Płatności za granicą

Płatności za granicą

[30.04.2010] Wyjeżdżając na długi weekend za granicę musimy się przygotować do płacenia w obcej walucie. Do dyspozycji mamy kilka rozwiązań. Postanowiliśmy przyjrzeć się wadom i zaletom każdego z nich.

Kieszenie pełne dolarów

Najprostszym sposobem zapewnienia sobie środków na wakacyjne przyjemności jest kupno waluty danego kraju w polskim kantorze. Taki pomysł daje nam szansę na kupno tej waluty po jak najkorzystniejszym kursie. Możemy przecież poszukać kantoru, gdzie najtaniej kupimy euro bądź dolary. To rozwiązanie ma jednak więcej minusów niż plusów. Podstawowy to brak bezpieczeństwa. Zabierając portfel wypełniony po brzegi gotówką narażamy się na ryzyko jego zgubienia albo kradzieży.

Jeśli przytrafi się nam jedna z tych rzeczy, to zostajemy bez środków do życia. Noszenie przy sobie gotówki może też utrudniać zwiedzanie obcego miasta. Zamiast oddać się jego podziwianiu, trzeba będzie co chwila sprawdzać kieszenie i czujnie obserwować, czy nie zbliżają się kieszonkowcy. Poza tym, trudno może być przewidzieć, jaka kwota będzie nam potrzebna. Pół biedy, jeśli weźmiemy ze sobą za dużo pieniędzy. Wtedy najwyżej odsprzedamy je w Polsce po mniej korzystnym kursie. Gorzej jeśli pieniędzy po prostu nam zabraknie.

Plastikowe pieniądze z polskiego konta

Równie nieskomplikowanym rozwiązaniem będzie zabranie karty do naszego zwykłego rachunku. Będzie nią można płacić w sklepach i wybierać pieniądze z bankomatów. I korzystając z maszyny we Francji czy Grecji, dostaniemy do ręki euro, mimo że pobieramy pieniądze z konta w złotych. Bank przeliczy później po swoim kursie daną transakcję i obciąży nas odpowiednią kwotą w złotych. Niestety, ten kurs będzie gorszy niż kantorowy, ale trzeba też zastanowić się nad tym, o ile w sumie więcej zapłacimy za taką transakcję.

Jeśli np. kurs euro banku rożni się od kursu w kantorze o kilka groszy, to wydając za granicą 100 euro, zapłacimy o kilka złotych więcej. To nie jest zbyt wygórowana cena za bezpieczeństwo. Musimy jednak pamiętać, że wypłata w bankomacie będzie najczęściej oznaczać konieczność zapłacenia dodatkowej prowizji. W większości banków taka operacja będzie nas kosztować co najmniej dziesięć złotych, a tam gdzie prowizja jest ustalona procentowo dużo więcej w przypadku wypłaty większych kwot. Darmowe bankomaty zagranicą udostępnia mBank, Deutsche Bank w koncie dbNET, Bank Pocztowy (od maja dwie takie wypłaty w miesiącu) a także kilka banków przy najdroższych rodzajach kont (Allianz Bank, BNP Paribas Fortis, Citibank, Deutsche Bank).

Jest jeszcze kilka banków, które udostępniają bez prowizji pewną ograniczoną liczbę bankomatów, np. tych należących do banków z tej samej grupy kapitałowej (BZ WBK w irlandzkich maszynach AIB, Pekao w bankomatach należących do Unicredit, Citibank, Nordea). Deutsche Bank, w porozumieniu z innymi zagranicznymi bankami, udostępnia posiadaczom niektórych kont 35 tys. zagranicznych maszyn. Wśród tych banków, które pobierają opłatę za skorzystanie z obcego bankomatu, pozytywnie wyróżnia się Raiffesen Bank, gdzie płaci się 3,99 zł. Trzeba jeszcze pamiętać, że niektóre banki, oprócz wspomnianych wcześniej opłat, pobierają dodatkową prowizję za przewalutowanie.

Karta kredytowa może się przydać

W portfelu światowego turysty powinna się też znaleźć karta kredytowa. Co prawda nie powinna ona służyć do wybierania pieniędzy z bankomatu, bo będzie to bardzo droga operacja, ale możemy nią płacić w sklepach czy punktach usługowych. Ma ona tę przewagę, że nie korzystamy ze swoich środków, ale z przyznanego przez bank limitu. To może pomóc rozłożyć koszty wyjazdu w czasie. To co płacimy kartą debetową, znika od razu z naszego rachunku, ale to co pokryjemy kredytówką, będziemy musieli dopiero spłacić w następnym miesiącu. Trzeba też pamiętać o tym, że karta kredytowa może się przydać do skorzystania z niektórych usług, np. kupno przez Internet biletu samolotowego czy wynajęcie samochodu.

Posiadanie karty kredytowej to też swego rodzaju rezerwa. Nie zawsze polskie karty idealnie działają w zagranicznych bankomatach czy terminalach. Dobrze jest więc mieć drugi plastik, najlepiej z logo innej organizacji niż ten wydany do ROR-u.

Karty zarówno ta kredytowa, jak i ta do rachunku mają tę zaletę, że w razie ich zgubienia czy kradzieży, możemy nie stracić ani grosza, a może nawet ani centa. Jeśli coś złego przytrafi się naszej karcie wystarczy ją zastrzec. Za nieuprawnione transakcje przed zastrzeżeniem ponosimy odpowiedzialność tylko do kwoty 150 euro, za wszystko powyżej płaci bank. Jeśli dodatkowo mamy kartę ubezpieczoną, to nie będziemy musieli się liczyć nawet ze stratą tych 150 euro.

Zagraniczne konto w polskim banku

W ofercie większości banków można znaleźć rachunki prowadzone w euro, w dolarach, czy w innych walutach. Mogą się one przydać osobom, które często wyjeżdżają za granicę. Takie konto może służyć do zgromadzenia środków na wyjazd i płacenia kartą bezpośrednio z rachunku walutowego. To rozwiązanie będzie tańsze niż używanie karty wydanej do zwykłego rachunku rozliczanego w złotych. Można bowiem uniknąć kosztów związanych z przeliczaniem jednej waluty na drugą. Trzeba tylko wybrać takie konto, do którego wydawana jest karta. Warto też wiedzieć, czy w danym banku jest obsługa kasowa, czyli czy będziemy mogli przynieść do banku obcą walutę i wpłacić na nasz rachunek.

Zastanawiając się nad wyborem odpowiedniego rozwiązania nie musimy się ograniczać tylko do jednego. Wyjściem z sytuacji będzie połączenie różnych form płacenia za granicą. Na pewno przyda się nam odrobina gotówki, tak by zaraz po przyjeździe nie trzeba było w popłochu szukać bankomatu. Trzeba zabrać swoją kartę do rachunku, ale nie zaszkodzi też wyposażyć się w kartę kredytową. Jeśli zagraniczne wojaże zdarzają się nam dość często, pomyślmy też o koncie walutowym.

Mateusz Ostrowski

Open Finance

Oceń ten artykuł: