Jeszcze nie teraz

Bankom centralnym udało się znów przekonać inwestorów, że inflacja ma charakter tymczasowy, a zaostrzanie polityki pieniężnej byłoby przedwczesne. Rentowności cofnęły się spod lokalnych szczytów, a niektóre fundusze mają za sobą naprawdę udany tydzień.

To ostatnie zdanie nawiązuje przede wszystkim do funduszy dłużnych RockBridge, które nieoczekiwanie znalazły się na czele rankingów rocznych stóp zwrotu w różnych kategoriach, od skarbowych po korporacyjne. A wszystko dzięki… akcjom. Fundusze posiadały nieco (0,2-0,6 proc. aktywów) akcji Action, które otrzymały w procesie restrukturyzacji niewykupionych przed czterema laty obligacji. Akcje te Rockbridge wyceniał na nieco ponad 3 złote, ale na początku września trafiły do obrotu na GPW, gdzie są notowane prawie pięć razy wyżej. Co oznacza znaczący dodatek do stóp zwrotu, a jeśli konkurencja z trudem osiąga 1-2 proc. rocznie (a w przypadku funduszy skarbowych przeważają straty), dodatkowy 1 proc. pozwala się mocno wybić.

Ten wstęp prowadzi jednak w inne miejsce. Stopy zwrotu funduszy dłużnych wyglądają jako tako w skali 12 miesięcy, ale liczone od początku roku pokazują faktyczną kondycję rynku. Jednostki niektórych funduszy skarbowych zdążyły stopnieć o 3 proc. Nie przypadkiem wygląda to w ten sposób. Właśnie od stycznia nasze papiery skarbowe zaczęły tanieć (wraz z niemieckimi), a rentowność 10-latek wzrosła o ponad 70 punktów bazowych. Przez ostatnich pięć dni rentowność szturmowała pułap 2 proc., ale ostatecznie nic z tego chyba nie będzie. Nie tym razem. Zadziałała retoryka EBC, który przekonuje, że inflacja jest zjawiskiem przejściowym, o podwyżkach stóp w ogóle nie ma mowy, choć popandemiczny skup aktywów zostanie nieco zmniejszony (nie wiadomo o ile). Niemieckie rentowności spadły, a za nimi polskie. Rynek obronił się przed przeceną i przynajmniej do publikacji kolejnych danych potwierdzających lub zaprzeczających narracji banków centralnych może być spokojniejszy.

Jednak w dłuższym terminie ryzyko stopy procentowej będzie miało kluczowy wpływ na wyniki funduszy dłużnych. Mimo tegorocznego wzrostu rentowności, znajdują się one wciąż w pobliżu historycznie niskich poziomów, stąd nawet najmocniejsza kontra byków nie przyniesie efektów dłuższych niż kilka miesięcy ulgi. Znacznie lepiej prezentują się fundusze obligacji korporacyjnych i choć wyniki Rockbridge można uznać za nieco szczęśliwe, to nie ma przypadku w tym, że najwyższe stopy zwrotu w swoich kategoriach osiągają te fundusze, które do portfeli skarbowych dodają sporą mieszankę papierów korporacyjnych.

Rozpoczyna się jesienny sezon publicznych emisji obligacji korporacyjnych i choć nie jest to propozycja dla każdego, samodzielny wybór papierów do portfela da najlepsze efekty. W przyszłym tygodniu ruszą zapewne zapisy na obligacje PragmaGo oferowane na podstawie prospektu emisyjnego.

W niedalekiej przyszłości wybór inwestorów indywidualnych może zostać zawężony do papierów, które będą po emisji wprowadzane do notowań. Te, których emitenci pozostaną dla rynku kapitałowego anonimowi, będą musiały podnieść nominał pojedynczej obligacji do równowartości 40 tys. EUR. Paradoksalnie takie uszczelnienie zapisów ustawy o publicznym obrocie może ożywić rynek – zanim planowane zmiany wejdą w życie, część emitentów będzie chciała wykorzystać przepisy wciąż jeszcze obowiązujące. W tym tygodniu ruszyła pierwsza w tym sezonie tzw. mała emisja publiczna.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: