W kryzysie warto inwestować w obligacje

W kryzysie warto inwestować w obligacje

[29.11.2010] Na naszym wciąż jeszcze niezbyt rozwiniętym rynku obligacji od pewnego czasu mamy do czynienia z tendencjami, które mogą go rozruszać. A szans do zarobku i możliwości wyboru pojawia się na nim coraz więcej już teraz.

Ubocznym skutkiem globalnego kryzysu finansowego są dwa zjawiska, których oddziaływanie może znacznie zdynamizować rozwój rynku obligacji. Z jednej strony, w czasie, gdy banki zdecydowanie zaostrzyły politykę kredytową, firmy potrzebujące pieniędzy zaczęły szukać możliwości emitowania obligacji. Potrzeby pożyczkowe państwa, także wskutek kryzysu, znacznie się zwiększyły.

A samorządy już dość dawno przetarły ścieżkę finansowania wydatków, szukając pieniędzy w kieszeniach inwestorów. Obok dominującego do niedawna segmentu skarbowych papierów dłużnych, pojawił się rosnący rynek obligacji komunalnych, emitowanych przez miasta i gminy oraz coraz licznie reprezentowany segment papierów korporacyjnych.

Po drugiej stronie, pojawiać się zaczęło coraz większe zainteresowanie obligacjami ze strony różnych grup inwestorów. W czasie nie tak dawnej, kilkuletniej hossy giełdowej, papiery dłużne mało komu wydawały się atrakcyjne. Ten punkt widzenia uległ jednak radykalnej zmianie, gdy okazało się, jak bardzo kosztowne mogą być inwestycje w akcje i jak wielkie ryzyko im towarzyszy. Widać to szczególnie dobrze, jeśli spojrzeć na zainteresowanie funduszami inwestycyjnymi.

Po wielkim odwrocie od nich i niechęci w okresie największego nasilenia kryzysu oraz jeszcze wiele miesięcy później, jako pierwsze wzrost zainteresowania ze strony klientów zanotowały fundusze najbardziej bezpieczne, czyli rynku pieniężnego i papierów dłużnych. Także inwestorzy instytucjonalni coraz bardziej łaskawym okiem patrzyli na obligacje firm, z posiadania których także wiąże się pewne ryzyko, jednak znacznie mniejsze, niż w przypadku innych instrumentów finansowych.

Spełnione więc są podstawowe warunki do tego, by rynek papierów dłużnych zaczął się bardziej dynamicznie rozwijać. A do nich doszedł nieco ponad rok temu jeszcze jeden ważny element, czyli utworzenie przez Giełdę Papierów Wartościowych rynku Catalyst, na którym koncentruje się obrót obligacjami.

Jednak do tego, by zaczął on jeszcze mocniej tętnić życiem, potrzeba czynnika najważniejszego, czyli możliwości osiągania satysfakcjonującego inwestorów zarobku. Jego wysokość, podobnie, jak na każdym innym rynku, ściśle związana jest z poziomem ryzyka, właściwym dla każdego papieru i jego emitenta. W tym zakresie wybór staje się powoli coraz większy.

Oprócz najbardziej bezpiecznych i najmniej zyskownych obligacji skarbowych, które do niedawna były jedynym elementem obligacyjnego krajobrazu, doszły już jakiś czas temu porównywalne z nimi zarówno pod względem ryzyka, jak i oprocentowania, obligacje komunalne, emitowane przez miasta i gminy. Najwyższe odsetki obecnie dają dziesięcioletnie obligacje o stałej stopie (DS1015). Wynoszą one 6,25 proc. O pół punktu procentowego niższy kupon odsetkowy mają papiery pięcioletnie (PS0414) i dwudziestoletnie (WS0419).

Dostępne powszechnie dla indywidualnych nabywców obligacje dziesięcioletnie, tak zwane emerytalne (EDO1018), dają dochód odsetkowy w wysokości 5,25 proc. To od 0,75 do nawet 1,25 punktu procentowego mniej, niż można uzyskać z najwyżej obecnie oprocentowanych rocznych lokat bankowych. Ale obligacje mają też swoje zalety, jak choćby możliwość ich sprzedaży w niemal każdym momencie, bez utraty należnych odsetek.

Nieco wyższe odsetki oferują dłużne papiery komunalne. Wyemitowane w ubiegłym roku przez Warszawę dziesięcioletnie obligacje (WAW1019) mają oprocentowanie sięgające 6,7 proc. Spośród obligacji o zmiennym oprocentowaniu, ustalanym w oparciu o trzy- lub sześciomiesięczną stawkę WIBOR, powiększoną o pewną stałą marżę, najwyżej oprocentowane są obligacje Połczyna (sześciomiesięczna stawka WIBOR powiększona o 3 pkt proc.) i Kórnika (sześciomiesięczny WIBOR powiększony o 2,25 punktu).

Średnie oprocentowanie najbardziej atrakcyjnych obligacji (proc. w skali rocznej)

Źródło: Open Finance

Amatorzy większych zysków, ale i wyższego ryzyka, mogą się pokusić o inwestowanie w obligacje emitowane przez firmy. Największe przychody z odsetek oferują obligacje spółki deweloperskiej Green House Development. Wynoszą one 17 proc. w skali roku. Działający w branży motoryzacyjnej Orzeł wyemitował wiosną tego roku obligacje o oprocentowaniu sięgającym 15 proc.

Wśród papierów korporacyjnych, notowanych na Catalyst, zdecydowana większość ma kupon odsetkowy powyżej 10 proc. W przypadku obligacji o zmiennym oprocentowaniu, opartym o stawki rynku międzybankowego, najbardziej korzystne dla inwestorów marże sięgają od 6,5 do 8,2 proc.

W przypadku większości papierów dłużnych, szczególnie nieskarbowych, problemem wciąż jest mocno ograniczona możliwość korzystania z nich przez inwestorów indywidualnych. Rzadko są one dla nich dostępne bezpośrednio, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Osoby dysponujące większymi zasobnymi kapitału mogą możliwość inwestowania w nie poprzez usługi świadczone w ramach private bankingu lub indywidualnego zarządzania portfelem na zlecenie.

Znacznie bardziej powszechne i popularne jest korzystanie z funduszy specjalizujących się w rynku obligacji. Tu wybór jest spory, a wyniki osiągane przez liderów, wielu inwestorów unikających ryzyka, może uznać za satysfakcjonujące. W przypadku pięciu najlepszych funduszy inwestujących wyłącznie w polskie papiery dłużne, stopy zwrotu za ostatnich dwanaście miesięcy wynoszą od prawie 9 do ponad 12 proc.

Roman Przasnyski

Open Finance

Oceń ten artykuł: