Idzie nowe w obligacyjnych prospektach?

Idzie nowe w obligacyjnych prospektach?

Ghelamco już na pierwszej stronie prospektu emisyjnego pogrubionym drukiem przypomina, że obligacje to nie bankowa lokata. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby i to uznać za kolejny skutek afery GetBacku.

W opublikowanym przed kilkoma dniami prospekcie dla zatwierdzonego przez Komisję Nadzoru Finansowego programu publicznych emisji obligacji o wartości do 400 mln zł, Ghelamco już na samym początku zwraca uwagę inwestorów, że obligacje korporacyjne to nie bankowy depozyt i nie są objęte systemem gwarantowania. Deweloper przypomina też o konieczności dywersyfikacji inwestycji. Można tylko spekulować, że inicjatorem takich zapisów była KNF. Słusznych czy nie? Tych, którzy uważają, że prospekty czytają tylko piszący je prawnicy oraz garstka inwestorów, prawdopodobnie i tak nie uda się przekonać. Zresztą problem z obligacjami GetBacku tylko w niewielkim stopniu dotyczy długu pochodzącego z ofert publicznych przeprowadzonych na podstawie prospektu.

Niesłychane nadużywanie przez GetBack instytucji oferty prywatnej jest właśnie impulsem do dyskusji o zmianach na rynku obligacji. KNF chce ograniczenia emisji niepublicznych, a pomysłów na zmiany w ustawie o obligacjach szuka też Ministerstwo Finansów, które powołało do tego osobny zespół roboczy złożony z różnych instytucji rynku finansowego. Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych, które jest jednym z członków tego zespołu, dało możliwość udziału w dyskusji nad zmianami na rynku obligacji korporacyjnych także samym spółkom. Te, jak wynika z publikacji prezesa SEG na łamach „Parkietu”, okazały się żywo zainteresowane dialogiem. Na rozesłane przez Stowarzyszenie ankiety odpowiedziało aż… 12 z nich. Reszta najpewniej przypomni sobie o otrzymanych pytaniach na tydzień lub dwa przed planowaną emisją.

Wracając natomiast do samych prospektów emisyjnych. Zatwierdzenie prospektu Ghelamco zajęło ponad siedem miesięcy. MCI Capital zatwierdzenia dokumentu nie doczekało się od listopada, aż ostatnio postępowanie przed KNF zawiesiło. Największą wytrwałością wykazuje się jednak Pragma Faktoring, która w oczekiwaniu na zielone światło dla publicznych emisji obligacji już 11. miesiąc wymienia się uwagami z Komisją.

Niezależnie nawet od samych prospektów, to chętnych do nowych emisji widać na rynku niewielu, także w ofertach prywatnych. Paradoksalnie najbardziej na brak popytu cierpią deweloperzy, a nie windykatorzy. Ci ostatni po prostu nawet nie próbują wychodzić na rynek z nowymi emisjami, a jedynym wyjątkiem było na razie Kredyt Inkaso, którego emisja (50 mln zł) w gruncie rzeczy prawdopodobnie polegała na rozliczeniu poprzez częściowe umorzenie dwóch starszych serii (46,7 mln zł).

Zastój na rynku pierwotnym bynajmniej nie wynika bezpośrednio ze wzrostu ryzyka emitentów, a obaw o popyt. Realizowane przez profesjonalnych uczestników rynku zakupy korporatów znacznie bowiem zmalały, co wiązać można z odpływami z funduszy dłużnych. Część z nich jeszcze niedawno mogła świętować brak GetBacku w portfelu, teraz zaś zaczyna kalkulować możliwe straty na obligacjach tureckich banków, w których niekiedy ulokowały po 3-4 proc. portfela.

Jeszcze słowo o obligacjach skarbowych. Ich sprzedaż w lipcu ponownie przekroczyła 1 mld zł, a od początku roku popyt na detaliczne papiery oszczędnościowe wyniósł już blisko 6,9 mld zł. Pokonanie pochodzącego jeszcze z 2001 r. rekordu na poziomie lekko powyżej 7,5 mld zł jest więc tylko kwestią najbliższych dni lub tygodni. Czy wzrost zainteresowania obligacjami skarbowymi to też efekt GetBacku? Pewnie tylko w bardzo ograniczonym zakresie, ale nieprzypadkowo w czerwcu Ministerstwo Finansów reklamowało detaliczne papiery dłużne hasłem „Kupiliście obligacje? Cieszycie się?”.

Komentarz tygodniowy Catalyst – 17 sierpnia 2018 r.

Źródło: Michał Sadrak, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: