Obligacje inflacyjne wciąż mają wzięcie

Obligacje inflacyjne wciąż mają wzięcie

Obligacje inflacyjne wciąż mają wzięcie

Od początku roku do końca września zadłużenie skarbu państwa w obligacjach oszczędnościowych sprzedawanych inwestorom indywidualnym wzrosło o 11,5 mld zł (prawie 42 proc.). Przy czym za prawie 85 proc. tego wzrostu odpowiadają obligacje indeksowane inflacją.

Dane Ministerstwa Finansów o sprzedaży obligacji oszczędnościowych nie pozostawiają wątpliwości – w tym roku padnie kolejny rekord ich sprzedaży. Po dziesięciu miesiącach sprzedaż podliczono na prawie 24 mld zł, a październik był drugim najlepszym miesiącem w historii (2,7 mld zł). W całym ubiegłym roku było to ponad 17 mld zł, wygląda na to, że w tym roku dotychczasowy rekord zostanie pobity o co najmniej – bagatela – 10 mld zł.

Dane o sprzedaży są nieco zawyżane przez mechanizm rolowania obligacji trzymiesięcznych – w październiku rolowano te kupione w lipcu i kwietniu tego roku. Przedłużanie inwestycji w trzymiesięczne obligacje pokazywane jest jako sprzedaż, ale w rzeczywistości zadłużenie SP z tytułu ich emisji wzrosło do września o 1,65 mld zł, podczas gdy sprzedaż (po październiku) wskazuje na 8,2 mld zł.

Dane o zadłużeniu wskazują, że największą popularnością wciąż cieszą się obligacje indeksowane inflacją, w szczególności czteroletnie. Po trzech kwartałach zadłużenie z ich emisji wzrosło o 8,5 mld zł (69,3 proc.), choć rzeczywiście tempo wzrostu tego zadłużenia nieco ostatnio spadło (do 0,7 mld zł we wrześniu). Większość wzrostu została wypracowana w czterech pierwszych miesiącach roku, gdy inflacja była wyższa, podobnie jak oprocentowanie w pierwszym roku inwestycji i marża ponad inflację w kolejnych latach. Niemniej, nowa projekcja inflacyjna wskazująca na możliwość utrzymania inflacji w okolicach 2,5 proc. może przywrócić popularność czterolatkom, zwłaszcza, że wciąż brak dla nich dobrej alternatywy rynkowej.

Emisji publicznych przeprowadzanych na podstawie prospektów raczej już w tym roku nie zobaczymy. W przyszłym roku rynek może być nieco bogatszy w ofertę – emisje publiczne planuje Best, na zatwierdzenie czeka prospekt MCI Capital i Victorii Dom, wygasać będzie pierwsza emisja z drugiego programu publicznych ofert przeprowadzona przez PKN Orlen, który być może zdecyduje się na program refinansujący (skoro zamierza realizować ambitny program inwestycyjny), być może do emisji powróci także Echo. Jednak co do zasady, publiczne emisje obligacji korporacyjnych pozostaną raczej ciekawostką, uzupełnieniem rynku niż jego trzonem. Tym bardziej, że emitenci nie mogą narzekać na brak zainteresowania ze strony instytucji. W końcówce tygodnia zamiar przeprowadzenia emisji obligacji dla inwestorów profesjonalnych zapowiedziało Ghelamco, ale także spółka zależna Columbus Energy, która zamierza pozyskać 75 mln zł od Banku Ochrony Środowiska. Columbus przeszedł naprawdę długą drogę.

Alternatywą dla samodzielnych inwestycji w dług mogą być fundusze inwestycyjne. Najlepszy z inwestujących w polskie papiery skarbowe pokazuje 8,5-proc. stopę zwrotu za ostatnich 12 miesięcy, ale średnia – w grupie obligacji długoterminowych – to też atrakcyjne prawie 6 proc. Co prawda powtórzenie tych wyników (te same słowa pisałem przed rokiem) wydaje się niemal niemożliwe, ale Saxo Bank uważa, że obligacje krajów wschodzących mają jeszcze potencjał do wzrostu, a Polskę umieścił na mapie wśród krajów o niskim poziomie ryzyka. Zdaniem Saxo w przyszłym roku w poszukiwaniu rentowności inwestorzy zaakceptują więcej emisji stuletnich papierów. Dla polityków to naprawdę doskonała wiadomość.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: