Porażka, porażka… i przeciąganie

Brexit

Brexit ponownie stał się tematem numer jeden. Brytyjski parlament ma jutro poddać pod głosowanie porozumienie proponowane przez premier Theresę May. Pozytywna wiadomość jest taka, że do końca tego tygodnia, być może nawet już w czwartek, będziemy wiedzieć więcej na temat przebiegu Brexitu w nadchodzących miesiącach. Inwestorzy nie oczekują dziś jednak pozytywnego rezultatu. Zdaniem wielu ministrów, porozumienie zostanie odrzucone większością co najmniej 200 głosów. Prasa donosi, że jeden z ministrów stwierdził wręcz, iż „jesteśmy w czarnej d*pie – po co nam wiosło, skoro nawet nie mamy łódki?”.

Powiedzieć, że negocjacje pomiędzy May, jej własną partią, a opozycją są twarde, to jak nic nie powiedzieć

Porażka oznacza nowe głosowanie w środę, tym razem nad wyjściem z Unii Europejskiej bez porozumienia. Opcja ta najprawdopodobniej również zostanie odrzucona. Wreszcie w czwartek parlament podda pod głosowanie możliwość ewentualnego przedłużenia obowiązywania artykułu 50, co prawdopodobnie zostanie przyjęte.

Innymi słowy, w perspektywie krótkoterminowej powinniśmy uniknąć twardego Brexitu, jednak negocjacje jeszcze się nie zakończyły.

May będzie musiała udać się do Brukseli i wnieść do UE-27 o przedłużenie obowiązywania artykułu 50, co nie jest przesądzone. W ubiegłym tygodniu omawiano tę kwestię z grupą unijnych dyplomatów na Malcie przy okazji spotkania na temat Brexitu. Wszyscy potwierdzili, że przywódcy UE są otwarci na możliwość przedłużenia negocjacji, jednak nie za wszelką cenę. Premier Wielkiej Brytanii powinna przedstawić w Brukseli wyraźny plan. Rozpisanie nowego referendum (mało prawdopodobne na tym etapie). Rozpisanie wcześniejszych wyborów (jak wyżej). Bądź opracowanie jednolitego stanowiska we własnej partii pod kątem dotychczasowych ustaleń z UE.

Przedłużenie obowiązywania artykułu 50 jest zasadniczo proste, jednak ryzykowne pod względem politycznym. Jak powiedzieli eurodyplomaci, jeżeli termin przedłużenia artykułu 50 będzie późniejszy, niż termin wyborów do Parlamentu Europejskiego, oznacza to konieczność zorganizowania eurowyborów w Wielkiej Brytanii i obecność brytyjskich europosłów w nowym Parlamencie Europejskim. Dziwna sytuacja w kontekście kraju, który zagłosował za wyjściem z Unii, bez względu na późniejsze komplikacje.

Jeżeli termin ten będzie późniejszy niż 2019 r., przyjmijmy, że dotyczyłby on 2020 r., oznacza to, że Wielka Brytania uczestniczyłaby w negocjowaniu nowego unijnego budżetu. Naturalnie nie miałoby to najmniejszego sensu. Jest oczywiste, że Brexit będzie chaotyczny nawet w przypadku przedłużenia obowiązywania artykułu 50. Brytyjska klasa polityczna wydaje się bowiem nie wiedzieć, czego chce.

Obecną sytuację Wielkiej Brytanii idealnie podsumowują następujące słowa Franza Kafki: „Jeden idiota jest jednym idiotą”. Dwóch idiotów to dwóch idiotów. Dziesięć tysięcy idiotów to partia polityczna”.

W najbliższej perspektywie przewiduje się:

  • Większe trudności dla brytyjskich aktywów, w szczególności spółek notowanych na giełdzie, których przychody są w znacznym stopniu zależne od brytyjskiego rynku, ponieważ konsumpcja w Wielkiej Brytanii hamuje, a obciążenie brytyjskich gospodarstw domowych gwałtownie rośnie.
  • Wzrost zmienności kursu funta szterlinga. Warto przypomnieć, że według PPP funt jest nadal mocno niewartościowany o około 10% względem dolara amerykańskiego. Natomiast względem euro znajduje się na odpowiednim poziomie.
  • Brak nowych kredytów ograniczy brytyjską aktywność gospodarczą bardziej, niż prognozowano, ponieważ niepewność polityczna utrzyma się przez dłuższy okres.
  • Kolejne odczyty danych będą jeszcze gorsze.

Źródło: Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku

Oceń ten artykuł: