Zielone inwestycje


Zielone inwestycje

[27.04.2009] Dbanie o klimat Ziemi to nie tylko moda, to także ogromne pieniądze i możliwe zyski. Jak zwykle w takich przypadkach – zalecana jest jednak daleko idąca ostrożność i rozwaga. Ekologia jest modna. Mówimy o segregacji śmieci, korzystamy z wielorazowych toreb na zakupy, a myjąc zęby zakręcamy kran.

Do tego pilnujemy, by wyłączać telewizor z trybu stand-by, nie otwierać okna przy włączonej klimatyzacji, a jak kupujemy lodówkę to obowiązkowo klasy energetycznej A++. Wspierają nas w tych działaniach światowe gwiazdy, m.in. Leonardo DiCaprio, Robert Redford, Cate Blanchett i Brad Pitt, które nie kryją się ze swoim eko-stylem życia. Najważniejszym zyskiem z takich działań są czysta woda, świeże powietrze i zielone lasy. Ale okazuje się, że na tym trendzie można też zarabiać realne pieniądze.

Unia Europejska promuje swój pomysł 3 x 20% – chodzi o ograniczenie zużycia energii i emisji dwutlenku węgla oraz zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w jej produkcji. Wszystko to o 20 proc. i do 2020 roku. W całej Polsce pojawiają się więc wiatraki, a firmy je budujące już liczą przyszłe zyski. Spółka Wolin North zamierza kosztem 125 mln zł wybudować na terenie gminy Wolin największą elektrownię wiatrową w Polsce. Farma składać ma się z 15 turbin wiatrowych, każda o mocy 2 MW.

Zielone inwestycje nie dla każdego

A szary Kowalski? Najprościej byłoby mu po prostu, mając kawałek wolnej ziemi i odpowiednie warunki wiatrowe, zbudować wiatrak. Nie jest to jednak takie łatwe. Pomijając kwestie biurokratyczne przeszkodą są naturalnie pieniądze. Postawienie nowoczesnego wiatraka o mocy 1,5 MW to koszt ok. 10 mln złotych. To sprawia, że jest to zabawa tylko dla najzamożniejszych i nie zmieniają tego nawet spore dopłaty unijne. Owszem, za kilkadziesiąt tysięcy złotych można sobie zbudować niewielki własny wiatrak, zasilający gospodarstwo domowe. Wymaga to jednak pewnej wiedzy i umiejętności.

Czemu więc nie kupować akcji firm zajmujących się zieloną energią i czerpać z ich zysków? Niestety, w tym przypadku też mamy ograniczone pole działania, bo na GPW dostępna jest właściwie tylko jedna spółka z tego sektora – Polish Energy Partners. Pozostają więc inne instrumenty finansowe, takie jak fundusze inwestycyjne czy produkty strukturyzowane.

To inwestycje zaliczane do grupy SRI (Socially Responsible Investing), obejmującej oprócz ochrony klimatu, inwestowanie wykluczające spółki powiązane z przemysłem zbrojeniowym, tytoniowym i naftowym. Na polskim rynku jest dostępnych kilka funduszy z tej kategorii. Zaliczamy do nich m.in.: Allianz Global EcoTrends, DWS Zmian Klimatycznych, Black Rock New Energy, Fortis L Fix Zielony Bonus, Fortis L Fix Hossa Plus i ISF Global Climate Change Equity Schroders.

Uważaj, w co inwestujesz

Trzeba jednak pamiętać, że sektor zielonej energii jest nadal mało płynny i fundusze często mają mocny poszerzony horyzont inwestycyjny. Bo jak inaczej nazwać taki zapis w statusie: "fundusz inwestuje w akcje spółek międzynarodowych, których działalność chociaż w części związana jest z sektorami energii odnawialnej, kontrolą zanieczyszczeń środowiska naturalnego oraz czystej wody"? Chodzi oczywiście o zwrot "chociaż w części". Możliwości interpretacyjne są bardzo duże, nie wynikają jednak ze złej woli twórców funduszy, a raczej z ograniczonych możliwości inwestowania w firmy, których działalność rzeczywiście opiera się na ochronie klimatu.

Możliwość zarabiania na ekologii dają także tzw. produkty strukturyzowane. To inwestycje najczęściej posiadające pełną gwarancję kapitału (nominalnie nie można na nich stracić), które dają szansę na zysk zależny od zmian ceny danego aktywa. Zachodnie banki inwestycyjne przygotowują specjalne indeksy skupiające spółki z sektora energii odnawialnej, na których to na całym świecie można budować produkty dla inwestorów.

Do wyboru do koloru

Szybko rozwijający się w Polsce rynek produktów strukturyzowanych nie mógł przejść obok ekologii obojętnie. Pieniądze inwestorów są najczęściej lokowane nie w akcje spółek, lecz w instrumenty pochodne oparte na wspomnianych wyżej "zielonych" indeksach takich jak: DAX Global Alternative Energy, Wilderhill New Energy Global Innovation, S&P GSCI Energy Excess Return CME, S&P GSCI Agricultural Excess Return, S&P Global Infrastructure czy S&P Global Water.

Większość podmiotów z rynku ma w swoim dorobku choć jedną ekologiczną strukturę. Są to np. Certyfikaty Zielona Planeta z Domu Maklerskiego BZ WBK, New Energy firmy New Word Alternative Investments i obligacje strukturyzowane NORDeko II oferowane przez Bank DnB Nord. Do końca kwietnia w Kredyt Banku i Warcie trwają zapisy na produkt Eko Energia, w którym zysk uzależniony jest od wzrostu kursów akcji 18 spółek z sektora energii alternatywnej.

Sektor energii alternatywnej bez wątpienia ma dobre perspektywy, lecz należy pamiętać, że niemal wszystkie produkty inwestycyjne z nim powiązane zależą nie od cen energii, lecz od kursów akcji spółek działających w sektorze lub blisko niego. Rynek akcji podlega cyklom koniunkturalnym i nie zawsze jest dobry moment do wejścia w taką inwestycję. Dość powiedzieć, że Wilderhill New Energy Global Innovation Index spadł w okresie od połowy maja 2008 r. do początku kwietnia 2009 r. o prawie 70 procent.

Marcin Krasoń, analityk Open Finance

Oceń ten artykuł: