W drugiej połowie 2020 r. przybyło zadłużonych bankrutów

W drugiej połowie 2020 r. przybyło zadłużonych bankrutów

Druga połowa 2020 roku była rekordowa pod względem liczby upadłości konsumenckich. Sądy orzekły ją wobec 8,4 tys. osób – to blisko dwukrotnie więcej niż w pierwszym półroczu. Większość bankrutów miała na swoim koncie przeterminowane zobowiązania finansowe: 65% z nich w dniu ogłoszenia upadłości było notowanych w Krajowym Rejestrze Długów, zaś 51% widniało wśród dłużników już rok wcześniej.

Pandemia pozostawiła ślad w portfelach konsumentów i w wielu przypadkach przyczyniła się do bankructwa Polaków. Według danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej w pierwszej połowie roku zbankrutowało 4,3 tys. osób. Natomiast w drugiej już 8,4 tys. Większość konsumentów, którzy ogłosili upadłość, można było znaleźć w danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej (5,5 tys.). Na rok przed ogłoszeniem widniało w nim 51% bankrutów. Na pół roku przed orzeczeniem upadłości odsetek ten rósł do 58%, a w dniu ogłoszenia upadłości do 65%. W drugim półroczu suma ich zaległych zobowiązań przekroczyła 310,2 mln zł. To ponad dwukrotnie więcej niż w pierwszym półroczu 2020 r. (118,5 mln zł). Łącznie w całym ubiegłym roku bankrutujący konsumenci mieli niespłacone 429 mln zł.

– Bankructwo to ostateczność, ale jednocześnie efekt długiego procesu, którego symptomy można dostrzec znacznie wcześniej. Pierwszym sygnałem niewypłacalności jest nieradzenie sobie ze spłatą rachunków czy zobowiązań. Z danych KRD wynika, że każdy statystyczny bankrut w dniu upadłości miał średnio 37 tys. zł długów wobec ponad dwóch wierzycieli. Jeśli więc wartość zaległych zobowiązań przekracza możliwości spłaty, liczba wierzycieli upominających się o pieniądze rośnie, a długi zaczynają się kumulować, może to być objaw poważnych problemów finansowych, których finałem będzie ogłoszenie upadłości – mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.

 Wraz z długiem rośnie ryzyko niewypłacalności

W odróżnieniu od liczby upadłości w 2020 r., liczba dłużników-konsumentów wpisanych do KRD nie zmieniła się znacząco r/r. W porównaniu do grudnia 2019 r., w ostatnim miesiącu minionego roku było ich o ok. 34 tys. mniej, a łącznie prawie 2,5 mln osób. Urosła za to suma długu, z 45,6 mld zł na koniec 2019 roku do 48 mld zł w grudniu 2020 roku. Średnio każdy dłużnik miał do oddania ponad 19,5 tys. zł.

– Dane naszego rejestru pokazują, że w czasie pandemii większe problemy ze spłacaniem zobowiązań miały osoby zadłużone jeszcze przed jej wybuchem. Można przypuszczać, że wiele z nich nie było przygotowanych na taki scenariusz wydarzeń lub pracowało w branżach, które dotknął koronakryzys. Przeterminowane zobowiązania, bo takie odnotowujemy właśnie w KRD, są w takich sytuacjach dużym obciążeniem – dodaje Adam Łącki.

Do KRD dłużnicy wpisywani są zgodnie z Ustawą o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych, a więc m.in. zostali powiadomieni o zadłużeniu minimum 30 dni po upływie terminu płatności i otrzymali 30 dodatkowych dni na zapłatę.

 Kto najczęściej ogłasza upadłość

W poprzednich latach upadłości konsumentów najczęściej przypadały w udziale kobietom. Według ostatnich danych sytuacja jest już wyrównana. Spośród bankrutów z drugiej połowy 2020 roku notowanych w KRD równe 50 proc. stanowiły kobiety, a drugie 50 proc. mężczyźni. Suma zobowiązań, jakie pozostawiły po sobie panie, wyniosła ponad 137 mld zł, a panowie ponad 173 mld zł.

Większość konsumentów, którzy nie poradzili sobie ze spłatą zobowiązań i ogłosili bankructwo w drugiej połowie 2020 roku oraz byli wcześniej wpisani do KRD, mieszka w miastach – to niemal 4,5 tys. osób. Mniej niż co dwudziesty (17%) mieszka na wsi.

Jedna na dziesięć upadłości konsumenckich miała miejsce w województwie śląskim (1143), nieco mniej bankrutów pochodziło z województwa mazowieckiego (773), a trzecie miejsce zajęło województwo wielkopolskie, z liczbą 541 upadłości konsumenckich. W pozostałych regionach takich osób było mniej niż 500.

– Upadłości konsumenckich mogłoby być więcej, gdyby nie pomocowe działania rządu, które wymuszały na pracodawcach m.in. utrzymywanie miejsc pracy i powstrzymały szybki wzrost bankructw, szczególnie w pierwszej połowie roku. Możemy się spodziewać, że w 2021 roku wciąż będziemy notować wysokie liczby upadłości konsumenckich do czasu, aż nie ustabilizuje się sytuacja pandemiczna i gospodarcza. Dla wielu osób ogłoszenie bankructwa może stanowić jedyną furtkę do zaspokojenia roszczeń wierzycieli, pozbycia się długów i rozpoczęcia nowego życia bez obciążeń finansowych – dodaje Adam Łącki.

 Wierzyciel to nie wróg

W drugim półroczu 2020 r. ogłaszający upadłość konsumenci byli najczęściej dłużni bankom (135,2 mln zł), funduszom sekurytyzacyjnym (118,7 mln zł) i firmom pożyczkowym (25,6 mln zł).

– Warto zwrócić uwagę, że w większości wierzycielami konsumentów-bankrutów są instytucje finansowe, które często mogą zaproponować pomoc dłużnikowi w zwrocie należności, przedstawiając mu dostosowany do jego możliwości plan spłaty czy konsolidując zaciągnięte zobowiązania. Nasze doświadczenie pokazuje, że nawet z bardzo trudnej sytuacji można znaleźć wyjście. Wymaga to jednak woli i determinacji samego zadłużonego. Jeśli skorzysta on z propozycji wierzyciela, dotyczącej planu spłaty, będzie go realizował i nie zaciągnie kolejnych długów, to wizja bankructwa i utraty majątku się oddali – zaznacza Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.

Źródło: KRD

Oceń ten artykuł: