Trzy emisje w miesiącu

Trzy emisje w miesiącu

MCI.PrivateVentures FIZ otworzył rok nową emisją publiczną, a tych nie będzie brakowało – w 2018 r. eksperci spodziewają się 35-40 publicznych ofert, co daje średnio granicę – trzy emisje miesięcznie.

Plan upakowania na rynku tylu ofert teoretycznie nie powinien przysparzać problemów, bo w 2017 r. było ich 31, a w 2016 33 (licząc tylko emisje przeprowadzone na podstawie prospektów). Odejmijmy jednak z ubiegłych lat po osiem emisji Getin Noble Banku (w tym roku nie są one uwzględniane w prognozach ze względu na minimalną wartość pojedynczej obligacji na poziomie 400 tys. zł – nie będzie to więc produkt dostępny szeroko), a otrzymany będzie wzrost liczby planowanych emisji o ponad 50 proc. w porównaniu do rekordowych lat. Naturalnie przewidywania względem liczby ofert nie muszą zostać spełnione, ale mimo wszystko należy spodziewać się tłoku na rynku, zwłaszcza w jego pierwszej połowie.

Obligacje

Jeśli wziąć to pod uwagę, przestaje dziwić posunięcie MCI.PV, który pierwszą tegoroczną publiczną emisję obligacji zaplanował w okresie ferii zimowych dla woj. mazowieckiego, co może mieć pewien wpływ na frekwencję. Z drugiej strony doświadczenia minionych lat pokazują, że styczniowe emisje udają się zwykle całkiem dobrze, a jedyny miesiąc, który sprawia emitentom problemy w pozyskiwaniu środków od inwestorów indywidualnych to grudzień, co potwierdziło się także w 2017 r.

MCI.PV oferuje inwestorom 3,5 pkt proc. marży ponad WIBOR 6M w czteroletnich papierach wartych 40 mln zł. Dwie poprzednie emisje o takim samym oprocentowaniu zostały zamknięte w całości, więc także i teraz rokowania są pomyślne, zwłaszcza wobec braku kontroferty na rynku. Pewnym znakiem zapytania, ale postawionym z innej strony, są tylko przewidywania dotyczące zachowania samego WIBOR.

Naturalnie nikt raczej nie spodziewał się, że Rada Polityki Pieniężnej zmieni w styczniu stopy. Jednak chyba też mało kto uważał, że przekaz stanie się jeszcze bardziej gołębi, a perspektywa podwyżek stóp już w połowie stycznia przesunie się na 2019 r., a wraz z nią wzrostu oprocentowania obligacji korporacyjnych.

Jednak prognozy mają to do siebie, że nie mogą – siłą rzeczy – uwzględnić czynników, których nie da się przewidzieć. Początek roku wskazuje, że i tym razem pogoda może mieć niebagatelny wpływ na ceny żywności.

Deweloperzy

Również deweloperów martwi nieuchronny wzrost kosztów. Drożeją grunty, materiały budowlane i praca – trudno z tym dyskutować. Przewidywany kilkuprocentowy wzrost cen sprzedaży może nie skompensować spadku marży (co nie jest jednak problemem obligatariuszy). Tym razem wzrost cen mieszkań nawet o kilka procent może przepłoszyć nabywców, którzy inwestują z myślą o wynajmie. Droższy zakup i problemy z wykończeniem (fachowcy!), to wszak niższa rentowność.

Oczywiście i tak jest ona wciąż wyższa niż oprocentowanie lokat, ale coraz ciekawszą alternatywą są obligacje skarbowe indeksowane inflacją. Kto kupił je przed rokiem, w następnych 12 miesiącach zarobi 3,75 proc. zamiast np. 5 proc. na mieszkaniu pod wynajem. Nic dziwnego, że sprzedaż tych papierów wzrosła w ub.r. czterokrotnie odpowiadając za rekordowy wynik sprzedaży obligacji oszczędnościowych w całym ub.r.

Szacunki

Na koniec optymistycznie. Według szacunków ekspertów, udział defaultów na Catalyst może w tym roku spaść poniżej 1 proc. wartości zapadających w tym czasie obligacji m.in. dzięki dobrej koniunkturze i rosnącej świadomości inwestorów coraz sprawniej omijających inwestycyjne rafy.

Źródło: Emil Szweda, Obligacje.pl

Oceń ten artykuł: