Czy będzie co kupować?

Czy będzie co kupować

W przeprowadzonych w tym roku publicznych emisjach obligacji zapisy inwestorów indywidualnych dwukrotnie przekroczyły wartość podaży. Problemem zaczyna być niedostatek emisji.

Bilans po trzech kwartałach jest nadspodziewanie dobry, biorąc pod uwagę nastroje z początku roku (czy szerzej – dwóch ostatnich lat) i wybuch pandemii. Emitenci przeprowadzili 10 emisji publicznych na podstawie prospektów emisyjnych i przynajmniej tuzin emisji, do przeprowadzenia których nie było potrzebne zatwierdzanie dokumentów emisyjnych przez KNF.

Popyt jak dotąd dopisuje, czego dowodem jest nie tylko zamknięta właśnie emisja Kruka, w której wartość zapisów (prawie 65 mln zł) przekroczyła wielkość oferty (25 mln zł) 2,6x. Licząc od początku roku wartość przeprowadzonych emisji na podstawie prospektów sięgnęła 400 mln zł, a złożonych zapisów prawie 770 mln zł. Tylko jedna z dziesięciu emisji nie zakończyła się redukcją zapisów (objęto ją w 90 proc.), ale tylko dlatego, że przeprowadzono ją w samym środku lockdownu.

Z małymi emisjami publicznymi nie poszło tak gładko – wartość emisji to 81,7 mln zł, a zapisów 66,6 mln zł. O słabszych statystykach decydowały i w tym wypadku emisje w czasie zamknięcia gospodarki (jedną z nich zresztą przerwano). Selektywne podejście inwestorów indywidualnych do tzw. małych emisji publicznych nie jest jednak zmartwieniem, skoro są to także emisje o wyższym ryzyku dla nabywców.

IV kwartał jest zwykle dobrym okresem na przeprowadzanie publicznych emisji obligacji, a sprzyja im także otoczenie rynkowe (niskie stopy procentowe, niepewna sytuacja na rynku akcji, spadek inflacji, słabsze notowania złota, coraz częstsze informacje o przestojach na rynku najmu mieszkań). Problem w tym, że obok popytu musi istnieć też podaż, a z tym obecnie krucho. Program publicznych emisji w całości zrealizowało Ghelamco (350 mln zł w siedem miesięcy, i to takich miesięcy, to świetny wynik nawet w czasie prosperity), wygasły prospekty PCC Exol i PCC Rokita. Ważny jest tylko prospekt Kruka, ale on akurat przeprowadził emisję oraz Alior Banku (na 1,5 mld zł), ale trudno powiedzieć, czy bank nadal jest zainteresowany ich przeprowadzeniem. Więcej dzieje się „w poczekalni”. W tym tygodniu wniosek o zatwierdzenie prospektu złożyła Pragma Go, czekają też dokumenty PCC MCAA, Victorii Dom i PKO BH. Ten ostatni czeka na zatwierdzenie już blisko trzy miesiące, a nie jest to dla banku pierwszyzna. Kruk – także weteran publicznych emisji obligacji – na zatwierdzenie wniosku czekał cztery miesiące, znane są także przypadki prospektów, które na zatwierdzenie czekały nawet rok. Trudno zatem przesądzić, czy w IV kwartale inwestorzy – mimo sporego apetytu – będą mieli okazję wziąć udział w emisjach publicznych obligacji przeprowadzanych na podstawie prospektów. W odwodzie są małe emisje publiczne, ale ich maksymalna wartość (do 2,5 mln EUR) nie ma szans zaspokoić popytu, nawet abstrahując od oferowanego poziomu ryzyka.

W przypadku emisji kierowanych do inwestorów profesjonalnych – odwrotnie. Nie brakuje zapowiedzi przeprowadzenia emisji, ale póki co komunikaty o przydziale obligacji pojawiają się rzadko. Nie jest to jeszcze powód do zmartwień, aczkolwiek w przeszłości komunikat o „rozważaniu emisji” i publikację informacji o przydziale emisji potrafiły dzielić godziny, względnie dni. Proces plasowania długu całymi tygodniami należał do rzadkości.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: