Black Friday był w poniedziałek

papiery z rynku

Można tylko żałować, że banki nie mogą skupować własnych obligacji podporządkowanych (spółki z grupy też nie). Gdyby było to możliwe, GNB skupiłby własne papiery z rynku poniżej nominału i „dokapitalizowałby się sam”.

A tak, problem nadal daleki jest od rozwiązania

Warto zwrócić uwagę na zachowane agencji ratingowych (Fitch i EuroRating), które nauczone przykładem GetBacku, że liczy się także szybkość działania, obniżyły oceny GNB jeszcze w pierwszym tygodniu od dnia ujawnienia afery w KNF. Od razu do B-, czyli ostatniego możliwego B na skali ocen ratingowych (to mniej niż miał GetBack, zanim rozpoczęła się jego afera).

Rynek tym razem nie wyprzedził agencji, bo dołek notowań przynajmniej najpłynniejszej z 34 serii obligacji GNB (GNB0819) wypadł w poniedziałek, już po tym jak NBP zapowiedział, że w razie potrzeby wesprze płynność obu banków (GNB i Idea Bank), co w zasadzie powinno kończyć dyskusje na temat „kolejek pod oddziałami”. Dlatego kolejny komunikat Fitch, o wciągnięciu GNB na listę obserwacyjną z negatywną perspektywą, wydaje się jednak nieco spóźniony (jako argument podano właśnie ryzyko płynnościowe i odpływ depozytów).

Z tego samego założenia mogli wyjść inwestorzy, którzy selektywnie kupowali obligacje GNB na Catalyst

Seria GNB0819 (pierwsza w kolejce do wykupu) podrożała z 60 proc. w poniedziałek (w ciągu dnia kurs był nawet niższy) do 78 proc. w piątek po południu, co oznacza 30-proc. rajd. Oczywiście przy zachowaniu standardów dotyczących skali obrotów na Catalyst. Serie o najdłuższym terminie wykupu drożeć nie powinny, bo dopiero wyceny w okolicach 20-25 proc. zrównywałyby rentowność z najkrótszymi seriami.

Chyba, że ktoś liczyłby na przejęcie GNB przez inny bank – wówczas przedterminowy wykup podporządkowanych obligacji byłby prawdopodobny o tyle, że większość banków w Polsce może finansować się po niższym koszcie, niż wynosi oprocentowanie obligacji Getin Noble (do 5 pkt proc. ponad WIBOR). W takim wypadku liczyłaby się nie rentowność do dnia wykupu, ale cena za nominał.

Rynek obligacji to jednak nie tylko GNB

Interesujący jest sposób, w jaki Komisja Nadzoru Finansowego potraktowała tzw. małą emisję publiczną spółki pożyczkowej Euroexpert. Jak można było się spodziewać, początkowo KNF zablokowała emisję zalecając emitentowi jej przerwanie. W przeszłości KNF blokowała już publiczne emisje firm np. faktoringowych powołując się na prawo bankowe, które zabrania publicznego zbierania środków na akcję pożyczkową, o ile nie ma się stosownej licencji bankowej.

Prywatne emisje są dozwolone, publiczne nie. Jednak po kilku dniach emisja Euroexpert ruszyła ponownie, kiedy spółka zmieniła cel emisji. Zamiast na pożyczki, pieniądze z emisji zostaną przeznaczone na ogólne potrzeby korporacyjne. Można sobie wyobrazić, że wydane zostaną np. na pokrycie kosztów bieżącego funkcjonowania, wynagrodzeń, prowizji, kosztów marketingu etc. A finansowanie akcji pożyczkowej odbędzie się z zupełnie innych środków, przeznaczonych wcześniej na „ogólne cele korporacyjne”…

W ten sposób obnażony został kolejny absurd prawny i formalizm instytucji nadzoru. Jak widać nie służy on niczemu innemu niż podłożenie odpowiednio brzmiącego papierka urzędnikom, a skoro formalnościom stało się zadość, Komisja nie ma nic więcej do powiedzenia. Ewentualnie może zaproponować kolejne zmiany prawne, jeśli interes uczestników rynku będzie tego wymagał. Wydaje się, że prawo nigdy nie nadąży jednak za życiem i kreatywnością przedsiębiorców. W tych dniach ogłoszenie o przyjmowanych zapisach na obligacje znalazło się na stronie serwisu aukcyjnego…

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: