Czy nie jest już za późno na inwestycje w złoto?

Maciej Kusznierewicz

Czy nie jest już za późno na inwestycje w złoto?

[26.11.2010] Zdaniem analityków warto jeszcze wejść na rynek żółtego kruszcu, gdyż tegoroczne rekordy nie są ostatnimi. Minął właśnie półmetek hossy, więc bańka spekulacyjna ma się pojawić za kilka lat.

Złoto ma szczególne właściwości (odporność na ogień i korozję), które sprawiają, że jest ono zabezpieczeniem (tezaurusem) kapitału na wypadek jakichś zdarzeń losowych, np. wojny. W obiegu znajduje się zaledwie ok. 136 tys. ton, a zidentyfikowane złoża kryją 50 tys. ton. Jest to więc rzadki metal używany głównie w branży jubilerskiej (67 proc. istniejącego kruszcu). Resztę wykorzystuje przemysł (17 proc.) oraz sektor finansowy (13 proc.) do przechowywania części rezerw dewizowych oraz stabilizowania kursów rodzimych walut.

Na szczególną pozycję złota wpływają też jego walory estetyczne, możliwość zamiany na inne dobro na całym świecie oraz łatwość transportowania i przechowywania. Czy warto lokować kapitał w tym szlachetnym kruszcu? Wystarczy rzut oka na dane, żeby uzyskać odpowiedź twierdzącą.

Od początku ostatniego trendu wzrostowego (listopad 2008) do dziś złoto dało zarobić ponad 85 proc. i 44 proc. w skali roku, czyli zgodnie ze średnią wieloletnią. Biorąc pod uwagę sam 2010 rok, stopa zwrotu nieco przyhamowała i w dniu historycznego szczytu (14 października) wyniosła 23,99 proc. (28,78 proc. w skali roku przy 25,66 proc. w 2009 r.). Od 16 lutego 2001 r., czyli ostatniego dnia 25-letniej bessy, kurs złota poprawił się o 439 proc.
Pytanie zasadnicze brzmi: jak długo ta hossa jeszcze potrwa?

Będą dalsze wzrosty

Inwestorzy sięgają po złoto w trudnych, niepewnych czasach. Od trzech lat trwa kryzys i choć giełda (hossa od lutego zeszłego roku) oraz kilka wskaźników dają powody do optymizmu, to zdaniem ekspertów na prostą nie wyjdziemy jeszcze przez jakiś czas. Wedle niektórych ekonomistów czeka nas druga fala kryzysu. Do tego wiele krajów, w tym USA, strefa euro, boryka się z wysokim deficytem budżetowym i długiem publicznym.

W takiej sytuacji perspektywy dla złota w średnim okresie wydają się dobre, czyli – innymi słowy – warto rozważyć jego zakup, gdyż analitycy oraz firma Barrick Gold (największy wydobywca złota na świecie) przewidują, że w perspektywie kilku lat żółty kruszec dobije nawet do 1500 dol. za uncję (obecnie znajduje się na poziomie ponad 1300).

Optymizm ten opiera się na niesłabnącym popycie ze strony gospodarczych gigantów (Chin, Rosji, Indii) oraz wspomnianych kłopotach finansowych wielu krajów. Dowodem wysokiego zainteresowania żółtym kruszcem są zapowiedzi, że niektóre kopalnie mają przekroczyć ustalone na ten rok wydobycie o 10 proc.

Za dalszym wzrostem cen przemawia też stała, ale systematycznie malejąca podaż. Od 10 lat produkcja jest stabilna i wynosi 1,5 proc. puli będącej w obiegu (czyli ok. 2 tys. ton). Koszty poszukiwań oraz uruchomienia wydobycia są ogromne. Brakuje nowych, istotnych złóż. Dalsze zwyżki prognozują również sami wytwórcy, zawierając kontrakty zabezpieczające (hedge) wysokie ceny złota w przyszłości. Z drugiej strony należy pamiętać o tej części analityków, którzy zaznaczają, że hossa na rynku złota minęła już półmetek. Oznacza to, że moment przegrzania, czyli dużej korekty, jest bliżej niż dalej.

Złota huśtawka

Oczywiście inwestor powinien wiedzieć, żeby nie lokować w tym szlachetnym metalu całości czy nawet połowy środków. Zawsze należy pamiętać o zasadzie dywersyfikacji portfela. Złoto nie jest bowiem całkowicie bezpieczną lokatą kapitału i jak każdy instrument finansowy podlega wahaniom. Inwestycję w złoto należy traktować długoterminowo, gdyż kilku-, kilkunastoprocentowe korekty są całkiem naturalne.

Za koniecznością przyjęcia kilkuletniego horyzontu inwestycyjnego świadczy przykład z marca 2008 r., gdy cena złota osiągnęła historyczny rekord – 1032 dol., ale przez kolejnych kilka miesięcy pikowała, by pod koniec października tamtego roku zatrzymać się w okolicach 690 dol. Od tamtego czasu złoto jest w niemal stałym trendzie wzrostowym i co jakiś czas ustanawia nowe rekordy. Ostatni (1380 dol.) został osiągnięty 14 października br.
Dlaczego tak się stało? Na kurs złota wpływa kilka czynników:

  • Zagrożenie wojną/terroryzmem, sytuacja polityczna istotnego w stosunkach międzynarodowych kraju, regionu, świata.
  • Szeroko pojęta sytuacja gospodarcza – jeśli jest dobra, inwestorzy przerzucają się na bardziej płynne instrumenty finansowe (akcje), które pozwalają zarobić w krótkim czasie, tu i teraz; banki centralne wyprzedają część zapasów i w strukturze rezerw dewizowych zastępują złoto innymi walorami. W przypadku wzrostu inflacji oraz poziomu długu publicznego i deficytu budżetowego (jak teraz) analitycy zalecają, żeby złoto stanowiło 50 proc. oszczędności, a w „spokojnych” czasach – 5-10 proc. wartości portfela.
  • Popyt, w tym popyt banków centralnych krajów, w których złoto stanowi tylko niewielką część rezerw dewizowych: Indii, Chin, Rosji, Argentyny, Japonii, krajów Zatoki Perskiej (po części jest to pochodna czynnika nr 2, po części – strategia umacniania stabilności ekonomicznej i pozycji tych krajów). Popyt w Indiach (20 proc. światowego zapotrzebowania) jest też uwarunkowany czynnikami kulturowymi oraz sytuacją społeczną – rocznie odbywa się tam 10 mln ślubów, a standardowym prezentem jest wyrób jubilerski.
  • Kurs dolara (w nim wyraża się cena akcji producentów oraz samego kruszcu) i ropy naftowej.
  • Stopa inflacji w kluczowych gospodarkach świata.

Jak i gdzie inwestować?

Na złocie można próbować zarabiać na kilka sposobów:

  • bezpośrednio, handlując sztabkami, kontraktami terminowymi i opcjami;
  • pośrednio poprzez: lokaty strukturyzowane, akcje spółek sektorowych i producentów biżuterii, fundusze inwestycyjne, monety, biżuterię.

W praktyce są to różne strategie inwestycyjne o różnym potencjale. Najatrakcyjniejsze – o czym świadczą przytoczone na wstępie dane – wydają się dwie pierwsze formy, choć i one mają pewne wady, np. sztabki charakteryzują się słabą płynnością. Pod tym względem zdecydowanie lepiej handlować kontraktami (np. na dostawę sztabek, czyli ich ekwiwalent), które w każdej chwili można zbyć/kupić na giełdzie, np. londyńskiej.

Sztabka

Po sztabki należy się zgłosić do Mennicy Polskiej S.A. (sklep przy ul. Waliców 11 w Warszawie albo elektronicznie w sprawie odpłatnej dostawy), która oferuje płytki o wadze 5-250 gramów i kilkukilogramowe sztabki. Im większa jednostka wagowa, tym mniejsza marża. Produkt można zabrać do domu lub za opłatą powierzyć Mennicy na przechowanie.

Zaletą tej formy inwestycji jest fakt, że spółka gwarantuje odkupienie złota po cenie rynkowej – zgodnie z notowaniami giełdy w Londynie (London Gold Fixing – LGF) oraz kursem złotego do dolara minus 1 dolar minus 2 proc. wartości (podatek od czynności cywilnoprawnych). Cena jednej uncji określona jest wzorem: {(LGF – 1) x kurs USD/PLN} x 98%.

W ostatnich kilku miesiącach złoty umocnił się w stosunku do dolara (ok. 2,85 zł). Wartość kruszcu wyrażona w rodzimej walucie spadała nieprzerwanie od czerwca do sierpnia i od tamtej pory zdołała odrobić tylko 5 proc. To czyni zakup sztabek jeszcze bardziej atrakcyjną inwestycją.

Instrumenty finansowe

Kontrakty terminowe oraz akcje najwygodniej nabywać za pośrednictwem domów maklerskich (chyba że sami mamy odpowiednio dużo czasu i wiedzy, żeby zajmować się takimi operacjami) – kolejne z nich udostępniają internetowe rachunki, dzięki którym szybko można złożyć dyspozycję.

Lokaty strukturyzowane, jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych kupimy w bankach, biurach maklerskich i u pośredników finansowych. Inwestycyjne fundusze branżowe lub mieszane lokują pieniądze w akcje spółek sektorowych (np. kopalnie złota) lub działają bezpośrednio na rynku surowcowym, handlując kontraktami na dostawę złotych sztabek.

W takich przypadkach wynik finansowy funduszu uzależniony jest od cen metalu na światowych giełdach. W Polsce zdecydowana większość TFI działa według pierwszego modelu, czyli umieszcza kapitał klientów w akcje spółek sektorowych, więc ich osiągnięcia nie są tak mocno skorelowane z cenami surowców.

Zdaniem amerykańskich menedżerów w najbliższych dwóch, trzech latach drożeć będą walory spółek wydobywających metale szlachetne (np. Barrick Gold, Newmont Mining lub Goldcorp), gdyż teraz są na historycznie niskim poziomie, a kurs samego złota bije rekordy. George Soros, John Paulson i Eric Mindich, czyli czołowi menedżerowie świata (prowadzą fundusze hedgingowe), zainwestowali w złoto w różnej formie (akcje kopalni, ETF) po kilka miliardów dolarów.

Monety i biżuteria

Monety najbezpieczniej kupić w NBP lub banku komercyjnym (inna opcja to np. portal aukcyjny, kolekcjonerzy, sklepy numizmatyczne, kantory, firmy handlujące złotem). Zarabianie w ten sposób nie jest jednak łatwe, gdyż cena monet zależy głównie od popytu kolekcjonerów, a mniej od wartości kruszcu.

Stosunkowo najtrudniej zarobić na biżuterii, której cenami bardziej rządzi rynek sztuki (ocena pracy jubilerów) niż rynek złota (ceny metalu). Inwestycję poleca się raczej pasjonatom i znawcom niż przypadkowym osobom, które chcą w miarę bezpiecznie pomnożyć wolne środki.

Maciej Kusznierewicz jest dziennikarzem Portalu Skarbiec.Biz

Oceń ten artykuł: