WIG20 liderem wzrostów w Europie

WIG20 liderem wzrostów w Europie

[29.12.2009] Na całym świecie inwestorzy kupowali w poniedziałek akcje. Po skrajnie nudnej sesji WIG20 wzrósł o 1,4 proc., co było najlepszym wynikiem w Europie. Na warszawskim parkiecie przez całą sesję obserwowaliśmy bardzo niewielkie wahania kursów akcji.

WIG20 rozpoczął notowania tuż powyżej 2400 pkt i w ciągu dnia nie oddalił się od tego poziomu na więcej niż 10 pkt. Ostatecznie wzrost WIG20 o 1,4 proc. stawia naszą giełdę na pierwszym miejscu w Europie pod względem procentowej zmiany głównego wskaźnika cen akcji.

W poniedziałek indeksy ciągnęły w górę głównie papiery spółek surowcowych – akcje PKN Orlen oraz KGHM podrożały o 2,7 proc., a spośród dwudziestu największych spółek spadki odnotowały tylko walory CEZ i TVN. Spokojnie można stwierdzić, że na GPW handlowała garstka inwestorów – na całym rynku obroty z ledwością przekroczyły 1 mld PLN, z czego blisko 700 mln PLN przypadło na dwadzieścia spółek z WIG20.

Za granicą indeksy rynków akcji zgodnie zyskiwały na wartości, ale przypadki zwyżek przekraczających 1 proc. można było policzyć na palcach jednej ręki. Ok. godz. 16.30 czasu warszawskiego zarówno S&P 500, jak i DJIA rosły o 0,1 proc. i poprawiały piątkowe rekordy. Dolar osłabił się nieznacznie wobec euro, a to pomogło przedłużyć wzrosty cen na rynku ropy naftowej. Po południu za baryłkę płacono blisko 79 USD. Kurs złotego podlegał równie niewielkim wahaniom jak indeksy z GPW. Euro wyceniane jest na 4,15 PLN, frank na 2,79 PLN, a dolar na 2,88 PLN.

Brak istotnych danych makroekonomicznych z USA i Europy sprzyjał zagłębianiu się w analityczne raporty i prognozy na 2010 rok. Z ciekawszych przykładów warto przytoczyć skrajną różnicę zdań między bankierami z dwóch wiodących amerykańskich instytucji odnośnie rynku obligacji USA. Eksperci z Morgan Stanley oczekują, że rentowność dziesięcioletnich papierów skarbowych, odzwierciedlając rekordowy deficyt budżetowy i olbrzymie potrzeby finansowe Stanów Zjednoczonych, wzrośnie w 2010 roku do 5,5 proc.

Z kolei analitycy Goldman Sachs szacują, że będzie to ok. 3,25 czyli o ok. 50 pkt. bazowych mniej niż obecnie. Aby ta druga prognoza sprawdziła się, konieczny byłby powrót awersji do ryzyka na rynkach finansowych, a biorąc pod uwagę skalę tegorocznych wzrostów, nie można tego uznać za skrajnie ryzykowny scenariusz.

Łukasz Wróbel

Open Finance

Oceń ten artykuł: