Dług bez kredytu? To możliwe! Sprawdź, jak uniknąć niechcianych problemów finansowych

Bardzo skrupulatnie planujesz swoje wydatki i oszczędzasz. Nie pożyczasz pieniędzy od znajomych, bo nie masz tego w zwyczaju. Regularnie spłacasz zaciągnięty kredyt lub nawet nigdy go nie brałeś, bo przecież tak bezpieczniej. A mimo to… i tak możesz mieć długi! Jak to możliwe?

Wbrew pozorom okazji do tego, by stać się dłużnikiem mimochodem, jest wiele. Niezapłacony na czas mandat czy brak uiszczenia drobnej raty za zakupy, kradzież danych w sieci, które złodziej może wykorzystać, by zaciągnąć zobowiązanie finansowe na nasze konto lub podpisać niekorzystną umowę handlową, to tylko kilka z nich.

Warto przyjrzeć się bliżej sytuacjom, które powodują, że mimo rozważnego zarządzania domową kasą, możemy mieć problemy finansowe. To pozwoli uniknąć ich w przyszłości. Tym bardziej, że wśród opinii ekonomistów i innych ekspertów nie brakuje głosów, że „prawdziwy” kryzys związany z pandemią Covid-19 dopiero ma przyjść, więc warto dbać o finanse i szykować się na „czarną godzinę”.

Zapomniane mandaty i kary

Zróbmy rachunek sumienia – kto chociaż raz w życiu zapomniał zapłacić mandat za nieprzestrzeganie Kodeksu Ruchu Drogowego? A prawo stanowi jasno – mandaty trzeba płacić, inaczej stajemy się dłużnikami Skarbu Państwa. Tymczasem odsetek osób karanych, a wśród nich tych, które nie wywiązują się z uiszczenia kary, jest ogromny. Tylko w pierwszej połowie 2020 r. w samym województwie mazowieckim Policja wystawiła 243,5 tys. grzywien na kwotę 45,8 mln zł! Ale nie opłacamy także innych kar. Jak podje BIG InfoMonitor, w całym kraju od marca do października 2020 r. zaległości Polaków z tytułu nieopłaconych kar za jazdę bez biletu wzrosły o 32,7 mln zł do prawie 166 mln zł, a liczba dłużników – o 18 419 osób!

Jak nie stać się jednym z takich dłużników? Przede wszystkim należy trzymać się zasad. Najlepiej, gdy opłatę za mandat wniesiemy natychmiast lub w wyznaczonym ustawowo terminie 7 dni – sprawa jest wtedy zamknięta.

Jeśli jednak nie dopełnimy obowiązku, to według prawa już po kilkunastu dniach rusza postępowanie administracyjne i należność jest egzekwowana. W praktyce jednak urzędy działają wolniej (szczególnie obecnie, w okresie pandemii)
i postępowanie może się zacząć dopiero po kilku miesiącach lub nawet latach. Przez ten czas nikt nam nie „przypomni” o istniejącym zobowiązaniu, a dług rośnie.

– Proces windykacji kwoty ujętej na mandacie zaczyna się w momencie, gdy odpowiednia jednostka samorządu terytorialnego nie odnotuje wpłaty w przewidzianym terminie. Wtedy wystawiany jest tytuł wykonawczy. Trafia on do organu egzekucyjnego, czyli Urzędu Skarbowego właściwego dla miejsca zamieszkania osoby ukaranej. Co ważne, Urząd Skarbowy może w tym czasie wysyłać ponaglenia, ale nie jest to obowiązkowe. Nawet jeśli nie otrzymamy wezwania do zapłaty, Urząd ma w tym wypadku prawo ściągnąć zaległą sumę z nadpłaty podatku dochodowego. Jeśli takiej nie ma, zajmie środki z naszego konta bankowego – wyjaśnia ekspert, Katarzyna Lebek, ekspert Intrum.

Mniej, ale równie problematyczne są nieopłacone na czas kary za jazdę bez biletu komunikacją miejską lub inne wykroczenia. – W tym przypadku nie chodzi nawet o samą wysokość długu, który z miesiąca na miesiąc rośnie. Ważniejsze jest to, że po pewnym czasie, gdy staje się on na tyle wysoki, że konsument zostaje wpisany na oficjalną, „czarną” listę dłużników, np. do KRD. To może w praktyce mieć poważniejsze konsekwencje niż odsetki. Osoba, która znajdzie się w takim spisie, staje się np. niewiarygodnym kredytobiorcą w oczach banku i zdecydowanie ma ograniczone szanse na uzyskanie finansowania w przyszłości. Oprócz tych finansowych, to jeden z najważniejszych powodów, dla których powinniśmy unikać popadania w niechciane dług – dodaje Katarzyna Lebek.

Postępujesz nierozważnie w sieci? Będziesz mieć długi!

O procedurach bezpieczeństwa w sieci mówi się bardzo dużo, ale jak pokazują statystki, wciąż niewystarczająco dużo, bo Polacy regularnie stają się ofiarami cyberprzestępczości. Niestety, nierzadko na własne życzenie. Szacuje się, że ponad połowę przestępstw dokonywanych w Internecie stanowi phishing , czyli wyłudzanie danych – loginów i haseł, numerów kart kredytowych, w postaci zainfekowania komputera szkodliwym oprogramowaniem czy też nakłonienia „ofiary” do określonych działań. Oszuści podrabiają formularze firm kurierskich, portali aukcyjnych, operatorów komórkowych. Hakują także profile naszych znajomych w mediach społecznościowych, a potem podszywając się pod osoby, do których mamy zaufanie, proszą o przesłanie pieniędzy lub pomoc w podpisaniu umowy kupna lub kredytu.

– Cyberprzestępcy najczęściej wykorzystują kradzione dane osobowe, by w imieniu ich właścicieli zaciągać kredyty czy pożyczki. „Ofiara” niestety najczęściej dowiaduje się o tym fakcie w momencie, gdy otrzymuje np. monit z banku przypinający o zapłacie, bo oczywiste jest, że złodziej nie będzie spłacał zobowiązania. Przestępcy działający w Internecie są coraz bardziej przebiegli. Nie tylko mogą sczyścić nasze konto bankowe do zera, ale wpędzić nas w dodatkowe dugi, uruchamiając debet, itp. – wyjaśnia Katarzyna Lebek, ekspert Intrum.

Jak zatem uniknąć rozwoju takiego czarnego scenariusza? Najważniejsze jest wyrobienie w sobie odpowiednich nawyków. Zwróćmy również szczególną uwagę na to, w jaki sposób robimy zakupy w sieci. Choć to bardzo wygodne, nie powinniśmy dodawać/zapisywać naszych kart płatniczych na naszych kontach w sklepach internetowych czy różnego rodzaju aplikacjach. Ograniczmy „widoczność” naszych danych w cyberprzestrzeni do minimum. Absolutnie nie zgadzajmy się na to, gdy ktoś prosi nas o zdjęcie naszej karty na potwierdzenie zakupu, itp. Pamiętajmy, że w ten sposób nie działają rzetelni sprzedawcy. Gdy otrzymujemy kod z naszego banku, by potwierdzić płatność online (przelew elektroniczny czy transakcję mobilną), sprawdźmy dokładnie, czy wszystkie dane się zgadzają – czy kwota jest odpowiednia i czy pieniądze mają trafić do właściwego odbiorcy. Zdarza się bowiem, że oszuści przechwytują takie wiadomości tekstowe i zmieniają je w taki sposób, by wyłudzić pieniądze od kupującego.

W dobie pandemii Covid-19 znacznie wzrosła ilość umów zawieranych przez Internet czy telefon. Uważajmy, na warunki, które są nam proponowane, na to, co podpisujemy, by nie wplątać się w koszty, które mogą znacznie obciążyć nasz budżet, a pewnych sytuacjach nawet prowadzić do zadłużenia. Pamiętajmy o naszych prawach – jeżeli dokonujemy jakieś transakcji na odległość i sprzedawca słownie przedstawia nam warunki, a my w tej samej formie się na nie zgadzamy, to nie oznacza, że taka umowa jest w pełni wiążąca. Musi być ona potwierdzona na jakimś trwałym nośniku, np. w postaci tradycyjnej, papierowej umowy, smsa lub wiadomości e-mail. I najczęściej w następnym kroku od klienta wymagane jest podjęcie jakiegoś kroku, tzn. – zazwyczaj powinniśmy dodatkowo odpowiedzieć na tego e-maila czy odesłać podpisaną umowę.

– Oznacza to, że mamy czas na wycofanie się, jeżeli zorientujemy się, że w trakcie zakupów online lub dokonywania transakcji przez telefon podjęliśmy pospiesznie niekorzystne dla nas decyzje, lub po prostu ktoś chce nas oszukać. Wtedy przerywamy cały proces i jesteśmy w stanie ochronić nasze finanse. Podpisanie „złej” umowy niekoniecznie bowiem od razu musi prowadzić do długów, ale w pewnych okolicznościach może obciążyć nasz domowy budżet. Jeżeli nasza sytuacja finansowa jest stabilna, płacenie miesięcznie dodatkowych 100 czy 200 zł może nie stanowić problemu, jednak, gdy okaże się, że będziemy musieli zacząć oszczędzać, każda złotówka będzie mieć znaczenie. Wtedy płacenie np. za „niechciany” abonament TV lub spłata kolejnych rat za gadżet, na którego kupno zostaliśmy namówieni, może już wiązać się z realnym zadłużeniem – zaznacza Katarzyna Lebek, ekspert Intrum.

Aby uniknąć takich problemów, zawsze powinniśmy świadomie podchodzić do dokonywania zakupów online i zawierania transakcji w sieci. Chwila nieuwagi, czy tzw. grzech zaniechania może mieć poważne konsekwencje. Żądajmy treści dokumentów na „piśmie”, Dokładnie sprawdźmy, czy do ustnie omawianej oferty przypadkiem nie zostały dołączone inne produkty i pakiety, na które wcześniej się nie zgadzaliśmy. Jeżeli nie jesteśmy pewni, nie rozumiemy wszystkich warunków, pytajmy sprzedawcy. Ten kompetentny i uczciwy zawsze powinien nam pomóc.

Nieużywane konta i abonamenty kosztują

Masz konto w banku, z którego nie korzystasz? Nie zwlekaj z jego zamknięciem. Nawet, jeśli na rachunku nie pojawiają się wpływy, a Ty nie dokonujesz żadnych operacji. Opłaty za prowadzenie konta nadal będą naliczane, oczywiście jeżeli taka opłata obowiązywała wcześniej w umowie z bankiem. Co więcej, na niezamkniętym koncie może pojawić się dług, jeżeli opłaty były regularnie pobierane, a nie było dostępnych środków. Procedury mówią, że jeżeli konto jest nieużywane, tzn. przez dłuższy czas na nie są na nim dokonywane transakcje, bank może w takiej sytuacji wypowiedzieć umowę automatycznie. Zazwyczaj jednak zanim do tego dojdzie, mija nawet kilka lat. Bank nie chce tracić klientów, więc obserwuje, czy znów nie staliśmy się aktywnymi użytkownikami rachunku. Tymczasem zapominamy o dopełnieniu formalności, a nasze zadłużenie rośnie.

Podobnie może się zdarzyć, gdy założymy konto na jakiejś platformie streamingowej udostępniającej filmy czy muzykę. Rejestrujemy się, by skorzystać z próbnego pierwszego miesiąca, później jednak zapominamy zrezygnować z usługi, a opłaty są dalej naliczane i mogą nas obowiązywać przez dłuższy czas. Wszystko bowiem zależy od dostawcy usługi. Niektórzy zastrzegają możliwość skorzystania z promocyjnego okresu tylko wtedy, gdy konsument z góry decyduje się na roczną umowę. Wtedy „nagła” rezygnacja z niechcianego abonamentu może dodatkowo kosztować.

– Zwracajmy zatem uwagę na usługi, które nam są proponowane, szczególnie w okresie promocyjnym i zadbajmy o odpowiednie zakończenie umowy, kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas. Nie zostawiajmy niedokończonych spraw, nawet jeżeli chodzi o pozornie błahe kwestie, bo po pewnym czasie mogą one urosnąć do naprawdę dużych problemów. Porządek „w papierach” i panowanie nad wydatkami, to najlepszy sposób, by uniknąć długów” – radzi Katarzyna Lebek, ekspert Intrum.

Źródło: Intrum, Materiał prasowy

Oceń ten artykuł: