Odbicie, które nic nie mówi

wall street

Wall Street znalazło powód do zadowolenia w lepszym odczycie ISM dla usług i przeznaczeniu przez Kongres prawie 8 mld USD na walkę z koronawirusem. Otrzymaliśmy dowody, że polityka fiskalna i monetarna zostały zaprzęgnięte do przeciwdziałania skutkom wirusa. To wystarczy, by zatrzymać panikę, ale działania tylko ze strony USA to za mało na mocniejsze odbicie.

Powinniśmy chwalić Kongres za szybkie działanie, jak również widać plusy decyzji Fed o obniżce stóp procentowych o 50 pb. Ale nie mamy jasnych sygnałów, aby inne rządy i banki centralne widziały konieczność nadzwyczajnych działań. Otrzymaliśmy wprawdzie zapewnienia o gotowości do podjęcia środków, jeśli będzie to konieczne, ale rynki i decydenci mocno mijają się w ocenie, kiedy ta konieczność zaistnieje. W G10 RBA i Bank Kanady też już dokonały obniżek stóp procentowych, choć trzeba przyznać, że było im łatwiej podjąć tą decyzję na już zaplanowanych na ten tydzień posiedzeniach. EBC, Bank Anglii czy Bank Japonii dalej kończą swoją aktywność na werbalnych zapewnieniach i zasłanianiu się potrzeba otrzymania dodatkowych danych. Sam nie jestem zwolennikiem przereagowywania, ale obecnie każdy dzień uspokojenia inwestorów, konsumentów i przedsiębiorców może ważyć na tym, czy gospodarki otrą się o recesję.

Dodatkowa gotówka nie zachęci ludzi do wyjścia z domu i nie stworzy magicznej bariery ochronnej przed wirusem. Ale zadbanie o efekt majątkowy, obniżenie obciążeń kredytowych lub gwarancje zapewnienia płynności dla firm wstrzymujących działalność lub ponoszących straty z powodu załamania popytu – tymi kanałami zwiększa się szanse, że po zdławieniu epidemii będzie do czego wracać. Takich szans inwestorzy na razie nie widzą i nie nabierzmy się na imponujące odbicie na Wall Street wczoraj. Jest bardziej prawdopodobne, że nastroje na rynkach będą teraz raz lepsze, raz gorsze przy podwyższonej zmienności.

Na FX widzimy podtrzymanie ostrożności i mniej zapału do odwracania bezpiecznych pozycji. USD/JPY pozostaje blisko 107, gdyż jen dalej jest postrzegany jako podstawowa bezpieczna przystań. USD wciąż jest uwiązany oczekiwaniami, że Fed zrobił za mało i przed nami jeszcze kilka cięć stóp procentowych, może nawet już na najbliższym posiedzeniu 18 marca. Ale EUR/USD nie wspina się dalej ponad 1,12, gdyż wzmacnia się retoryka, że strefa euro ucierpi od koronawirusa, szczególnie, że nie słychać o żadnej interwencji monetarnej i fiskalnej. Zyskuje funt, gdyż rynek stawia na połączone działania rządu (przyszłotygodniowa rewizja budżetu) i Banku Anglii (ale obniżka o 25 pb jest już w pełni wyceniona). Hojniejsze wydatki budżetowe zdejmą z BoE presję do dalszych cięć, co powinno uwolnić potencjał GBP.

Na PLN mamy huśtawkę wokół 4,30, co odzwierciedla silną zależność od nastrojów na rynkach zewnętrznych, ale też i obniżoną płynność, co wpływa na większe wahania. Wczorajszy przekaz RPP niewiele wniósł do oceny perspektyw złotego, gdyż nikt nie wierzył, aby Rada miała podnieść swoją skłonność od obniżek stóp procentowych. RPP w dalszym ciągu za pierwszorzędny cel stawia stabilizację stóp procentowych do końca kadencji w połowie 2022 r., a prezes Glapiński nie ma przekonania, aby obniżka mogłaby pomóc w przeciwdziałaniu skutkom wirusa i większą skuteczność widzi w działaniach rządu. Osobiście nie sądzę, aby w wycenie złotego była uwzględniona premia za oczekiwane obniżki stóp procentowych, stąd nie sądzę, aby bierność RPP miała mieć teraz pozytywny wpływ na walutę.

Źródło: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

Oceń ten artykuł: