Nierzetelny deweloper, czyli wąski margines, ale duży problem

Nierzetelny deweloper, czyli wąski margines, ale duży problem

[29.06.2012] Jednym z najpopularniejszych medialnych tematów nieruchomościowych jest eksponowanie przypadków nieuczciwości, nadużyć, nierzetelności, czy też wprost pospolitych oszustw deweloperów mieszkaniowych.

Jest to zjawisko o tyle niepokojące, co zdecydowanie niekorzystne z punktu widzenia rozwoju szeroko rozumianego rynku nieruchomości,  któremu sami deweloperzy, przede wszystkim we własnym interesie, powinni z pełną determinacją, z użyciem wszelkich dostępnych środków przeciwdziałać – pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Tym razem w głównej roli negatywnego bohatera wystąpił jeden z branżowych potentatów. Firma, która za sprawą różnych czynników, z których na czoło wysuwa się rekordowa ilość zrealizowanych inwestycji, jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek deweloperskich w Polsce, została pozwana przez własnych klientów, którzy w pozwie zbiorowym domagają się zwrotu kwot, które wpłacili na mocy klauzul waloryzacyjnych zawartych w umowach przedwstępnych nabycia nieruchomości. Łącznie klienci firmy domagają się zwrotu 335 tys. złSam proces, jak to opisuje jeden z serwisów internetowych, ma być precedensowy, w związku z czym stanowi źródło poważnych obaw innych przedsiębiorców budujących mieszkania na sprzedaż lub wynajem.

Niejako na marginesie tej informacji przypomniano przypadek innego równie renomowanego polskiego dewelopera, przeciw  któremu wystąpili jego klienci, domagając się usunięcia wad sprzedanego im budynku. Najbardziej jednak bulwersująca informacja z ostatnich dni dotyczy dwóch deweloperów, być może szczęśliwym zbiegiem okoliczności pochodzenia holenderskiego, którzy mieli dopuścić się wprost wielomilionowych oszustw nie tylko na szkodę swoich klientów, ale także firm wykonawczych. 

Przekazywanie tego typu informacji, o ile potwierdzona jest ich wiarygodność, jest nie tylko wskazane, ale zdecydowanie pożądane, ponieważ może okazać się cenną wskazówką dla osób planujących zakup własnego M. Niestety, rodzimy odbiorca tego typu newsów najczęściej odnosi wrażenie, że problem nieuczciwości, nierzetelności, czy też braku prostej kupieckiej przyzwoitości wśród deweloperów, to problem nie tylko powszechny, ale jak widać na powyższym przykładzie także ponadnarodowy. Czy rzeczywiście z rodzimą branżą deweloperską jest aż tak źle, że trzeba się jej obawiać?

– Z całą pewnością odsetek deweloperów, których uczciwość, rzetelność oraz biznesowe intencje można kwestionować, nie przekracza podobnych statystyk wśród przedstawicieli innych profesji. Prawdopodobnie może być nawet znacząco niższy – mówi Grzegorz Kurowski z portalu RynekPierwotny.com. – Taki wniosek wynika choćby z prostego rachunku, porównującego liczący tysiące pozycji katalog firm i inwestycji mieszkaniowych w kraju z sumą nagłaśnianych "afer deweloperskich",  które na dobrą sprawę można policzyć na palcach – dodaje Kurowski. Niestety, konsekwencje niefortunnego incydentu np. z nieuczciwym taksówkarzem, nie znajdują żadnego porównania do podobnego przypadku klienta nieuczciwego czy nierzetelnego dewelopera, gdzie na utratę narażony zostaje nieraz dorobek całego życia. Stąd właśnie pochodzi bardzo emocjonalna metodyka redagowania tego typu informacji oraz podobny sposób ich odbioru, w wyniku czego powstaje mocno przekłamane wrażenie swoistego "pola minowego" w odniesieniu do rodzimej deweloperki mieszkaniowej.

Tego typu okoliczności stały się także podstawą do wprowadzenia niedawno przepisów ustawy deweloperskiej. Z pewnością jednak intencją ustawodawcy nie było uświadomienie polskim konsumentom rzekomego dużego niebezpieczeństwa jakie groziło im przed datą wejścia w życie ustawy natychmiast  po przekroczeniu progu pierwszego lepszego deweloperskiego biura sprzedaży, ale taka regulacja rynku nieruchomości, która raz na zawsze wyeliminuje wszelkie ryzyka oraz zabezpieczy interesy osób nabywających mieszkania na rynku pierwotnym. Czy ten akt prawny spełni pokładane w nim nadzieje, przekonamy się za jakiś czas. – Z pewnością jednak sam z siebie nie poprawi wizerunku, ani tym bardziej nie zbuduje stosownego prestiżu rodzimym deweloperom – podkreśla Grzegorz Kurowski z portalu RynekPierwotny.com.    

Taki stan rzeczy, gdzie marginalne i nieliczne w odniesieniu do skali krajowego rynku mieszkaniowego przypadki silnie podkopują wiarygodność całej branży deweloperskiej, z pewnością wpływa destrukcyjnie na perspektywy trwałego przesunięcia środka ciężkości zainteresowania popytu z rynku wtórnego na rynek pierwotny. Wiadomo, że wśród osób zainteresowanych zakupem mieszkania, istnieje istotny statystycznie odsetek takich, które wskutek obaw o ewentualne wady prawne nabywanej od dewelopera nieruchomości,  jej stan techniczny, zawiłości umów deweloperskich, czy też inne jeszcze spodziewane kłopoty i problemy, całkowicie wykluczają możliwość nabycia lokalu na rynku pierwotnym. W odczuwalnym stopniu musiało to mieć także wpływ na statystyki programu "Rodzina na swoim", w którym mieszkania z drugiej ręki wybierano znacznie częściej niż te nowe wprost od dewelopera.

W sumie dla rodzimych firm deweloperskich może oznaczać to w skali kraju liczone w dziesiątkach milionów złotych utracone zyski i korzyści, a w szerszym kontekście także spowolnienie rozwoju rynku i samej branży. Dlatego też zdecydowane przeciwdziałanie praktykom zawodowej nierzetelności, o problemie nieuczciwości nie wspominając, powinno stać się priorytetem szeroko pojętej branży deweloperskiej, niezależnie od sił i środków, jakie trzeba będzie zaangażować – podsumowuje Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Treści dostarcza: RynekPierwotny.com

Oceń ten artykuł: