T-Mobile już rozdaje klientom swoje akcje. Kto następny?

T-Mobile już rozdaje klientom swoje akcje. Kto następny?

[20.07.2016] Firma telekomunikacyjna T-Mobile US postanowiła nagrodzić swoich wiernych klientów, rozdając im swoje akcje. Rynek przyjął ten pomysł z rezerwą. Tymczasem według prezesa Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych dr Mirosława Kachniewskiego idea, jaką jest akcjonariat kliencki daje duże możliwości rozwoju spółkom giełdowym.

Każdy z około 10 mln klientów abonamentowych, który regularnie płaci rachunki, otrzyma od nas 1 akcję wartą około 43 USD. Ci klienci, którzy przyciągną nowych, będą mogli otrzymać do 100 akcji naszej spółki – komunikat o mniej więcej takiej treści wysłała na początku czerwca amerykańska filia giganta telekomunikacyjnego T-Mobile.

Nietypowa oferta amerykańskiego T-Mobile (nazwana The StockUp Offer) to pokłosie niezwykle ostrej wojny cenowej, jaka toczy się na rynku telekomunikacyjnym w USA między tą siecią a Verizon i AT&T.

Prezes amerykańskiego oddziału T-Mobile John Legere zapewnił, że oferta nie kryje żadnej pułapki. – To po prostu podziękowanie dla naszych klientów za to, że nimi są – powiedział. T-Mobile jest znane z nietypowych promocji dla swoich klientów abonamentowych – daje im np. bezpłatne desery w Wendy’s czy pizzę w sieci Domino’s.

W ten sposób akcjonariat kliencki prowadzony na dużą skalę został zapoczątkowany przez T-Mobile. Do tej pory nie zdarzyło się bowiem, aby duża firma notowana na jednej z najważniejszych giełd na świecie wręczała swoje akcje swoim klientom. Rynek jednak nie zareagował na tę informację z entuzjazmem. W ciągu miesiąca od ogłoszenia startu oferty StockUp cena jednej akcji T-Mobile US spadła o niemal 2%, a do połowy czerwca nawet o kilka procent.

Czemu tak się stało? Być może inwestorzy obecni w tej chwili w akcjonariacie T-Mobile US obawiają się, że większość z kilku milionów klientów, którzy otrzymają akcje, zechce je sprzedać (a będą mieć taką możliwość), wpędzając kurs spółki w tarapaty (zwiększona podaż przy nie zmienionym popycie oznacza przecież spadek ceny)? – T-Mobile swoją ofertą wprowadzi wielu ludzi w świat inwestycji. Wielu jednak postanowi upłynnić tę jedną akcję i za pozyskane pieniądze kupić coś innego – powiedział Roger Entner, analityk firmy Recon Analytics na łamach "The Washington Post”.

Z drugiej strony należy pamiętać, że wzrost free float (liczby akcji w wolnym obrocie, zazwyczaj należących do inwestorów indywidualnych) skutkuje przeważnie większą płynnością i mniejszą zmiennością notowań. Taki rozwój wydarzeń jest korzystny dla każdej dużej spółki – bo pozwala jej być lepiej postrzeganą przez dużych inwestorów – a taką jest przecież T-Mobile US (jej wartość rynkowa to około 35,4 mld USD).

Według dr Mirosława Kachniewskiego, prezesa zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych (SEG), możliwość specjalnej sprzedaży produktów czy usług swoim akcjonariuszom, czy też możliwość sprzedaży swoich akcji klientom to bardzo interesująca koncepcja, gdyż tworzy "sprzężenie zwrotne”. – Wiadomo, że akcjonariusz spośród wielu produktów i usług będzie wolał wybrać ten oferowany przez "jego” spółkę. Także klient nabywający produkty i usługi danej firmy spośród wielu akcji chętnie wybierze właśnie papiery tej firmy, gdyż jest zadowolony z jej oferty, a w wyniku tej inwestycji jeszcze chętniej będzie kupował jej produkty i usługi, wpływając pozytywnie na jej wyniki finansowe – powiedział portalowi Skarbiec.biz Kachniewski.

O ile Kachniewski uważa, że akcjonariat kliencki w USA może się rozwinąć już w najbliższych latach, o tyle w Polsce nie wróży mu w tym okresie wielkiego powodzenia. – Po pierwsze, należy zwrócić uwagę na ograniczenia regulacyjne. Po drugie, ta forma finansowania nie ma sensu wobec rekordowo niskich stóp procentowych. Dla właściwie funkcjonującego przedsiębiorstwa taniej będzie pożyczyć pieniądze, niż emitować nowe akcje, płacąc za to koniecznością podzielenia się przyszłymi zyskami z nowymi akcjonariuszami – stwierdził prezes SEG.

Zdaniem Kachniewskiego, w Polsce większe szanse na rozwój ma idea… obligatariatu klienckiego. – Łatwiej jest wśród polskich klientów znaleźć osobę chcącą bezpiecznie lokować nadwyżki finansowe, na przykład w papiery dłużne firmy, z której usług korzystają, niż kogoś z żyłką inwestora giełdowego – uważa prezes SEG.

Autor:
Portal Skarbiec.biz S.A. największy, niezależny serwis o prawie, finansach i gospodarce.

Oceń ten artykuł: