Demokratyczna Republika Konga: surowce okupione krwią

Demokratyczna Republika Konga: surowce okupione krwią

[30.03.2012] Obecnie największym partnerem handlowym DRK jest Chińska Republika Ludowa, która od 2007 r. podpisała szereg umów na wydobycie miedzi i kobaltu w zamian za inwestycje w infrastrukturę, szkolnictwo i opiekę zdrowotną w tym kraju.

Wojna domowa, która od 40 lat targa Demokratyczną Republiką Konga, ma swoje podłoże w konfliktach o ziemię, dostęp do surowców mineralnych i metali. Podczas gdy obieg tzw. krwawych diamentów jest nielegalny i producenci biżuterii dbają o posiadanie legalnych certyfikatów, o tyle nie wprowadzono żadnych międzynarodowych regulacji i certyfikatów dotyczących wydobycia metali kolorowych.

CHRL – największym partnerem

Gospodarka Demokratycznej Republiki Konga opiera się głównie na górnictwie kamieni szlachetnych (diamenty) i metali kolorowych (złoto, miedź, kobalt, cynk, cyna). Największym importerem kongijskich surowców są obecnie Chiny (49,6 proc.).Warto zauważyć, że w porównaniu z poprzednimi latami całościowy bilans eksportu rośnie (10,93 mld dol.), a Państwo Środka zapowiedziało kolejne inwestycje w DRK w ciągu najbliższych lat. Jednym z głównych surowców DRK przeznaczonych głównie na eksport jest kobalt, który przeważnie wydobywa się w formie osadów miedzi. Tego typu złoża występują także w Zambii. Oba państwa produkują 40-50 proc. światowych zasobów surowca rocznie. Kongijska produkcja kobaltu (22,500 ton rocznie), jednak znacznie przekracza zambijską (7,000). Od 2009 r. ceny kobaltu spadają, co wiąże się ze światowym kryzysem.

Warto zaznaczyć, że nie należą one do najstabilniejszych ze względu na sytuacje polityczną w DRK i konflikty wewnętrzne. Największym państwowym przedsiębiorstwem górniczym w DRK jest Gécamines. Od 1967 r. firma ta zajmuje się wydobyciem metali kolorowych. Na przestrzeni ostatnich lat, wiele podmiotów podpisało umowy z Gecamines na wydobycie złóż miedzi kobaltu. Wśród nich są m.in. Forrest International, Anvil Mining, First Quantum, Metorex czy Katanga Mining. Jednakże zyski tych firm i skala wydobycia kobaltu oraz miedzi jest minimalna w porównaniu z inwestycjami i umowami podpisanymi przez Chińską Republikę Ludową.

Idealna umowa

Nie jest tajemnicą, że Chiny od 2005 r. coraz więcej inwestują w państwach Afryki. Największe umowy na dostarczanie materiałów surowych (metali) zostały podpisane z RPA, Algierią i DRK. W 2007 r. Państwo Środka podpisało szereg kontraktów pomiędzy państwowym Gécamines a konsorcjum przedsiębiorców chińskich. Na mocy tych umów Chińczycy mają otrzymać 10 mln ton miedzi i 600 tys. ton kobaltu, w zamian budując kilometry dróg i linii kolejowych w DRK.

Dla kraju o tak wielkiej powierzchni, zniszczonego konfliktami zbrojnymi, umowa tego typu wydaje się idealna. Nie są to jedyne inwestycje obiecane przez ChRL. Państwo Środka ma wybudować dwa uniwersytety, 167 centrów medycznych oraz szpitali i dwie tamy wodne. Co ciekawe, negocjacje dotyczące podpisania umów odbyły się za zamkniętymi drzwiami, z udziałem tylko nielicznych przedstawicieli rządu DRK. Nie istnieją też żadne oficjalne zapiski z przebiegu negocjacji, dlatego pojawiły się wątpliwości, dokąd tak naprawdę trafią pieniądze zainwestowane przez ChRL.

Inwestycje w infrastrukturę

W 2009 r. doszło do pewnych zmian w umowach bilateralnych. Okazało się, że w związku z konfliktem wewnętrznym i zniszczeniem infrastruktury Gécamines nie będzie się w stanie wywiązać z obietnic. Dlatego też zmieniono szereg zapisów. Powstała Sicomines, spółka z kapitałem mieszanym, która ma wziąć 3,2 mld dol. pożyczki w Exim Bank na wydobycie surowców. dwie trzecie tej pożyczki zostanie oprocentowane na 6,1, podczas gdy pozostała część nie będzie podlegać oprocentowaniu. Ponadto kilka pożyczek w Exim Bank na łączną sumę 3 mld dol. zostanie przeznaczonych na inwestycje w infrastrukturę (kredyty te będą miały 4,4 proc. oprocentowania).

Przewiduje się, że zyski z wydobycia surowców zostaną odnotowane od 2013 r. Pierwsze 375 mln dol. ma zostać przeznaczone na pokrycie kosztów budowy infrastruktury. 85 proc. dochodów Sicomines ma być wykorzystane na spłatę pożyczek, a pozostałe 15 proc. zostanie podzielone pomiędzy akcjonariuszy Sicomines. Poza tym obecnie kilka małych i średnich chińskich przedsiębiorstw weszło w spółki z przedsiębiorstwami wydobywającymi surowce w rejonie Katangi oraz południowego i północnego Kivu. Chińskie firmy to najwięksi tego typu przedsiębiorcy w tym najważniejszym regionie górniczym kobaltu i miedzi. W 2008 r. 60 na 75 kopalń w tzw. Pasie Katangi to chińskie firmy

Druga strona medalu

Trudno jest obecnie ocenić dochodowość tych inwestycji i to, jak zmienią one gospodarkę kongijską. Nie wiadomo też, czy przeciętny mieszkaniec Konga odczuje wyraźny wzrost poziomu życia, czy też pieniądze trafią do elit. Mimo dość pozytywnych prognoz dotyczących chińskich inwestycji, istnieje także druga strona medalu. Według raportu, przygotowanego w 2008 r. dla Banku Światowego, zarządzanie sektorem górniczym w DRK wymaga znaczących zmian w sferach sprawiedliwości działań rządowych, identyfikacji towarów mineralnych, przejrzystości dochodów podmiotów zaangażowanych w wydobycie surowców. W raporcie pojawiły się zarzuty wobec rządu o niemożność, a jednocześnie brak inicjatyw, w celu efektywnego wnoszenia zarzutów wobec osób i przedsiębiorstw oskarżonych o przestępstwa gospodarcze.

Rola wojska w sektorze górniczym ma także duże znaczenie w tym zakresie, gdyż kontroluje ono tereny bogate w surowce mineralne. Dochodzi do konfliktów i rozlewu krwi między grupami etnicznymi zamieszkującymi te tereny – partyzantką, a siłami rządowymi. Ponadto oskarża się siły rządowe, w tym także wyższych rangą oficerów, o uwikłanie w nielegalny przemyt surowców, głównie tych wydobywanych przez nieoficjalne kopalnie (tzw. artisanal mines). Ustawa o górnictwie, a konkretnie artykuł 27, wyraźnie zabrania praw do surowców pracownikom cywilnym, członkom sił zbrojnych oraz sił bezpieczeństwa, sędziom, a także pracownikom zatrudnionym przez przedsiębiorstwa górnicze.

Jest to typowy zapis dla współczesnych ustaw o górnictwie, który ma na celu zapobieganie konfliktom interesów. Ale zapis ten nie zabrania członkom rządu posiadania akcji w firmach górniczych. To doprowadziło do oskarżeń, że członkowie rządu i politycy na kluczowych stanowiskach te akcje posiadają i istnieje ich potencjalne zaangażowanie w nielegalny przemyt surowców, czy łamanie praw człowieka w kopalniach.

Brak odpowiednich regulacji

Warto wspomnieć, że warunki, w jakich pracuje się w nieoficjalnych kopalniach dalekie są od bezpiecznych. Notowane są bardzo wysokie wskaźniki śmiertelności, spowodowane wypadkami przy pracy: przysypaniem, pylicą, a także konfliktami o dostęp do surowców.

Bardzo istotny jest fakt, że w tego typu kopalniach nielegalnie zatrudnia się dzieci. Na świecie istnieją regulacje, które zabraniają takich praktyk w sektorze wydobycia diamentów, a organizacje typu Kimberly Process, wydają certyfikaty, poświadczając, że wydobycie kamieni szlachetnych odbywało się zgodnie z zasadami fair-trade i nie pochodzą one z rejonów objętych konfliktem zbrojnym. Niestety, nie ma takich regulacji w stosunku do innych surowców, w tym metali kolorowych. Trudno powiedzieć, czy chińskie inwestycje zostaną w pełni wykorzystane.

Umowy są legalne w świetle międzynarodowego prawa handlowego, jednakże trudno jest powiedzieć, czy legalne będą kroki kongijskiego rządu w celu realizacji tych umów. Chiny nastawione są na zyski, a DRK będzie robić wszystko, by z tych umów się wywiązać. Nie wiadomo tylko, jakie koszty poniesie przeciętny mieszkaniec Konga. Pojawiające się zarzuty o korupcję, nie tylko zaszkodzą obywatelom DRK, do których pieniądze z handlu surowcami po prostu nie dotrą. Będą one miały także negatywny wpływ na wizerunek Chin jako "dobrego wujka", dostarczającego technologię i rozwój do kraju. Istnieje minimalna szansa, że chińskie przedsiębiorstwa, w celu podtrzymania swojego pozytywnego wizerunku, będą starały się wpływać na kongijskich przedstawicieli o legalne wywiązywanie się z umów.

Malwina Piekarska

Autorka jest analitykiem Instytutu Jagiellońskiego ds. Ameryki Łacińskiej i Afryki Subsaharyjskiej

źródło: "Gazeta Finansowa"

Oceń ten artykuł: