Pozwy zbiorowe nie staną się remedium na opcje walutowe

Pozew zbiorowy

Gazeta Finansowa

 

Przyjęcie ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym – powszechnie nazywanej ustawą o pozwach zbiorowych – nie rozwiąże problemu opcji walutowych. Pozew zbiorowy będzie całkowicie nową instytucją w polskim prawie procesowym. Co do zasady, w obowiązującym prawie, nie jest możliwe, aby dwie lub więcej osób dochodziło roszczeń w jednym postępowaniu. Dotyczy to nawet sytuacji, gdy roszczenia powstały na tle tego samego stanu faktycznego lub są oparte na jednakowej podstawie prawnej, a istotne okoliczności faktyczne są wspólne dla nich wszystkich. Oznacza to, że każda z osób musi indywidualnie wnieść pozew ze swoim roszczeniem i prowadzić postępowanie przed sądem.

Korzyść z pozwu zbiorowego

Ideą pozwu zbiorowego jest przełamanie tej zasady poprzez wprowadzenie możliwości, aby grupa osób, w jednym postępowaniu sądowym, mogła dochodzić indywidualnych roszczeń przysługujących poszczególnym członkom tej grupy. Niezaprzeczalną korzyścią pozwu zbiorowego będzie zatem stworzenie możliwości łączenia się osób w grupę, w celu wspólnego prowadzenia jednego procesu, a w konsekwencji umożliwienie sądowi rozstrzygania o wielu roszczeniach w trakcie jednego procesu.

Podobne roszczenia

Zgodnie z projektem ustawy, podstawowym warunkiem łączenia indywidualnych roszczeń w pozew zbiorowy jest podobieństwo takich roszczeń. Zatem rozważając pozew zbiorowy w kontekście transakcji walutowych tzw. opcji, trzeba przede wszystkim zastanowić się, czy roszczenia wynikające z tych transakcji są „podobne”. Oczywiście dodać należy, że podobieństwo, nie jest podobieństwem w rozumieniu potocznym, ale musi spełniać wymogi definicji ustawowej. Dalej, myśląc o podobieństwie roszczeń, trzeba pamiętać, że musi ono dotyczyć tych z nich, które są kierowane przeciwko jednemu pozwanemu.

Różnorodność argumentacji

Odwołując się do doniesień w mediach wydaje się, że transakcje walutowe były zawierane w innych okolicznościach faktycznych, a często także prawnych, co powoduje, że trudno twierdzić, że wynikają z nich podobne roszczenia w rozumieniu ustawy. Różnorodność argumentacji prawnej, na którą powołują się strony transakcji walutowych, aby przekonać do swoich racji, rodzi dodatkowe wątpliwości, czy roszczenia konkretnych osób mogą być uznane za podobne. Istotne jest bowiem, że uznanie przez grupę, że osoby wchodzące w jej skład mają podobne roszczenia, nie jest wiążące dla sądu. Przeciwnie, sąd musi zbadać tę okoliczność w postępowaniu wstępnym, poświęconym wyłącznie sprawie podobieństwa roszczeń.

Zasadność roszczeń

Można się spodziewać, że w takim postępowaniu pozwany będzie kwestionował podobieństwo roszczeń. Wstępny etap postępowania kończy się postanowieniem podlegającym zaskarżeniu. Zażalenie będzie rozpoznawane przez sąd odwoławczy. A zatem dopiero, gdy sąd odwoławczy przyjmie, że rzeczywiście roszczenia są podobne, rozpocznie się postępowanie merytoryczne mające za zadanie ocenę zasadności roszczeń.

Długotrwała procedura

Dwustopniowa procedura przewidziana w ustawie, całkowicie zresztą zasadna, spowoduje, że w skomplikowanych pod względem faktycznym i prawnym sprawach, pierwszy etap postępowania będzie trwał bardzo długo. Nietrudno bowiem sobie wyobrazić, że dokładne zbadanie wszelkich okoliczności zawarcia przez członków grupy np. kilkunastu transakcji walutowych, będzie wymagało przeanalizowania kilkuset stron dokumentów (często w obcym języku), korespondencji stron, nagrań rozmów telefonicznych oraz przesłuchania co najmniej kilkunastu świadków.

Lepiej się porozumieć

Biorąc powyższe pod uwagę, a także fakt, że instytucja pozwu zbiorowego będzie novum dla sądów, to strona, która chce podnieść roszczenia związane z transakcją walutową, powinna raczej rozważyć wniesienie tradycyjnego pozwu, a nie liczyć na pozew zbiorowy, który i tak nie zwolni powoda z konieczności udowodnienia swoich roszczeń. Poza tym przed wszczęciem postępowania, bez względu na to, czy wnoszony jest pozew zbiorowy czy tradycyjny, należy podjąć realną próbę polubownego zakończenia sporu. Takie rozwiązanie jest często najlepsze dla obydwu stron, pozwalając im na skoncentrowanie uwagi na ich działalności, a nie sprawie prowadzonej przed sądem.

Wojciech Jaworski
Autor jest adwokatem, współpracuje z kancelarią Allen & Overy A. Pędzich

źródło: „Gazeta Finansowa”

Oceń ten artykuł: