Miesiąc bandyckiej napaści Rosji na Ukrainę. Polska gospodarka wrażliwa na wojnę

Miesiąc bandyckiej napaści Rosji na Ukrainę. Polska gospodarka wrażliwa na wojnę

Miesiąc bandyckiej napaści Rosji na Ukrainę. Polska gospodarka wrażliwa na wojnę

Minął pierwszy miesiąc brutalnej inwazji Rosji na Ukrainę. W Polsce coraz bardziej realna staje się wizja stagflacji, a więc wysokiej inflacji połączonej z niskim wzrostem gospodarczym. W dalszym ciągu utrzymuje się wysoki wzrost niepokoju, który przekłada się na zwiększone zapotrzebowanie na bezpieczne aktywa, jak metale szlachetne.

Władimir Putin chciał „przemeblować” nieco układ panujący w Europie. Chciał odsunąć od siebie NATO, chciał by Ukraina znów była sterowalna, a przede wszystkim chciał, aby Rosjanie nie widzieli, jak ich sąsiad rozwija się szybciej i lepiej tylko dlatego, że ma demokratycznie wybrane władze i dążenia proeuropejskie.

Putin liczył zapewne, że realizacja tego planu będzie tak prosta jak aneksja Krymu w 2014 roku, a rosyjskojęzyczna ludność Ukrainy będzie widać wojska kwiatami. Świadczy o tym fakt, że zaatakował siłami równymi siłom ukraińskim, co w jest sprzeczne z jakimikolwiek doktrynami wojennymi. To z kolei świadczy o tym, że wywiad przekazał mu nieprawidłowe informacje, lub – jak sądzą niektórzy – przekazywano mu jedynie dobre informacje, bo złych się przekazywać bano. A także, że Putin nie ufa swoim ludziom i sam wie najlepiej.

Putin święcie wierzył, że Europa jest urobiona trwającą od lat propagandą i działaniami hybrydowymi. Uzależnianie od gazu i ropy, finansowanie partii konserwatywnych, wywoływanie podziałów w społeczeństwach europejskich (np. propaganda antyszczepionkowa czy działania na granicy polsko-białoruskiej), wszystko to miało zapewne sprawić, że sankcje utkną w ogólnym paraliżu i braku zgodności. Pomylił się praktycznie we wszystkim, co sobie założył.

Co za to udało mu się zdziałać? W rekordowym czasie doprowadził swój kraj do ruiny, ośmieszył armię Federacji Rosyjskiej w oczach całego świata (w ciągu miesiąca straty w personelu przekroczyły już straty z 10 lat radzieckiej interwencji w Afganistanie), pokazał, że olbrzym stoi na glinianych nogach, zjednoczył Ukrainę, zjednoczył Europę, pokazał, że praktycznie wszystko co mówi to kłamstwo, i że jedyny język jakim potrafi się posługiwać to język gróźb. Zabił też Nord Stream 2 i przekonał Niemców do energii jądrowej. Władimir Putin okazał się prawdopodobnie najgorszym władcą Rosji w historii.

Niestety, wszystko wskazuje na to, że wciąż jeszcze pociąga za sznurki i wciąż coś knuje, co jest o tyle złe, że – póki jeszcze mają amunicję – wojska rosyjskie prowadzą w Ukrainie regularne ludobójstwo ludności cywilnej, niejednokrotnie przy użyciu broni zakazanej przez konwencje, jak np. bomby fosforowe. Putin tłumi wszelkie protesty w Rosji. Ale tłumi też marsze popierające „specjalną operację wojskową”. A to dlatego, że nie zależy mu na poparciu. Zależy mu na bierności społeczeństwa, bo jest to jedyny sposób, by uniknąć losu, jaki spotkał chociażby Nicolae Ceaușescu.

Polska gospodarka wrażliwa na wojnę

W rok 2022 weszliśmy ze sporymi problemami będącymi efektem dwóch lat pandemii COVID-19. Problematyczna była przede wszystkim wysoka inflacja, która prawdopodobnie z uwagi na wojnę wzrośnie jeszcze bardziej.

Jednak zagrożony jest też wzrost gospodarczy. Ekonomiści ING Bank Śląski obniżyli prognozę wzrostu dla naszej gospodarki w tym roku o 1,3 pkt. proc., do poziomu 3,2 proc. Spowolnienie prognozuje także agencja Fitch, które zakłada wzrost na poziomie 3,3 proc. przy wzroście cen na poziomie 10 proc. na koniec roku.

Coraz bardziej realna staje się wizja stagflacji, a więc wysokiej inflacji połączonej z niskim wzrostem gospodarczym. Jest to sytuacja, w której rosną ceny, ale nie idzie za tym wzrost wynagrodzenia, a dodatkowo rośnie bezrobocie. Na to wszystko nakłada się efekt uboczny walki z długo ignorowaną inflacją – podwyżki stóp procentowych to podwyżki rat kredytów, które w wielu przypadkach są bardzo drastyczne.

Metale szlachetne znów rosną

Cena złota i srebra po ostatnich spadkach, od środy do piątku odnotowały wzrost. W dalszym ciągu utrzymuje się wysoki wzrost niepokoju, który przekłada się na zwiększone zapotrzebowanie na bezpieczne aktywa. Polski złoty przez chwilę zdołał się umocnić, jednak w ubiegłym tygodniu znów zaczynał tracić, co przełożyło się na wzrost ceny złota wyrażonej w złotówce (przekroczony poziom 8 500 PLN w czwartek).

Źródło: Goldenmark

Oceń ten artykuł: