ale nie są też takie złe. Dużo mówi się o bańce na rynku nieruchomości, jak również o stagnacji wzrostu PKB. Nie zgadzam się. Patrząc na bank centralny i gospodarkę, dla których nie ma już konieczności stosowania luźnej polityki pieniężnej, nie widzę powodu, by grać na osłabienie waluty. Oczywiście jej notowania będą wahać się w górę i w dół w miarę napływu kolejnych danych, ale CAD najprawdopodobniej zyska na wartości.

WIELKA BRYTANIA: Mark Carney, szef Bank of England, wydaje się dowodzić statkiem płynącym zasadniczo na autopilocie. Jednak w najbliższych miesiącach będzie musiał naprawdę wziąć się do roboty, gdyż rynek będzie testował jego determinację do utrzymania polityki pieniężnej w obecnym kształcie. Inwestorzy już uwzględnili w cenach podniesienie stóp procentowych o jakieś 15 punktów bazowych do końca roku, ale BoE się tym nie sugeruje. Wszystkie dane opublikowane przez Wielką Brytanię w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy były dobre, a w niektórych przypadkach nawet bardzo dobre. Obawy banku centralnego budzi stopień rozgrzania rynku nieruchomości.

Ale BoE nie może za dużo zdziałać w tej kwestii. Zbyt szybkie podwyżki stóp zduszą wzrost, którym cieszy się gospodarka. Jest mało prawdopodobne, by na rok przed wyborami poproszono rząd o anulowanie pewnych programów dotacyjnych. Ostatecznie dopóki rząd (ten czy następny) nie zmieni polityki w zakresie imigracji i inwestycji zagranicznych, pieniądze będą szukać domu, a ten najprawdopodobniej będzie znajdować się w Londynie.

EUROPA: Szef EBC Mario Draghi może przejść do historii jako największy spośród prezesów banków centralnych. Ten człowiek wyrwał zwycięstwo "stabilności cen" z paszczy porażki. Jednak przegrana jest blisko. Draghi z góry zobowiązał się do określonej polityki, nie pozostawiając sobie żadnych opcji poza zrealizowaniem w końcu tego, co obiecywał. W razie gdyby nie podjął działań i nie spróbował rozwiązać problemu za pomocą całego zestawu "narzędzi" politycznych, reakcja rynku będzie agresywna. Jest mało prawdopodobne, by Mario zyskał jednostronną zgodę wszystkich państw członkowskich. Dość powiedzieć, że w razie braku odpowiednich posunięć z jego strony, rynek zmusi go do pokazania kart, a to będzie oznaczało ponowną kapitulację grających na spadki EUR. Tak czy inaczej, niezależnie od wyników posiedzenia, do popołudnia 5 czerwca będziemy mieli wyraźny nowy trend.

STANY ZJEDNOCZONE: Sytuacja w USA bynajmniej nie jest różowa i nie wygląda też na to, by miała się w najbliższym czasie poprawić. Co więc może zrobić Rezerwa Federalna, która pozornie również już się zobowiązała porzucić swoją niezwykłą, stymulującą rozwój politykę pieniężną? Jakie mamy możliwości? Czy Fed będzie szukać nowych sposobów, by połączyć te wyimaginowane kropki, których obecnie używa jako alfabetu Braille’a do odczytywania stanu gospodarki? A może wymyślą kolejne kreatywne formy pobudzania rozwoju, z wymyślnymi nazwami? Czy Rezerwa będzie sterować oczekiwaniami co do podwyżek stóp procentowych, o których od początku wiadomo, że nie zobaczymy ich jeszcze przez kolejne dwa lata? Wszystko, co napisałem powyżej, samo w sobie stanowi odpowiedź, ale biorąc pod uwagę, że jak na razie Fed kupił sobie wystarczająco dużo czasu – do września, nie będzie spieszyć się zbytnio ze zmianą obecnego kursu.

Podsumowując, nadal jestem sceptyczny wobec Mario Draghiego, dlatego też wciąż kupuję EUR przy gwałtownych chwilowych spadkach. Nie powinny one rozciągać się niżej niż do 1,3450 (w relacji do USD), przy założeniu, że EBC w czerwcu nic nie zrobi. Brak działania spowoduje, że na rynku powrócimy do niedawnych szczytów, a możemy je nawet pobić, gdyby Janet Yellen z Fedu obrała nieco mniej jastrzębi kurs, niż reszta rynku sobie tego po niej życzy. Prawdziwa zmiana reguł gry nastąpiłaby, gdyby Draghi w czerwcu nie wprowadził nic nowego, a w lipcu całkowicie zakręcił rynkami.

Jeśli się mylę – a przyznaję, że już raz się to zdarzyło – wówczas w ujęciu realnym EUR/USD straci, gdy Draghi uruchomi swoją szeroko zakrojoną akcję polityczną, a Rezerwa będzie siedzieć z założonymi rękami. Będzie to oznaczać spadek kursu najważniejszej pary na rynku walutowym w okolice 1,3000 i raczej niewiele dalej. Znowu, czerwiec pokaże nam, co będzie się działo w lecie. Z szerszej perspektywy, na podstawie powyższej wycieczki dookoła świata, nadal wolę wybiórczo kupować GBP, chociaż na niższych poziomach, niż obecne.

W przypadku dolara australijskiego nastawiam się niemal neutralnie; jego notowania wciąż poruszają się w trendzie bocznym i niewielkie są szanse na to, że napływające dane będą jakoś odbiegać od obecnych tendencji. Zatem w niektórych przypadkach byłbym nawet gotów użyć AUD jako waluty finansującej, gdy jego kurs zbliży się do górnych granic przedziału wahań. Nie sprzedawajcie JPY, by odkupić go z powrotem w relacji do którejkolwiek ze wspomnianych wyżej walut, gdyż w moim odczuciu te spadki są już przesadzone. Najlepszym przykładem takiego rozwoju sytuacji jest GBP/JPY.

Dolar kanadyjski nie bez powodu znany jest jako "twórca wdów". Jest to bardzo złożone zwierzę, ale zasadniczo podoba mi się koncepcja raczej posiadania go, niż nieposiadania. Ponieważ zatem rynek z taką determinacją chce kupować USD/CAD, a dane sugerują, że nie jest to prawidłowa ocena, w czasie letnich zwyżek należy grać na przekór większości.

Ken Veksler

Treści dostarcza Saxo Bank Polska

Oceń ten artykuł: