Więcej małych emisji publicznych

emisje obligacji

Do 5 mln euro będzie można od lipca pozyskiwać w ramach publicznych emisji obligacji (i akcji) bez konieczności sporządzania prospektu emisyjnego.

Trudno przesądzić, czy podwyższenie limitów dotyczących wartości publicznych emisji akurat obligacji spotka się z zainteresowaniem rynku. Obecnie publiczne emisje przeprowadzane na podstawie memorandum informacyjnego o wartości do 2,5 mln euro rocznie są tylko uzupełnieniem rynkowej oferty i wartościowo stanowią ok. 10 proc. publicznych emisji kierowanych do indywidualnych inwestorów. Zwiększenie tego limitu do ok. 20 mln zł może poszerzyć krąg zainteresowanych emitentów. W żadnej mierze nie zastąpi jednak rynku emisji publicznych przeprowadzanych na podstawie prospektu. Z podniesieniem drugiego limitu sprawa jest już nieco inna. Dotąd emisje publiczne przeprowadzane bez prospektu, bez memorandum i bez udziału firmy inwestycyjnej nie mogły być wyższe niż równowartość 100 tys. euro. Od lipca zmienić ma się i ten limit – do 1 mln euro, o czym wiadomo było nieco wcześniej. Tu limit rośnie dziesięciokrotnie i wizja pozyskania 4 mln zł może podziałać mobilizująco na mniejsze firmy. Pytanie, czy inwestorzy rzeczywiście skorzystają na tych ułatwieniach, skoro już dziś statystyki wskazują, że najmniejsze emisje są zarazem najbardziej ryzykownymi.

Działanie KNF wydaje się tu dziwnie niespójne z wcześniejszą rekomendacją dotyczącą podporządkowanych obligacji bankowych (wymóg by ich nominał nie był niższy od 400 tys. zł). Jej celem miała być ochrona bezpieczeństwa inwestorów indywidualnych. Argumentacja za zmianami limitów tzw. małych emisji publicznych to „promocja przedsiębiorców, którzy chcą w sposób transparentny pozyskiwać kapitał na dalszy rozwój”. Z jednej strony otwarcie rynku kapitałowego na nowe podmioty, to oczywiście dobry pomysł, z drugiej jednak pytanie brzmi – czy transparentność zapewnia prospekt emisyjny związany z publiczną emisją obligacji, czy niewystandaryzowane dokumenty emisyjne? Ponieważ jednak rozporządzenie podnoszące limit do 1 mln euro wchodzi na poziomie unijnym, a dopiero dalsze podnoszenie go (do maksymalnie 8 mln euro) pozostaje w gestii krajowego nadzoru, dysonans między promowaniem przedsiębiorców, a troską o bezpieczeństwo inwestorów jest nieco mniejszy.

Póki co, rynek publicznych emisji daje kolejne dowody zainteresowania inwestorów tą formą inwestycji. Best uplasował emisję na 30 mln zł wydłużając ostatecznie zapisy o cztery dni (tylko trzy były rzeczywiście potrzebne). Było to – zdaniem zarządu – efektem wejścia w życie regulacji MiFID II (podobnej argumentacji użyli w styczniu zarządzający MCI.PrivateVentures FIZ, który w styczniu także wydłużył przyjmowanie zapisów). Z kolei druga tegoroczna oferta kaskadowa obligacji PCC Exol zakończyła się wyczerpaniem podaży (6 mln zł) już pierwszego dnia sprzedaży. Trwają natomiast zapisy na obligacje GetBack, lecz emisja nie jest duża – 15 mln zł. W październiku GetBack uplasował w publicznej ofercie 25 mln zł w trzy dni. Teraz jednak ograniczył liczbę oferujących obligacje do dwóch domów maklerskich.

Na koniec o obligacjach USA przyciągających wiele spojrzeń z całego świata. Po próbie podejścia do 3 proc. (skończyło się na 2,95 proc.) rentowność zawróciła poniżej 2,9 proc., rozwiewając resztkę obaw o skutki przeceny w USA, na czym skorzystały też obligacje na innych rynkach. U nas rentowność 10-latek spadła z 3,61 proc. 8 lutego do 3,41 proc. w piątek.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: