Skarbowe osłabią korporacyjne

obligacje skarbowe

4,15 proc. z najbezpieczniejszych papierów dostępnych dla inwestorów indywidualnych? Tak, to jest możliwe i już we wrześniu takie może być oprocentowanie czteroletnich obligacji oszczędnościowych indeksowanych inflacją.
GUS szacuje, że inflacja w lipcu wyniosła 2,9 proc. Jeśli wstępny odczyt zostanie potwierdzony w połowie miesiąca oficjalnymi danymi, obligacje oszczędnościowe wchodzące we wrześniu w nowe okresy odsetkowe otrzymają nowe, podwyższone oprocentowanie.

Od 4,15 proc. w przypadku papierów czteroletnich, po 4,9 proc. dla obligacji dwunastoletnich (mowa o pierwszym lub kolejnym roku życia obligacji, w pierwszym roku oprocentowanie obligacji – także tych indeksowanych inflacją – jest stałe i wynosi od 2,4 proc. (czterolatki) po 3,2 proc. (12-letnie).

Popularność obligacji indeksowanych inflacją rośnie jak na drożdżach. Od początku roku do końca maja (ostatnie dostępne dane) zadłużenie skarbu państwa z emisji czteroletnich obligacji wzrosło o ponad 21 proc., a w ciągu trzech i pół roku blisko pięciokrotnie. Wbrew pozorom dla rynku obligacji korporacyjnych nie jest to dobra wiadomość, choć w przeszłości zwykliśmy sądzić, że inwestorzy indywidualni, którzy zaznajomili się z tematem inwestowania w obligacje skarbowe przejdą – przynajmniej w części – na rynek korporacyjny. Tym razem trend może być odwrotny. 4,15 proc. to odpowiednik oprocentowania na poziomie WIBOR 3M plus 2,43 proc.

Taki zysk przy minimalnym, najniższym z możliwych (oczywiście nie każdy musi ten pogląd podzielać) ryzyku oferują papiery skarbowe. A korporacyjne? Obligacje emitowane przez PKO Bank Hipoteczny dają WIBOR 6M plus 0,6 pkt proc. marży, czyli 2,43 proc. Kruk wystartuje w sierpniu z emisją publiczną obligacji oprocentowanych na 3,5 pkt proc ponad WIBOR 3M (5,22 proc.). Przy całej sympatii dla Kruka – oferowana premia ponad oprocentowanie obligacji skarbowych jest po prostu zbyt skromna.

Oczywiście jest w tej logice dużo uproszczeń. Nie wiadomo jeszcze, czy inflacja faktycznie wzrosła do 2,9 proc. (zwykle jednak wstępne odczyty pokrywają się z oficjalnymi danymi), ani jak długo się utrzyma. Prezes NBP uważa, że nie ma powodu do niepokoju, ponieważ wzrost cen płodów rolnych w niewielkim stopniu przekłada się całościowe wydatki konsumentów, nie każdy z nich może jednak liczyć na 500 tys. rocznych premii i bonusów. Perspektywa Kowalskiego, otrzymującego medianę wynagrodzenia lub mniej jest zupełnie inna i kto chodzi na zakupy, płaci rachunki i korzysta z różnego rodzaju usług doskonale wie, że jego wydatki wzrosły mocniej niż o 2,9 proc. w skali roku.

Przy oprocentowaniu obligacji oszczędnościowych przekraczającym 4 proc. bledną także dokonania funduszy obligacji korporacyjnych (średnia stopa zwrotu to 2,4 proc. na koniec czerwca). Hossa, czy też może raczej należałoby już mówić o panice zakupów, na rynku obligacji skarbowych podbije wyniki funduszy, które lokują w nich nadwyżki płynnościowe. Pytanie jak długo może utrzymać się ujemna rentowność 30-letnich obligacji niemieckiego rządu albo 2,1 proc. rentowności polskich papierów dziesięcioletnich. Indywidualny inwestor raczej nie jest w stanie przewidzieć trendów na rynkach obligacji skarbowych i jeśli miałby analizować szanse na zysk w funduszach obligacji korporacyjnych i obligacjach indeksowanych inflacją, jest spora szansa, że bardziej spodoba mu się to drugie rozwiązanie.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: