Dobre maniery po arabsku

Dobre maniery po arabsku

[31.03.2010] W 2009 roku w Dubaju odnotowano aż 82 przypadki niestosownych zachowań w miejscach publicznych. Osoby, które dopuściły się jakiegokolwiek "niemoralnego  czynu", obraziły tym samym opinię publiczną i według prawa emiratu podlegają karze.

Aresztowania  i deportacja to najczęstsze konsekwencje niepoprawnego postępowania. A teraz wyobraźmy sobie krajobraz naszpikowany wspaniałymi szklanymi domami, luksusowe galerie pełne najwyższej klasy butików światowych marek, nocne kluby i puby pełne gości, czyste plaże i kurorty pośrodku pustyni, a w nich mężczyźni i kobiety w (niestosownych) strojach kąpielowych odpoczywający pod wspaniałym, zawsze gorącym słońcem. Ten sen o Dubaju przyciąga prawie 3 miliony turystów każdego roku. To migawka z kosmopolitycznego miasta, które jest gospodarzem ponad 200 narodowości i około 35 religii.

Oba te obrazki, mimo swego przeciwieństwa, nie wykluczają się nawzajem. Dubaj ma jakby dwa oblicza. Pierwsze – supernowoczesnej tolerancyjnej metropolii, drugie – tradycyjnego islamskiego zachowawczego światopoglądu. Granica między dwoma światami jest cienka i łatwo ją przekroczyć. Stąd dla niektórych urlop w emiracie może skończyć się grzywną, aresztem lub nawet deportacją.

Jane Bruce, gospodyni domowa z Wielkiej Brytanii, która została deportowana z Dubaju, tak określa panującą tam sytuację społeczną: "Na pierwszy rzut oka to jest wolne, nowoczesne i  fascynujące miasto. Trudno dostrzec w nim granice, których nie powinieneś przekraczać. Musisz patrzeć uważnie by je zauważyć".

Dopiero niedawno zaczęto badać, gdzie właściwie przebiegają te graniczne linie stosowności. Na zainteresowanie tematem niewątpliwie miała wpływ wysoka liczba ukaranych turystów za incydenty niemieszczące się w ramach obyczajowości arabskiej. Szczególnie szerokim echem rozeszła się sprawa trzymiesięcznego aresztu i późniejszej deportacji brytyjskiej pary – Michelle Palmer i Vince’a Acorsa, którzy zasłynęli niemoralnym incydentem na plaży.

O tym jak granice przyzwoitości mogą być różnie odczytywane, świadczy zeszłotygodniowe deportowanie innej pary, która wywołała zgorszenie pocałunkiem w restauracji o późnej nocnej godzinie.

Wielu mieszkańców Dubaju uważa, że władze powinni ustalić i wyszczególnić zachowania, które są dopuszczalne w miejscach publicznych, a które nie. Potrzebna jest ustawa precyzyjnie określająca normy obyczajowe. Uniemożliwiłaby ona występowanie dwuznaczności.

Jednak eksperci mówią, że funkcjonującą obecnie ustawę o obrazie moralności publicznej sformułowano czytelnie i jednoznacznie, jedynie sposób jej odczytywania przez sędziów daje różne interpretacje. Na przykład, artykuł 358 z Prawa Karnego nr 52 z 2006 roku odnoszący się do "nieprzyzwoitych czynów w miejscach publicznych  i naruszenia publicznej przyzwoitości" zastrzega karę nie mniejszą niż sześciomiesięczny pobyt w więzieniu dla tych, którzy naruszyli prawo. Z kolei artykuł 360 określa, że "cokolwiek, co może prowokować do stosunku pozamałżeńskiego" podlega karze roku pozbawienia wolności lub grzywnie wynoszącej Dh5 000.

Podobno trwają prace nad odpowiednimi przepisami, które miały by nakładać ograniczenia na imprezy z głośną muzyką, epatowanie wyzywającym ubiorem, nadużywanie alkoholu i tym podobne sytuacje, które spowodowały ostatnio znaczne oburzenie wśród Dubajczyków, zwłaszcza na forach internetowych.

Mimo określonych jasno granic dokument może budzić wątpliwości i pewne obawy. Miejmy nadzieję, że Dubaj nie pójdzie w ślady innego emiratu – Sharjah, które zakazało między innymi noszenia kobietom ubrań odsłaniających brzuch i plecy, a także bikini na publicznych plażach. Jak na razie  nie trzeba się jeszcze martwić na zapas, bo nie jest pewne czy podobne przepisy na pewno będą usankcjonowane w Dubaju.

Od pomysłu do wprowadzenia w życie jeszcze daleka droga. Zwłaszcza, że zdaniem Khuloodi Al Atiyaty, ekspertki od spraw wizerunku (Public Relations and Events Director przy Shaikh Mohammad Centre for Cultural Understanding) Dubaj nie chce być postrzegany jak państwo policyjne.

Dotychczasowy brak ścisłych wytycznych regulujących zachowanie w emiracie Al Atiyat tłumaczyła tym, że Dubaj nie chce stwarzać wrażenia nieprzyjaznego miejsca dla turystów. Wprowadzając ściśle określone zakazy odnoszące się  na przykład do publicznego okazywania sobie uczuć, dopuszczalnego dresscodu i tym podobnych ograniczeń, odwiedzający emirat będą podchodzić sceptycznie jako do narzuconych im z góry niezrozumiałych reguł.

Atiyat uważa, że lepszym rozwiązaniem jest poleganie na etykiecie towarzyskiej, która umownie określa system zachowań dopuszczalnych w danej kulturze i dzięki czemu wyklucza urażenie stałych mieszkańców emiratu.

Informacje na temat zwyczajów są umieszczane i łatwe dostępne, oczywiście dla tych, którzy ich szukają. Najczęściej w takich miejscach jak centra handlowe umieszcza się zawiadomienia informujące o tym, jak należy się ubierać. Jednak wielu ignoruje ostrzeżenia, co odczytywane jest za prowokacje, mówił 29-letni mieszkaniec Dubaju.

Mieszkańcy Dubaju skarżą się na brak poszanowania ich zwyczajów przez zachodnich turystów. Trudno szukać przyczyny takiej sytuacji. Często wynika ona z nieznajomości kultury lub też ignorancji jej obyczajowości. Wielu obywateli bardzo irytuje taki stan rzeczy i dlatego zawiadamia policję o naruszeniach, które skutkują późniejszą deportacją.

Aneta Gajak

Źródło: gulfnews.com

Treści dostarcza OdkryjDubaj.pl

Oceń ten artykuł: