Nowe obligacje Orlenu tradycyjnie rentowne

Nowe obligacje Orlenu już osiągnęły oczekiwany poziom rentowności

Na Catalyst inwestorzy kupują najnowsze obligacje Orlenu, godząc się na 0,8 pkt proc. marży ponad WIBOR. To mniej niż można było oczekiwać na podstawie notowań starszych serii.

Orlen jest ewenementem na krajowym rynku obligacji. Jako jedyny z dotychczasowych emitentów kierujących emisję do inwestorów indywidualnych może pochwalić się ratingiem inwestycyjnym i dodatkowo – nieomal brakiem długu netto (ten fakt sprawia, że koncern nie musi się spieszyć z kolejnymi emisjami – na koniec września dysponował kwotą 6,5 mld zł wolnych środków). Jak wiadomo, najtaniej pozyskuje się dług, którego się nie potrzebuje, dlatego we wrześniu warta 200 mln zł emisja Orlenu przyciągnęła popyt rzędu 430 mln zł mimo nominalnie skromnego oprocentowania (1 pkt proc. ponad WIBOR).

Obligacje Orlenu dają satysfakcję

Gdyby kierować się notowaniami starszych serii, nowe obligacje Orlenu powinny osiągać notowania na poziomie 100,4 proc. po pierwszym roku notowań, co dawałoby kupującym 0,8 pkt proc. realnej marży ponad WIBOR za trzyletnie papiery. Jednak taki poziom realnej marży został osiągnięty już obecnie przy wycenie 100,69 proc. Dla sprzedającego oznacza to ok. 8 proc. rentowności brutto (w zależności od dnia, w którym opłacił zapis), co w dzisiejszych czasach jest stopą więcej niż satysfakcjonującą, biorąc pod uwagę i poziom ryzyka i okres inwestycji (niewiele ponad miesiąc). Nieco niższe premie ponad nominalne oprocentowanie (w przypadku Orlenu jest to 2,81 proc.) można było uzyskać w przypadku ostatnich debiutów publicznych emisji Echa czy Rokity, ale szybkie zyski ze sprzedaży obligacji w dniu debiutu nie są regułą, bo zdarza się, że rynek wtórny ocenia emitentów chłodniej niż inwestorzy z rynku pierwotnego.

Obligacje mają chronić przed inflacją

Niemniej większość inwestorów obejmujących obligacje nie szuka w nich możliwości osiągnięcia szybkich zysków, ile raczej średnioterminowej ochrony kapitału połączonej z premią względem lokat bankowych. W tych dniach liczne serwisy przypominały, że detaliczne obligacje skarbowe do września sprzedały się w niemal takiej liczbie, jak przez cały ubiegły rok. Warto zwrócić uwagę na strukturę tej sprzedaży – na obligacje indeksowane inflacją przypada ponad 40 proc. sprzedaży, podczas gdy jeszcze przed rokiem było to mniej niż 20 proc.

To oznaka, że indywidualni i najbardziej doświadczeni inwestorzy (ponad 90 proc. inwestorów kupujących obligacje skarbowe ma więcej niż 35 lat, a ponad 70 proc. ponad 50 lat) z rynku obligacji też obawiają się inflacji. Albo po prostu chcą na niej zarobić. Co prawda premie oferowane dziś przez resort finansów (1,5 pkt proc. ponad inflację w przypadku papierów 10-letnich) są o połowę chudsze niż przed dekadą, ale zawsze to sposób na uratowanie siły nabywczej oszczędności przed skutkami inflacji.

Obligacje na miarę Orlenu

Dla kogo stawki oferowane przez MF są zbyt niskie, może spojrzeć na rynek obligacji korporacyjnych, gdzie kolejne emisje łatwo znajdują nabywców. GetBack pozyskał 25 mln zł od 512 inwestorów, co oznacza 20 inwestorów na każdy milion emisji – wskaźnik gwarantujący wysoką płynność na rynku wtórnym. Wciąż trwają zapisy na emisję MCI.PrivateVentures (40 mln zł), a za rogiem czeka już emisja Alior Banku. Emitentów – także klasy Orlenu – byłoby może i więcej, gdyby nie oczekiwania emitentów. Z naszych informacji wynika, że jeden z największych koncernów energetycznych przymierzał się do programu publicznych emisji obligacji, ale oczekiwał premii tak niskiej (ponad WIBOR), że potencjalny oferujący uznał papiery za zbyt trudne do uplasowania.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: