W marcu dolar był słabszy, a złoty mocniejszy


Portal Skarbiec.Biz | Wiadomości rynkowe

Marek Rogalski
Główny analityk walutowy
Kamil Gaworecki
Makler papierów wartościowych
Departament Doradztwa i Analiz DM TMS Brokers S.A.

Zastrzeżenia Skarbiec.Biz: Portal Skarbiec.Biz zamieszcza m.in. przedruki publikacji przygotowanych przez instytucje finansowe, firmy doradcze, czasopisma, portale albo autorów indywidualnych. Fakt, iż dokonujemy takich przedruków nie może być uważany za równoznaczny z rekomendowaniem ich usług. Nie prowadzimy analiz w zakresie jakości oraz rzetelności działania innych przedsiębiorców i nie udzielamy komukolwiek jakichkolwiek rekomendacji z zakresie korzystania z usług autorów przedrukowanych przez nas publikacji. Poglądy i opinie wyrażone w przedrukach prezentują zapatrywania autorów i mogą nie być zbieżne z poglądami i opiniami Portalu Skarbiec.Biz.

W marcu dolar był słabszy, a złoty mocniejszy

Miesięczny raport walutowy DM TMS Brokers S.A.

I. WALUTY:

Rynek międzynarodowy:

W marcu dolar nadal tracił na wartości na rynkach światowych. Zbiorczy US Dollar Index badający relacje "zielonego" względem sześciu głównych par, spadł do 30 marca b.r. do 82,93 pkt. z 83,57 pkt. w końcu lutego. Można się spodziewać, że tendencja ta będzie kontynuowana także w kwietniu.

W przypadku EUR/USD zapoczątkowane jeszcze w pierwszej dekadzie grudnia z okolic 1,3365 spadki zakończyły się 12 stycznia b.r. na poziomie 1,2868, z którego rozpoczęła się kolejna fala wzrostowa, która doprowadziła do ustanowienia nowego lokalnego maksimum na poziomie 1,3409 podczas sesji 22 marca b.r. Od tego czasu notowania weszły w konsolidację ograniczaną od dołu przez poziom 1,3250.

Słabość amerykańskiej waluty w ostatnich tygodniach to w dużej mierze wynik powrotu obaw, co do przyszłości amerykańskiej gospodarki. Może się okazać, że grudniowo-styczniowy powiew optymizmu był krótkotrwały, a przedstawiane wcześniej argumenty pesymistów zaczynają się stopniowo materializować. Wszystko oczywiście kręci się wokół przyszłych działań amerykańskiego FED. Przypomnijmy, że o ile jeszcze na jesieni ub.r. inwestorzy obawiając się mocniejszego spowolnienia amerykańskiej gospodarki spodziewali się, że do pierwszej obniżki stóp procentowych dojdzie jeszcze w I kwartale 2007 r., a w całym roku będzie ich kilka, to w styczniu zaczęto mówić, o co najwyżej o jednym cięciu w końcu roku. Nie zmienia to jednak faktu, że prognozy, co do zachowania się dolara w perspektywie kolejnych miesięcy, nadal są dosyć rozbieżne. Datowana na 7 marca ankieta Reutera pokazuje, iż w perspektywie 12 miesięcy szacunki, co do kształtowania się kursu EUR/USD wahają się od 1,21 do 1,44. Prześledźmy jednak poszczególne fakty.

Podczas zakończonego 21 marca posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) główna stopa procentowa pozostała na poziomie 5,25 proc. Z komunikatu towarzyszącego tej decyzji usunięto jednak stałe sformułowanie mogące sugerować możliwość ewentualnej podwyżki stóp procentowych, jeżeli tego będzie wymagała sytuacja. Zastąpił je zwrot, że przyszłe decyzje będą zależały od prognoz inflacji i wzrostu gospodarczego. Tym samym przesłanie okazało się bardziej "gołębie", a inwestorzy odebrali je jako sygnał, że FED zaczyna przygotowywać się do obniżki stóp procentowych. Na rynku natychmiast wzrosły oczekiwania, iż mogłoby do niej dojść przed spodziewanym dotychczas terminem – późną jesienią. Tyle, że członkowie FOMC przyznali, że nadal obawiają się o wciąż zbyt wysoką ich zdaniem inflację, dodając, że ostatnie dane makroekonomiczne były "mieszane". Stwierdzono, że korekta na rynku nieruchomości jeszcze się nie zakończyła, chociaż podtrzymano stwierdzenie, że gospodarka amerykańska w perspektywie najbliższych kwartałów będzie się rozwijać w "umiarkowanym" tempie. Co to wszystko oznacza? Niewątpliwie FED zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że znajduje się w pewnym potrzasku – z jednej strony inflacja nie spada tak szybko jak tego wcześniej oczekiwano, a z drugiej z gospodarki napływają mieszane sygnały mogące w negatywnym scenariuszu sugerować recesję. Dlatego też dane makroekonomiczne z najbliższych miesięcy będą obserwowane ze szczególną uwagą. Chociażby też, dlatego, aby znaleźć w nich potwierdzenie, bądź zaprzeczenie pesymistycznego scenariusza nakreślonego w ostatnich tygodniach przez byłego szefa FED, Alana Greenspana. Przypomnijmy, że nie wykluczył on możliwości wystąpienia recesji jeszcze w tym roku (z 30 proc. prawdopodobieństwem), dodając, iż są sygnały, że kilkuletni cykl wzrostu zbliża się do końca. Później przestrzegł jeszcze przed ryzykiem rozprzestrzenienia się kryzysu w sektorze pożyczek hipotecznych na pozostałe obszary gospodarki. W tym kontekście interesująca była wypowiedź obecnego szefa Rezerwy Federalnej, Bena Bernanke. Prezentując okresowy raport na temat stanu gospodarki w Kongresie przyznał, że wzrosła niepewność. Natychmiast dodał jednak, że nadal podtrzymuje perspektywy jej umiarkowanego wzrostu.

Kluczem może okazać się sytuacja na rynku nieruchomości, która ponownie znalazła się w centrum uwagi inwestorów w ostatnich tygodniach. W pierwszych dniach marca pojawiły się informacje o możliwościach sporych kłopotów firm udzielających pożyczek hipotecznych dla bardziej ryzykownych klientów, tzw. sektora "subprime". Wyraźnie rosnące w ostatnich latach ceny domów doprowadziły do sytuacji, w której pożyczek na ich zakup zaczęto udzielać nawet osobom, które jeszcze kilka lat temu odeszłyby z kwitkiem. Zabezpieczeniem miały być nadal rosnące ceny, a wielu pośredników szło na dodatkowe udogodnienia godząc się na przykład na spłacanie tylko odsetek przez określony czas. Kiedy na jesieni ub.r. ceny zaczęły spadać, a rosnące stopy procentowe w USA znacznie podrożyły comiesięczne raty, wielu klientów wymówiło umowy stawiając firmy pożyczkowe na skraju bankructwa. A to z kolei mogłoby zaszkodzić całemu sektorowi finansowemu. Na razie rynek uspokoiły zapewnienia dużych banków, iż sytuacja ze złymi kredytami znajduje się pod kontrolą, a także nieoczekiwany, bo 3,9 proc. m/m wzrost sprzedaży domów na rynku wtórnym w lutym. Niemniej jednak dla rynku pierwotnego zanotowano 3,9 proc. m/m spadek, a indeks nastrojów wśród pośredników nieruchomości NAHB zniżkował w marcu do 36 pkt.. Z kolei dane o liczbie rozpoczętych budów i wydanych pozwoleń w lutym były mieszane. W pierwszym przypadku zanotowaliśmy wzrost do 1.525 mln, a w drugim spadek do 1.532 mln. Przypomnijmy jednak, że w styczniu obie te wartości zanotowały spadki, w tym liczba nowych budów zmniejszyła się o ponad 14 proc. m/m. Tym samym ewentualne wrażenie stabilizacji może być złudne, w przypadku, kiedy sytuacja w sferze pożyczkowej nadal by się pogarszała. Warto pamiętać o tym, iż czasem będzie ona mieć ono coraz większy wpływ na poziom konsumpcji, czyli jednego z głównych motorów wzrostu PKB.

Kolejnym segmentem amerykańskiej gospodarki, który może w najbliższych miesiącach zaznaczyć swoją słabość jest sektor wytwórczy, chociaż odpowiada on za mniej niż 20 proc. ogółu PKB. Dosyć ciekawa sytuacja dotyczy odczytów indeksu Chicago PMI, który w lutym spadł do 47,9 pkt. (poniżej recesyjnej bariery 50 pkt.), aby w marcu gwałtownie odbić się do 61,7 pkt. Wskazania te nie zostały potwierdzone przez publikowane wcześniej indeksy New York Mfg i Philladelphia FED, które spadły w marcu odpowiednio do 1,85 pkt. i 0,2 pkt. To sprawiło, że "globalny" odczyt, czyli wskaźnik ISM po wzroście w lutym do 52,3 pkt., w kolejnym miesiącu zniżkował do 50,9 pkt. Wyraźnie wzrósł natomiast subindeks cen płaconych (do 65,5 pkt.), co pokazuje, że producenci ponoszą większe koszta za sprawą wzrostu cen energii (ropy naftowej) w ostatnich tygodniach. Pytaniem jest, czy i kiedy przeniesie się to na inflację PPI i dalej na konsumenta (CPI). Tak czy inaczej warto będzie śledzić sytuację na tym rynku w perspektywie kolejnych miesięcy.

Mieszane wskazania dawały także odczyty PKB za IV kwartał. O ile pierwszy był dosyć optymistyczny i wyniósł 3,5 proc., o tyle druga rewizja była największą od 9 lat i sprowadziła wynik do 2,2 proc. Z kolei trzeci, finalny odczyt z 29 marca b.r. wbrew prognozom pokazał wzrost PKB o 2,5 proc. Jeszcze niższy był indeks PCE Core, który wyniósł 1,8 proc. przy 1,9 proc. w drugim i 2,1 proc w trzecim odczycie. Teoretycznie, może to sugerować stopniowe wygasanie presji inflacyjnej, chociaż sygnały dotyczące odczytów CPI i PPI na razie tego wyraźnie nie potwierdzają. Nieco inaczej wygląda sfera realna gospodarki. W styczniu dynamika sprzedaży detalicznej spadła do zera, a produkcji przemysłowej była ujemna. W lutym sprzedaż wzrosła tylko o 0,1 proc. m/m, a bez uwzględnienia samochodów spadła o 0,1 proc. m/m. Z kolei produkcja przemysłowa nieoczekiwanie zwyżkowała aż o 1 proc. m/m, a wykorzystanie mocy wzrosło do 82 proc. Pytanie jednak na ile ta poprawa będzie trwała. Pesymistyczne były także informacje o deficycie handlowym Stanów Zjednoczonych, który wzrósł w styczniu do 61,45 mld USD z 59,12 mld USD po rewizji w listopadzie.

Pogorszeniu uległy także nastroje wśród konsumentów, chociaż ten fakt nie powinien dziwić biorąc pod uwagę rosnącą niepewność na rynku nieruchomości. I tak indeks zaufania Conference Board po wzroście do 111,2 pkt. w lutym, w marcu spadł do 107,2 pkt. Zniżkował także indeks nastrojów Uniwersytetu Michigan – w końcu marca jego wartość wyniosła 88,4 pkt. Dosyć ciekawa sytuacja panowała natomiast w sektorze usług, które są odpowiedzialne za 2/3 wzrostu amerykańskiej gospodarki. O ile w styczniu wartość indeksu ISM wzrosła do 59 pkt. z 56,7 pkt. w grudniu, o tyle w lutym cała zwyżka została wymazana i indeks spadł do 54,3 pkt. Jednak, jeżeli prześledzimy historię, to takie spadki już miały miejsce i później odczyty powracały do wzrostów. To czy tak się stanie pokażą kolejne dane (poznamy je 4 kwietnia b.r. po południu), chociaż obecnie będą im towarzyszyć większe emocje. Kluczowa będzie także sytuacja na amerykańskim rynku pracy, która na razie pozostaje względnie dobra. Opublikowane 8 marca informacje o liczbie nowych etatów w sektorach pozarolniczych pokazały wprawdzie ich wzrost o 97 tys. wobec oczekiwanych 100 tys., ale podobnie jak ostatnio wcześniejsze dane zostały zrewidowane do góry (do 146 tys. ze 111 tys.). Niemniej jednak kolejne dane (6 kwietnia b.r.) będą śledzone dosyć uważnie. Jeżeli odczyt ponownie wyniesie około 100 tys. nowych miejsc pracy, a poprzednie dane nie zostaną zrewidowane w górę, to będzie sugerować powolne pogarszanie się sytuacji na tym rynku.

Kluczowe w najbliższych miesiącach będą także dane o inflacji, które jednak ostatnio były dosyć mieszane. Wprawdzie najwyższe odczyty zanotowano na jesieni ub.r. i od tego momentu presja na wzrost cen pomału wygasa, to jednak proces ten odbywa się zbyt wolno. Dodatkowo w styczniu inflacja CPI w ujęciu bazowym nieoczekiwanie wzrosła (o 0,3 proc. m/m i 2,7 proc. r/r) wprawiając niektórych analityków w konsternację. Natomiast w lutym wzrost ten był zgodny z oczekiwaniami wynosząc 0,2 proc. m/m, ale wskaźnik w ujęciu rocznym utrzymał się na poziomie 2,7 proc. r/r. Na wysokim poziomie utrzymywał się także wskaźnik cen produkcyjnych (PPI) w ujęciu bazowym (1,8 proc. r/r). Warto będzie, zatem uważnie obserwować kolejne odczyty, gdyż może się okazać, że te wzrosty mają charakter krótkotrwały. Na razie jednak inflacja nie znajduje się na komfortowym poziomie, co zaznaczają też członkowie FED.

Pewien niepokój wzbudziła natomiast zaskakująca publikacja danych o napływie kapitałów netto (TIC) do USA, gdyż grudniowy odczyt był najniższy od stycznia 2002 r. Wyniósł jedynie 15,6 mld USD wobec 84,9 mld USD po rewizji w listopadzie. Poprawa nastąpiła w styczniu, kiedy to napływ wyniósł 97,4 mld USD. Jednak dane grudniowe zrewidowano jeszcze bardziej w dół – do 14,3 mld USD. Takie spore zmiany mogą jednak budzić pewien niepokój, zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatni odczyt danych o deficycie obrotów bieżących za IV kwartał. Wprawdzie był on nieco mniejszy i wyniósł 195,7 mld USD, to jednak miesięcznie daje to 65,23 mld USD, czyli mniej niż wynika z uśrednienia danych TIC za grudzień i styczeń (55,85 mld USD).

A co w strefie euro? Podczas posiedzenia 8 marca b.r. Europejski Bank Centralny, zgodnie z oczekiwaniami podniósł główną stopę procentową o 25 p.b. do poziomu 3,75 proc. W przeciwieństwie do słów wygłoszonych miesiąc wcześniej (8 lutego), Jean-Claude trichet nie był aż tak "jastrzębi". Nie padło już sformułowanie o konieczności zachowania "wzmożonej czujności" przez bank centralny, podobnie jak słowa, że stopy procentowe pozostają na niskim poziomie. Zamiast tego stwierdzono, że ECB będzie uważnie monitorował wszelkie obszary aktywności gospodarki mogące stanowić zagrożenie dla stabilności cen, a poziom stóp procentowych pozostaje umiarkowany. Powtórzono jednocześnie, że wzrost gospodarczy ma silne podstawy, co przełożyło się na wzrost prognoz dynamiki PKB w tym roku, ale przy jednoczesnym obniżeniu wskazań dla inflacji. Zdaniem ECB w najbliższych miesiącach powinna ona pozostać stabilna, po czym można spodziewać się jej wzrostu w końcu bieżącego roku i w 2008 r. Tutaj członkowie Europejskiego Banku Centralnego upatrują potencjalnego ryzyka, które skłaniać ich będzie do zacieśniania polityki monetarnej. Tym samym na rynku nadal utrzymują się oczekiwania, że do kolejnej podwyżki o 25 p.b. dojdzie w czerwcu b.r. Im bliżej będzie tego okresu, rynek zacznie się zastanawiać, co dalej. To czy stopy w strefie euro wzrosną powyżej poziomu 4,00 proc. w tym roku zadecydują publikacje danych makroekonomicznych, a także globalna sytuacja na rynkach. Członkowie ECB będą musieli ocenić, czy aby kolejne podwyżki nie okażą się być zbyt ryzykowne, jeżeli sytuacja w światowej gospodarce zacznie się pogarszać.

Tymczasem inflacja na razie pozostaje stabilna – w styczniu i lutym wskaźnik HICP dla krajów "trzynastki" utrzymywał się na poziomie 1,8 proc. r/r, aby w marcu wzrosnąć do 1,9 proc. r/r. Te wartości nadal były poniżej poziomu referencyjnego banku centralnego (2,0 proc. r/r), co ma miejsce już od września ub.r.. Warto jednak zwrócić uwagę na spory wzrost podaży pieniądza M3 – w lutym aż o 10 proc. r/r – co w dłuższym terminie będzie czynnikiem pro-inflacyjnym. Na wysokim poziomie utrzymały się natomiast wskaźniki nastrojów gospodarczych – w lutym indeks wzrósł do 109,7 pkt, a w marcu do 111,2 pkt. To pokazuje, że wpływ podwyżki stawek VAT w Niemczech mający miejsce na początku bieżącego roku był mniejszy niż sądzono. Zresztą w marcu wskaźnik IFO obrazujący nastroje wśród tamtejszych przedsiębiorców poszedł nieoczekiwanie do góry (107,7 pkt.) przełamując tendencję spadkową z ostatnich dwóch miesięcy. Bardzo dobre okazały się natomiast dane o wzroście gospodarczym w strefie euro w IV kwartale ub.r., zwłaszcza, że wyraźniejsze ożywienie zanotowano nawet w krajach, które dotychczas nie mogły się tym zbytnio pochwalić – np. Włochy. I tak jak podał Eurostat, wzrost w krajach "trzynastki" wyniósł w IV kwartale ub.r. 3,3 proc. r/r i 0,9 proc. kw/kw.

Rynek krajowy:

W lutym i marcu złoty zdołał w sporej części odrobić poniesione w styczniu b.r. straty. O ile będące pewną syntetyczną miarą siły naszej waluty odchylenie od parytetu, w dniu 31 stycznia wynosiło 17,52 proc. po mocnej stronie, o tyle w końcu lutego 18,43 proc., a 30 marca 19,71 proc. Kurs EUR/PLN spadł do 3,8695 zł, a USD/PLN do 2,9058 zł (dane wg. fixingów NBP). Widoczne było pewne uodpornienie się naszej waluty na niepokojące informacje napływające z rynków zagranicznych w ostatnich tygodniach, co dobrze świadczy o jej sile w dłuższym okresie.

Niewątpliwie wsparciem dla złotego okazały się bardzo dobre dane makroekonomiczne z kraju, które rozbudziły oczekiwania, co do tempa wzrostu gospodarczego w kolejnych kwartałach 2007 r. Opublikowane jeszcze 29 stycznia b.r. dane Głównego Urzędu Statystycznego za 2006 r., pokazały najlepszy wynik od 1997 r. Wzrost wyniósł 5,8 proc. r/r, a jego motorem stały się inwestycje, których dynamika wyniosła 16,7 proc. r/r, a także popyt krajowy rosnący o 5,8 proc. r/r. Z kolei opublikowane 2 marca dane za IV kwartał pokazały tempo wzrostu PKB na poziomie 6,4 proc. r/r przy 19,3 proc. r/r wzroście inwestycji i 7,7 proc. r/r popytu krajowego. Po publikacji rewelacyjnych danych o dynamice produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w styczniu i lutym b.r. coraz częściej mówi się, że wzrost gospodarczy w tym kwartale wyniesie blisko 7 proc. r/r, a w całym 2007 r. może przekroczyć 6 proc. r/r. Ostatni odczyt danych o sprzedaży detalicznej wyniósł 17,5 proc. r/r, a produkcji przemysłowej 12,9 proc. r/r. Zdaniem resortu finansów szybszy wzrost gospodarczy może stworzyć przestrzeń do spadku deficytu sektora finansów publicznych w relacji do PKB poniżej założonych wcześniej 3,4 proc. Zapowiedziano także przyspieszenie prac nad zmianami w finansach publicznych – stosowne ustawy mają trafić do parlamentu w najbliższych tygodniach. Możliwa będzie obniżka składek rentownych już od początku lipca, co ma być elementem reformy tzw. klina podatkowego. Jak przyznała Zyta Gilowska może to kosztować tegoroczny budżet 3 mld zł, ale już w kolejnym roku wpływy z PIT i składki NFZ mogą być wyższe o 2,8 mld zł. Poinformowano także, iż poziom wykorzystania środków z funduszy strukturalnych z Unii Europejskiej ma wzrosnąć w tym roku do 80 proc., co gwarantuje ich dalszy napływ w przyszłości.

Z kolei wsparciem dla regionu stało się w lutym osłabienie amerykańskiego dolara (tutaj zwyczajowo korelacja jest odwrotna). Z kolei forint zyskał za sprawą wyboru byłego szefa węgierskiego oddziału firmy konsultingowej Deloitte na stanowisko nowego szefa Węgierskiego Banku Centralnego. Andras Simor jest uznawany przez rynki za niezależnego pragmatyka.

Istotną kwestią była także polityka pieniężna prowadzona przez banki centralne w naszym regionie. O ile w lutym stopy procentowe nie uległy zmianie, o tyle w marcu na ich obniżkę o 25 p.b. do poziomu 4,50 proc. zdecydował się Słowacki Bank Centralny. Z kolei nasza Rada Polityki Pieniężnej najprawdopodobniej już w kwietniu zdecyduje się analogiczny ruch, ale jednak w górę do 4,25 proc. Utrzymująca się wysoka dynamika popytu konsumpcyjnego i płac w ostatnim czasie, a także prognoza marcowej inflacji na poziomie 2,4 proc. r/r opublikowana przez resort finansów, sprawiają, że Rada nie podejmując decyzji o zaostrzeniu polityki pieniężnej, mogłaby narazić na szwank swoją wiarygodność i być zmuszona w kolejnych miesiącach do bardziej gwałtownych ruchów. W komunikacie po ostatnim posiedzeniu z 28 marca b.r. przyznano, że utrzymanie inflacji wokół celu w średnim terminie będzie wiązało się z koniecznością zacieśnienia polityki monetarnej w najbliższym czasie, co było istotną zmianą względem wcześniejszych "przekazów". Stanie się tak niezależnie od tego, iż zdaniem RPP kwietniowa projekcja inflacyjna może pokazać niższy przebieg od tej publikowanej w styczniu. To wynik wyższego od potencjalnego poziomu wzrostu PKB, a także wspomnianej wcześniej rosnącej konsumpcji i płac.

Inflacja CPI wzrosła w marcu o 1,9 proc. r/r, po 1,6 proc. r/r wzroście w lutym, a w marcu może ona przyspieszyć do 2,4 proc. r/r. Z kolei średnia płaca zwyżkowała o 6,4 proc. r/r względem 7,8 proc. r/r w styczniu, ale i tak jej dynamika pozostawała na poziomie wyższym od kilkumiesięcznej średniej. Szybko przyrastało także tempo wskaźnika cen produkcji sprzedanej przemysłu (PPI), które w lutym wyniosło 3,6 proc. r/r wobec 3,1 proc. r/r w styczniu, co może pokazywać, iż w obliczu rosnącej konsumpcji producenci zaczną przerzucać koszta na konsumentów.

PROGNOZA WALUTOWA NA KONIEC KWIETNIA 2007 R.:

Ostatnie tygodnie pokazały, że złoty, a także waluty naszego regionu są odporne na to, co dzieje się na zagranicznych rynkach. Przypomnijmy, że na przełomie lutego i marca b.r. przez rynki wschodzące przeszła fala wyprzedaży aktywów, mająca związek z zamykaniem spekulacyjnych pozycji opartych o tzw. strategie carry-trade. Polegała ona na tanim zapożyczaniu się (głównie w japońskich jenach) i inwestowaniu tych środków na innych rynkach dających większy procent. W sytuacji, kiedy w drugiej połowie lutego w Japonii wzrosły stopy procentowe (do 0,5 proc.), a kolejne podwyżki stały się bardziej prawdopodobne, rentowność takiego przedsięwzięcia zaczęła się zmniejszać. Dodatkowo rynki obiegły niepokojące informacje na temat perspektyw amerykańskiej gospodarki, na co dodatkowo nałożyło się tąpnięcie na giełdzie w Chinach. To wszystko doprowadziło do wzrostu awersji do ryzyka i niemal panicznego zamykania spekulacyjnych pozycji na rynkach wschodzących. Po pierwszej fali wyprzedaży emocje zaczęły jednak opadać, a inwestorzy zaczęli baczniej przyglądać się poszczególnym krajom, a te cieszące się dobrą opinią odnośnie perspektyw gospodarki ponownie znalazły się w centrum zainteresowania. To pokazuje, że inwestorzy nadal wyszukują atrakcyjne rynków, na których jeszcze będzie można "zarobić" mimo nieco pogarszającego się klimatu inwestycyjnego na świecie. Tym samym dopóki z Polski i krajów ościennych będą napływać pozytywne informacje, można będzie spodziewać się stabilizacji tych walut, bądź ich niewielkiej aprecjacji w perspektywie najbliższych tygodni. Niemniej jednak uwaga inwestorów cały czas będzie się koncentrować na informacjach napływających ze Stanów Zjednoczonych. Konkluzja, jaką można postawić z ostatniego posiedzenia FED jest taka, iż bank centralny zaczyna czuć się mniej komfortowo, niż jeszcze kilka miesięcy temu. Inflacja nie spada tak szybko jak to zakładano, a procesy zachodzące w sferze gospodarki nie są jednoznaczne. Nadal jednak pokutuje optymistyczne założenie, co do umiarkowanego tempa wzrostu amerykańskiej gospodarki w kolejnych kwartałach. Niemniej jednak inwestorzy będą uważnie śledzić poszczególne publikacje danych makroekonomicznych z USA starając się ocenić rzeczywiste prawdopodobieństwo wystąpienia negatywnego scenariusza, przed którym przestrzegał w ostatnich tygodniach były szef FED, Alan Greenspan. Tyle, że im gorsze one będą, tym większe będą oczekiwania, co do cięć stóp procentowych w kolejnych miesiącach i tym słabszy będzie dolar, zwłaszcza do euro. Sytuacja ta ulegnie zmianie dopiero w sytuacji, kiedy z Europejskiego Banku Centralnego zaczną napływać sygnały mogące przybliżać nas do zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych. Na razie wyraźnie ich nie widać.

Prognozy walutowe DM TMS Brokers S.A.

Para walutowa Poziom na koniec kwietnia 2007 r.
EUR/USD 1,3450
USD/PLN 2,8600
EUR/PLN 3,8450
CHF/PLN 2,3600

II. STOPY PROCENTOWE

W lutym średni poziom stóp procentowych 11 głównych banków centralnych świata wzrósł do 4,09 proc., a w marcu do 4,20 proc. W lutym do 3,25 proc. podniósł je szwedzki Riksbank, a do 0,50 proc. Bank Japonii. Z kolei w marcu na podwyżkę zdecydował się Europejski Bank Centralny (do 3,75 proc.), Szwajcarski Bank Centralny (do 2,25 proc.), Bank Nowej Zelandii (do 7,50 proc.), a także banki centralne Danii i Norwegii (oba do poziomu 4,00 proc.). W każdym przypadku decyzje uzasadniano obawami związanymi z rosnącym ryzykiem inflacyjnym, chociaż wydaje się, że stopniowo zbliżamy się do globalnego zakończenia cyklu podwyżek. Ma to związek z oczekiwaniami na ich obniżkę w Stanach Zjednoczonych, do czego dojdzie najpóźniej w IV kwartale b.r.

W naszym regionie stopy procentowe spadły o 25 p.b. na Słowacji. Tamtejszy bank centralny obniżył je w marcu do poziomu 4,50 proc. Z kolei w średnim terminie mogą one wzrosnąć jedynie w Polsce, gdyż pozostałe banki centralne wysyłają raczej przeciwne sygnały. Stopy procentowe na Węgrzech wynoszą obecnie 8 proc., w Czechach 2,50 proc., a w Polsce 4,00 proc.

Raport sporządził:
Marek Rogalski
Główny analityk walutowy
Departament Doradztwa i Analiz
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.
Al. Jerozolimskie 123 A
02-017 Warszawa
www.tms.pl
4 kwietnia 2007 r.

>>>> WIĘCEJ
KOMENTARZY TMS BROKERS

Zastrzeżenia TMS Brokers:
Prezentowany raport jest wynikiem analiz prowadzonych przez Dom Maklerski TMS Brokers S.A. i, choć sporządzony został na podstawie wiarygodnych źródeł informacji, TMS Brokers nie gwarantuje kompletności, dokładności i poprawności danych w nich zawartych. Dystrybucja raportu ogranicza się do klientów, z którymi TMS Brokers podpisał odpowiednie umowy świadczenia usług, jak również użytkowników serwisów informacyjnych, w tym serwisów internetowych udostępnianych przez TMS Brokers. TMS Brokers nie ponosi odpowiedzialności za działania podjęte na podstawie rekomendacji, prognoz, przewidywań i jakichkolwiek informacji zawartych w prezentowanym raporcie. Szczegółowe informacje dotyczące TMS Brokers, zasad sporządzania i rozpowszechniania rekomendacji, źródeł informacji, określenia odbiorców rekomendacji, terminologii fachowej, konfliktów interesów, jak również częstotliwości wydawania i ważności rekomendacji, wskazane zostały na stronach internetowych www.tmsbrokers.pl

Oceń ten artykuł: