Oczekiwanie na test siły rynku

Catalyst

Zgodnie z przewidywaniami, emisja Orlenu zakończyła się szybko i pełnym powodzeniem, a notowania starszych serii wróciły na dawne poziomy. Wiadomo więc, że indywidualny apetyt na dług nie wysechł zupełnie.

Wynik emisji Orlenu jest pewnego rodzaju podstawą dla wyjścia z ofertą także przez innych emitentów. Jak dotąd jednak chętni się nie zgłaszają. Mimo że wśród firm, które mają ważne prospekty emisyjne jest kilka takich, którym zastrzyk gotówki pewnie by się przydał. Nie można jednak dziwić się, że nikt nie chce wyjść na rynek jako pierwszy po Orlenie i Echu, które zaliczane są jednak do nieco innej kategorii ryzyka, no i przeprowadziły emisje zaraz po wykupie starszych serii. Porażka innych emitentów byłaby odnotowana i prestiżowa, choć zarazem łatwa do usprawiedliwienia. Zapewne swoją opinię wyrażają także oferujący doradzający przy plasowaniu oferty i jak można się domyślać rady z ich strony są dwie – albo poczekać, albo podnieść kupon, bez gwarancji, że uda się w ten sposób osiągnąć dobry efekt.

Wpływ GetBacku

Do pewnego stopnia wyższe rentowności to pozytywny wpływ sprawy GetBacku na rynek. Pod koniec tygodnia presja podaży była wciąż widoczna na Catalyst i to mimo generalnie niezłych wyników, które dotąd zaprezentowano. Wyraźną poprawę zysku przedstawił Best, który wykazuje sporą przewagę planowanych wpływów nad zobowiązaniami w krótkim okresie. Mimo to, jego obligacje można wciąż kupić poniżej nominału. A to tylko jeden z przykładów na to, że wirus GetBacku zaraża także zdrowe organizacje. Lecz poniżej nominału (nieznacznie, ale jednak) znalazły się pojedyncze serie Ghelamco, Echa czy Kruka, wszystkie serie Murapolu i M.W. Trade (także te zapadające za kilka miesięcy).

Wyliczanka mogła by być dłuższa. Chodzi tylko o to, by przypomnieć, że efekt GetBacku jest nadal widoczny na Catalyst, ale ponieważ wcześniej emitenci oferowali coraz niższe oprocentowanie, niejako oderwane od ryzyka związanego z ich własną sytuacją i po prostu wykorzystując dostęp do taniego kapitału, ich późniejsze notowanie z premią w stosunku do nominału znacznie utrudniało podjęcie decyzji o inwestycji. Teraz zaś wybór papierów relatywnie mocnych firm o atrakcyjnej rentowności jest całkiem spory. Potrzeba jednak czasu, by najbardziej ostrożni z inwestorów uznali, że przypadek GetBacku był jednorazową katastrofą. Wypadkiem przy pracy nazwać tego nie można.

Nie da się uciec od tego tematu, warto się więc zastanowić, czy propozycje układowe GetBacku są warte ich zaakceptowania. Skoro aktywa wyceniono na 3,3 mld zł, a zobowiązania na 2,8 mld zł, to w zasadzie do czego potrzebna jest redukcja zobowiązań o 35 proc.? Właściciele zabezpieczonych papierów zasadniczo nie muszą się zgadzać na żadną ugodę, pozostali – cóż, będą mądrzejsi po publikacji raportu rocznego, a później po otrzymaniu niezależnej wyceny aktywów spółki. Mają już jednak wstępną ofertę na stole i prawdopodobnie gorszej już nie otrzymają, a to już jest pewien plus. Wiedzą na czym stoją, obawy o całkowitą utratę oszczędności są słabsze niż były. Ku przestrodze jednak – żadne z postępowań układowych na Catalyst nie zakończyło się jeszcze spłatą nawet okrojonych zobowiązań, nie warto więc na tej podstawie planować swoich wydatków.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: