Apel mniejszości

Niezdecydowanie zapanowało na rynkach. Trwa walka między optymizmem gospodarczym a obawami o inflację. Tak, jakby każdy czekał na definitywny sygnał, może z raportu z rynku pracy USA. Na ten jednak trzeba poczekać aż do piątku. Wczoraj PMI z Eurolandu i ISM z USA były mocniejsze, ale bez większego wpływu. Dobre dane napływają z Polski i wzmacniają narrację za jastrzębim zwrotem RPP.

EUR/PLN wczoraj zszedł poniżej 4,47 i złoty był najsilniejszy od grudnia 2020 r. W umocnieniu pomógł rekordowo wysoki indeks PMI dla przemysłu, który razem z rewizją PKB za I kw. dobrze rokuje dla siły ożywienia w kolejnych miesiącach i skłania do podwyżek prognoz PKB dla całego 2021 r. bliżej 5 proc. Złotemu pomaga też wysoka inflacja (w maju 4,8 proc. r/r), która podsyca spekulacje o zmianie nastawienia RPP. Te oczekiwania znalazły wsparcie w słowach Łukasza Hardta z RPP, według którego sygnalna podwyżka stóp procentowych o 15 pb jest warta rozważenia już w czerwcu. Jego zdaniem Rada powinna rozpocząć od zmiany komunikacji, potem dokonać podwyżki stopy rezerwy obowiązkowej, a dopiero później przejść do podwyżki stopy referencyjnej. Jednocześnie uważa on, że program skupu aktywów powinien zostać podtrzymany. Hardt reprezentuje jastrzębi obóz, który jest w mniejszości, stąd jego komentarze nie przesądzają o wyniku przyszłotygodniowego posiedzenia RPP. Póki prezes NBP Adam Glapiński zamierza upierać się przy swojej wizji braku podwyżek do połowy 2022 r., w Radzie trzeba zebrać grono aż sześciu członków, żeby prezesa przegłosować. Ostatnie komentarze członków nie wskazują, aby tylu się znalazło. Jeśli większość w Radzie pozostaje gołębia, to w tym tonie powinien wybrzmieć komunikat po posiedzeniu RPP 9 czerwca i równie gołębi (jeśli nie bardziej) będzie przekaz prezes Glapińskiego na konferencji 11 czerwca. To są główne czynniki ryzyka dla obecnie obserwowanej siły złotego.

Na rynkach zewnętrznych EUR/USD walczy z 1,22. Wczorajsze próby silniejszego wyrwania wyżej szybko zostały zgaszone, sygnalizując słabość popytu. Albo jego wątpliwości, czy podbijanie wyceny eurodolara ma sens, gdy padły już pierwsze sygnały ostrzegawcze z EBC względem siły waluty (Villeroy w ubiegłym tygodniu), a także stanowisko Fed odnośnie redukcji QE pozostaje tematem spekulacji. Warunkiem odchodzenia od akomodacyjnej polityki jest „znaczący postęp” w poprawie wskaźników ekonomicznych, w tym w szczególności sytuacji na rynku pracy. Dlatego w tym tygodniu tak dużą uwagę przywiązuje się do raportu NFP, który poznamy w piątek. Z perspektywy rynku FX jest to jednak czynnik paraliżujący krótkoterminowe trendy. Z tego powodu jest prawdopodobne, że EUR/USD do piątku nie odklei się od 1,22.

Źródło: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

Oceń ten artykuł: