Fundusz rekompensat dla inwestorów – czy na pewno dobry?

Fundusz rekompensat dla inwestorów - czy na pewno dobry?

Fundusz rekompensat dla inwestorów, którzy stracą na obligacjach jest utopijną próbą uregulowania fragmentu rzeczywistości, w której wszyscy żyjemy i stale jesteśmy – intencjonalnie lub w dobrej wierze – wprowadzani w błąd.

Dlaczego fundusz rekompensat to zły pomysł?

To wycieczka daleka od rynku obligacji, ale być może pomoże zrozumieć, dlaczego system rekompensat dla inwestorów indywidualnych, którzy kupili obligacje firm „nie wiedząc, co kupują” jest pomysłem cokolwiek ekstrawaganckim. Równie dobrze moglibyśmy fundusz rekompensat można by chcieć stworzyć dla osób, które w błąd wprowadziła reklama i zęby nie stały się równe i białe po użyciu pasty. Albo od obietnic polityków, na których głosowaliśmy, a którzy teraz nie potrafią spełnić deklaracji, których wdrożenie było rzekomo proste i „państwo stać” na ich realizację.

Ryzyko inwestycji jest naturalnym elementem gry na rynku kapitałowym, można powiedzieć, że jest jego esencją. Wprowadzenie systemu rekompensat to droga do zaburzenia pewnej równowagi w ocenie ryzyka i może przynieść więcej złego niż dobrego. Nawet jeśli wypłata rekompensat miałaby zostać ograniczona do wąskiej grupy inwestorów, którym zaoferowano produkt, którego „nie rozumieją”. Oczywiście dopóki GetBack był wypłacalny, wszyscy świetnie rozumieli ryzyko związane z obligacjami… To nie głos adwokata diabła, winni powinni ponieść konsekwencje bez dwóch zdań.

Inne rozwiązanie

Dla inwestorów lepiej byłoby, aby – pomni afery GetBacku – mieli ograniczone zaufanie do oferującego obligacje niż by dzięki systemowi rekompensat mieli je przesadnie wyolbrzymione. Być może dzięki rekompensatom inwestorów byłoby więcej, a podaż szybko by się znalazła (to wariant optymistyczny, w pesymistycznym ten niszowy już dziś rynek umrze całkowicie, ponieważ oferujący nie będą chcieli brać na siebie ryzyka „wprowadzenia w błąd inwestora”, który przecież prawie nigdy nie czyta prospektu i prawie nigdy nie dysponuje narzędziami do oceny ryzyka kredytowego). Tyle tylko, że fundusz rekompensat po pierwsze podniesie apetyt inwestorów na ryzyko, po drugie zakłóci percepcję jego postrzegania, po trzecie stworzy zachęty do wyłudzeń nowego rodzaju, na koszt systemu. I tak, jak za emisję reklamy rachunek płacą konsumenci, za obietnice polityków podatnicy, tak za system rekompensat zapłacą inwestorzy, choć pozornie przelewy pochodziłyby z innego źródła. W rzeczywistości składki na fundusz rekompensat będą jednak pochodzić z niższych odsetek od obligacji.

Trudno też zrozumieć, dlaczego akurat obligacje miałyby być traktowane tak wyjątkowo. A co z „wprowadzanymi w błąd” uczestnikami funduszy, akcjonariuszami, drobnymi inwestorami, którzy dali się nabrać na „akcjonariat obywatelski”? Posiadaczami kredytów we frankach albo ze zmienną stopą? Warto przy tym pamiętać, że od nowego roku obowiązuje MIFiD II, którego wdrożenie w praktyce już eliminuje zjawisko misselingu.

Jak poprawić funkcjonowanie rynku?

Droga do lepszego funkcjonowania rynku kapitałowego wiedzie przez sądy. Szybsze i sprawne postępowania upadłościowe oraz nieuchronne wyroki dla oszustów, są najlepszą gwarancją przejrzystości rynku. Nie ma przypadku w tym, że na rozwiniętych rynkach obligacji tzw. recovery ratio (stopień zaspokojenia posiadaczy obligacji z masy upadłościowej) sięga 40 proc., podczas gdy w Polsce jest bliski 0 proc., a wyroków skazujących albo nie ma albo nie są odpowiednio nagłaśniane. A powinny być. Nie dla satysfakcji oszukanych, ale ku przestrodze innych „śmiałków”.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: