Odbudowa rynku

napływy do funduszy

Tytuł nie dotyczy niestety Polski, ale tego, co dzieje się aktualnie w USA, gdzie napływy do funduszy obligacji korporacyjnych sięgnęły w minionym tygodniu 3,6 mld dolarów, zaś indeks obligacji spekulacyjnych wyrównał rekord z października.

Nastroje w USA były pod koniec roku równie słabe co w Polsce

Przyczyny jednak zgoła inne – wyprzedaż obligacji high yield zbiegła się w czasie z zapadającą się wartością indeksów giełdowych. Mówiąc krótko, tryb risk off ogarnął także obligacje o ratingu spekulacyjnym, a spready wobec obligacji skarbowych wzrosły powyżej 6 pkt proc. Od początku roku sytuacja systematycznie się poprawia, czego wyrazem są właśnie napływy do funduszy high yield bonds w ubiegłym tygodniu – najwyższe od lipca 2016 r., gdy rynek także wychodził z fali wyprzedaży wywołanej wcześniejszym załamaniem notowań ropy.

W efekcie w tym tygodniu indeks total return obligacji high yield znalazł się najwyżej od października i wymazał w całości skutki wcześniejszej wyprzedaży. Czy jest to odbudowa trwała, tego nie wiadomo, ale widać, jak przesącza się ona na inne rynki, o czym świadczą choćby dobre wyniki aukcji obligacji Włoch, mimo coraz liczniejszych sygnałów o rozpoczynającej się tam recesji. A przecież dług Włoch sięga 130 proc. PKB, wiosną rząd uruchamia program wypłaty zasiłków dla osób w trudnej sytuacji finansowej (co powiększa deficyt).

Nie warto spekulować, czy jest to taniec na beczce prochu. Znajdą się argumenty i za (zadłużenie amerykańskich przedsiębiorstw sięga 45 proc. PKB i jest równie wysokie jak przed dwoma ostatnimi kryzysami) i przeciw (złagodzenie polityki Fed i przede wszystkim znaczący popyt na obligacje firm – w tym tygodniu Clear Channel bez kłopotów uplasował emisję mimo oceny ratingowej CCC, choć 9,5 proc. rocznych odsetek też było niezłą zachętą).

Wróćmy więc do nas

Jedyną jaskółką zbliżającej się wiosny była tu zamknięta w tym tygodniu oferta Kruka. Popyt wyniósł 26 mln zł w ofercie wartej 25 mln zł. Emisję obejmowali inwestorzy indywidualni. Średni zapis wyniósł 50,7 tys. zł. Najmniej od zeszłorocznej emisji MCI.PrivateVentures FIZ (49,9 tys. zł), wartej 40 mln zł. W ostatniej emisji Kruka średni zapis wynosił 87,8 tys. zł. Przed trzema laty średnia wartość zapisu na papiery Kruka w publicznych emisjach sięgała 336 tys. zł. Od tego czasu rynek zmienił się jednak całkowicie i określenie „trudny” wydaje się eufemizmem.

Minęło ponad 10 proc. roku, a na liczniku publicznych ofert mamy tylko tę jedną – na szczęście udaną – ofertę

Początek roku potwierdza więc obawy specjalistów, że będzie to nieurodzajny okres dla inwestorów szukających możliwości ulokowania gotówki na rynku długu. Skoro nie stwarza ich w nadmiarze rynek pierwotny, być może warto poszukać ich na rynku wtórnym. Obroty publicznymi emisjami na Catalyst są wprawdzie niższe niż przed rokiem, ale zdają się stabilizować w okolicach 50 mln zł miesięcznie. Może to dać ok. 600 mln zł w skali roku (840 mln zł w 2018 r.). To prawdopodobnie więcej niż wyniesie wartość nowych publicznych emisji adresowanych do inwestorów indywidualnych w całym 2019 r.

Rentowności większości emitentów nie są już tak atrakcyjne jak choćby pół roku wcześniej. Nie są jednak także istotnie gorsze niż te oferowane w emisjach publicznych (o ile do nich dochodzi). Niezłym przykładem zmiany sentymentu na rynku wtórnym mogą być papiery Getin Noble Banku. W szczególności stojące w pierwszej kolejce do wykupu GNB0819. Pod koniec listopada oferowały śmiałkom prawie 60 proc. rentowności brutto, dziś jest to już „tylko” 11,2 proc. Ale to oczywiście przypadek specyficzny.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: