Nie da ci tego NewConnect, co da ci Catalyst

Nie da ci tego NewConnect, co da ci Catalyst

Nie da ci tego NewConnect, co da ci Catalyst

Szturm nowych inwestorów na GPW omija rynek korporacyjnego długu. Stabilny dochód z obligacji przegrywa z szansami na szybkie zyski z akcji. Niestety, sam Catalyst z miesiąca na miesiąc ma też coraz mniej do zaoferowania.

W dobie ujemnych realnych stóp procentowych inwestorzy indywidualni rzucili się do kupowania akcji, tak na rynku głównym GPW, jak i NewConnect. Nowych rachunków maklerskich przybywa, obroty rosną, a udział drobnych inwestorów w sesyjnym handlu jest coraz wyższy. Szał na inwestowanie omija już tylko rynek Catalyst, gdzie w I połowie roku inwestorzy indywidualni wygenerowali 1,03 mld zł sesyjnych obrotów obligacjami (39 proc. całego handlu), co było wprawdzie wartością nieco wyższą niż pół roku wcześniej (0,94 mld zł), ale wciąż niższą niż przed rokiem (1,04 mld zł).

Co oczywiste, prowadzony przez GPW rynek obligacji nie oferuje jednak szybkich zysków, rzędu nawet kilkudziesięciu procent w dwie, trzy sesje. Zaryzykuję, że nie spotkamy tu też spółek, które za przedmiot swojej głównej działalności obrały produkcję komunikatów bieżących. Wszak obligacje spłaca się gotówką, a nie obietnicami. Z pewnością inwestowanie w papiery dłużne firm wymaga też bardziej specyficznej analizy finansowej, nastawionej na szeroko rozumianą wypłacalność.

Oczekiwania inwestorów to jedno, ale drugą sprawą jest też to, że rynek Catalyst ma po prostu coraz mniej do zaoferowania. Dość wspomnieć, że w tym roku zadebiutowała na nim tylko jedna spółka (P4), a liczba notowanych emitentów korporacyjnego długu systematycznie kurczy się od wielu lat. Na koniec czerwca Catalyst liczył już tylko 85 spółek, co było najsłabszym wynikiem od… grudnia 2011 r. Nie są to bynajmniej wymarzone warunki do budowy zdywersyfikowanego portfela, szczególnie przy branżowej dominacji banków, deweloperów i windykatorów.

Niezmiennie istotną przeszkodą pozostaje też niska płynność większości papierów dostępnych na Catalyst. Instytucje wolą handlować poza zorganizowanym obrotem, a dominacja zmiennej stopy (98 proc. zadłużenia spółek w obrocie) też nie zachęca inwestorów do dodatkowej aktywności.

Trudno też oczekiwać poprawy na samym Catalyst bez prężnie działającego rynku pierwotnego. Na razie mamy za sobą kilka udanych ofert obligacji dla inwestorów indywidualnych, ale faktyczne ożywienie wymaga, aby do gry weszli przede wszystkim profesjonalni inwestorzy.

Poturbowane bezprecedensową falą umorzeń fundusze obligacji korporacyjnych powoli wracają do normalności (napływów netto), co pozwala mieć nadzieję, że i rynek firmowego długu zacznie po wakacjach w końcu odżywać. W ostatnich czterech miesiącach wszystkie większe emisje (pow. 100 mln zł) plasowane były niemal wyłącznie przez spółki finansowe z dużych grup bankowych. Pojawiają się jednak pierwsze oznaki ożywienia, jak zamknięta w tym tygodniu emisja Echa Investment na 100 mln zł, dedykowana funduszom zarządzanym przez PKO TFI, czy nowa emisja dla inwestorów instytucjonalnych, nad którą pracuje Atal.

Źródło: Michał Sadrak, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: